PolskaRząd do prezydenta: szef ABW jest bez zarzutów

Rząd do prezydenta: szef ABW jest bez zarzutów


Centrum Informacyjne Rządu opublikowało na stronach internetowych odpowiedzi premiera Donalda Tuska
na pytania prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczące powołania
nowego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Rząd do prezydenta: szef ABW jest bez zarzutów
Źródło zdjęć: © PAP

26.01.2008 | aktual.: 26.01.2008 15:09

Kilka dni temu Kancelaria Prezydenta poinformowała oficjalnie o treści pytań do premiera w sprawie nominacji Krzysztofa Bondaryka na szefa ABW.

Lech Kaczyński pytał, czy zachodzi "niebezpieczeństwo" postawienia Bondarykowi zarzutów w sprawie wycieku tajnych danych z sieci telefonii.

"Śledztwo jest prowadzone w sprawie, a nie przeciw konkretnej osobie. Jak wiele innych osób zatrudnionych w PTC sp. z o.o. pan Krzysztof Bondaryk był w nim świadkiem. Śledztwo trwa od kilku lat. Wszelkie insynuacje, jak też jakiekolwiek sugestie władzy wykonawczej wobec prokuratorów, co do możliwości postawienia zarzutów, są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa" - odpowiada CIR.

Prezydent pytał także, w jakich firmach i na jakich stanowiskach pracował Bondaryk i czy ABW prowadzi postępowanie wobec którejś z tych firm; pytał też, czy w ostatnich kilku latach Bondaryk pracował w firmach Zygmunta Solorza i był z tym biznesmenem blisko związany.

CIR odpowiada, że szczegółowe informacje dotyczące przebiegu kariery zawodowej Bondaryka prezentowane były na forum kolegium ds. służb specjalnych, na którym był obecny przedstawiciel prezydenta. Przyznaje, że Bondaryk pracował w wielu instytucjach, np. w Invest-Banku i w Elektrimie.

"Piastował tam stanowiska kierownicze, nigdy nie ukrywając tego faktu. Zatem wszelkie publiczne insynuacje wobec Pana Krzysztofa Bondaryka, w związku z jego pracą są daleko idącym nadużyciem i nie odpowiadają prawdzie" - czytamy w komunikacie CIR.

Lech Kaczyński chciał także wiedzieć, czy wyjaśniono przyczyny odwołania Bondaryka z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka i czy jest prawdą, że próbował przejąć i wykorzystać dokumentację tzw. akcji "Hiacynt". Chodzi o zbiór danych obyczajowych - także o preferencjach seksualnych - jakie gromadziła peerelowska Służba Bezpieczeństwa, głównie o osobach pozostających w ich zainteresowaniu jako ówcześni opozycjoniści.

CIR wyjaśnia, że przyczyny odwołania Krzysztofa Bondaryka z tej funkcji są znane i "nie budzą jakichkolwiek wątpliwości, w szczególności co do kwalifikacji i zdolności do pełnienia funkcji Szefa ABW".

"Jakiekolwiek sugestie dotyczące prób przejęcia przez Pana Krzysztofa Bondaryka rzekomej dokumentacji "Hiacynt", będące w rzeczywistości faktem prasowym, są całkowicie nieprawdziwe. Wielokrotnie wydawane w różnych okresach przez kolejnych Szefów UOP i ABW, certyfikaty i poświadczenia świadczą w sposób nie budzący wątpliwości o wiarygodności Pana ppłk. Krzysztofa Bondaryka" - czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie www.premier.gov.pl.

Na koniec komunikatu CIR stwierdza, iż "służby ochrony państwa w wyniku szczegółowych i wielokrotnych ustaleń potwierdziły, iż ppłk Krzysztof Bondaryk daje pełną rękojmię zachowania tajemnicy państwowej, jak również spełnia kryteria dopuszczenia do tajemnic NATO oraz, że nie ma wobec niego żadnych zastrzeżeń co do właściwego postępowania z informacjami niejawnymi, tak obecnie jak i w przeszłości".

Premier Donald Tusk powołał Krzysztofa Bondaryka i Macieja Hunię na szefów ABW i SWW 16 stycznia. Kancelaria premiera poinformowała o tym 18 stycznia. Obydwaj do tego dnia pełnili obowiązki szefów tych służb.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński ocenił po tym, że szefowie służb specjalnych zostali powołani bezprawnie, bo bez wymaganej ustawowo opinii o ich kandydaturach. Premier w poniedziałek w TVN24 mówił, że nie złamał prawa. Przyznał, że otrzymał od prezydenta pytania dotyczące Bondaryka i potraktował je jako wymagane wyrażenie opinii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)