Rywin świeci przykładem
Na precedensowe rozstrzygnięcie dotyczące
kary dla Lwa Rywina zaczęli się powoływać inni skazani. Widzą
furtkę, by uniknąć więzienia - informuje "Gazeta Wyborcza".
29.07.2005 | aktual.: 29.07.2005 07:11
Obawiam się, że sprytny skazany nie pójdzie siedzieć - mówi dziennikowi prof. Zbigniew Hołda.
Według gazety, przynajmniej kilka miesięcy trzeba będzie czekać na orzeczenie sądu, czy skarżący się na liczne choroby Lew Rywin może odbywać karę, czy nie. Sądy spierają się o przepisy. Na zamieszaniu chcą skorzystać inni skazani.
Dziennik przypomina, że 31 maja decyzją sądu apelacyjnego Rywin wyszedł z więzienia po 43 dniach pobytu za murami Rakowieckiej. Sąd Apelacyjny uznał, że sąd okręgowy ma ponownie zbadać wniosek obrony o odroczenie wykonania kary z powodu złego stanu zdrowia skazanego. I "wstrzymał wykonanie kary".
Teraz na decyzję sądu apelacyjnego o "wstrzymaniu kary" zaczynają powoływać się skazani. Postanowienie sądu apelacyjnego w sprawie Rywina rozchodzi się jak ciepłe bułeczki - mówi dziennikowi sędzia Grażyna Sobkowicz z warszawskiego sądu okręgowego.
"Gazeta Wyborcza" podaje przykład: w czwartek powołał się na nie adwokat bandziora skazanego na trzy lata za narkotyki i udział w grupie przestępczej. Przychodzą też skazani z pytaniem, czy na pewno muszą się stawić w zakładzie karnym - dodaje sędzia Sobkowicz.
Tylko w tym jednym wydziale warszawskiego sądu - jak pisze dziennik - ok. stu skazanych w roku może skorzystać z furtki uchylonej dla Rywina. Bo tyle jest wyroków dla osób odpowiadających z wolnej stopy. W skali kraju to są dziesiątki tysięcy ludzi.
Błąd sędziów sądu okręgowego polega na tym, że się zbyt orzeczeniem apelacji przejęli. Jaki jest najważniejszy zapis w kodeksie? Wyrok podlega niezwłocznemu wykonaniu. Powinni więc wrócić do dotychczasowych zasad i praktyki - mówi cytowany przez gazetę prof. Zbigniew Hołda. (PAP)