Ryszard Petru: musimy jechać na dywanik do Brukseli i się tłumaczyć
• KE uruchomiła wobec Polski procedurę wyjaśniającą
• Petru: Polska jest na kolanach jak nigdy
• Lider Nowoczesnej: Szydło jest w sytuacji koszmarnej
- Polski rząd od 1989 r. nie był tak na kolanach, jak jest rząd pani premier Beaty Szydło - stwierdził na antenie TVN24 lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Jego zdaniem, musimy "jechać na dywanik do Brukseli i się tłumaczyć". - To upokarzające dla każdego premiera - dodał.
W ocenie Petru, Szydło jest w sytuacji "koszmarnej". - Jedzie tam i ma za zadanie od prezesa: załatw. Natomiast nie ma ruchu - dodał. - Tutaj mamy sytuację, że Jarosław Kaczyński nawet nie bierze odpowiedzialności za to, co na tę biedną panią premier spadnie - tłumaczył lider Nowoczesnej.
Petru skomentował również wypowiedź szefowej rządu o tym, że procedura wszczęta w środę przez KE jest "normalna", a Polsce nie grożą żadne sankcje. Jego zdaniem, Szydło zbagatelizowała tę procedurę i jest ona "poważna".
- Jeśli okaże się, że to łamanie prawa i Polska się z tego nie wycofa, będą kolejne etapy i trzecim etapem jest wykluczenie Polski z głosowania w Radzie EU - tłumaczył.
Dodał, że obawia się, iż nie będzie w Polsce takiego "kozaka", który powie Jarosławowi Kaczyńskiemu: panie prezesie, czas się wycofać z niektórych ustaw, które przyjęliśmy, bo inaczej grozi nam wykluczenie z głosowania w Radzie.
Petru zwrócił też uwagę, że różnica między premierem Węgier Victorem Orbanem a Jarosławem Kaczyńskim jest taka, że ten pierwszy jest szefem rządu, mówi po angielsku i jeździ do Brukseli. - Rozmawia z nimi twardo i o ile pamiętam dwa razy się wycofał z decyzji, które powziął na Węgrzech - podkreślił.
Zauważył również, że "Orban przez trzy lata robił to wszystko, co Jarosław Kaczyński przez dwa miesiące". Dodał, że poza tym miał on większość konstytucyjną. - Tam nie było tak ewidentnego łamania prawa. O ile pamiętam na Węgrzech tak naprawdę robiono to wszystko zgodnie z prawem, tylko niezgodnie z duchem europejskim - powiedział Petru. Dodał, że w jego ocenie Polsce jednak nastąpiło łamanie prawa i konstytucji.
KE uruchomiła procedurę wyjaśniającą
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans poinformował w środę po debacie, że KE zdecydowała o przeprowadzeniu wstępnej oceny sytuacji wokół zmian w Trybunale Konstytucyjnym w ramach unijnej procedury państwa prawa. To pierwszy taki przypadek w historii Unii.
- Rządy prawa to jedna z naszych fundamentalnych wartości. Wyrażamy obawy w związku z ostatnimi wydarzeniami w Polsce - mówił, podkreślając, że działania podjęte przez nowo wybrany parlament w Polsce wpływają na funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego.
- Podejmujemy ten krok w świetle informacji, które są aktualnie dostępne dla nas, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że wiążące zasady dotyczące Trybunału Konstytucyjnego nie są obecnie przestrzegane - powiedział Timmermans.
Celem wszczęcia procedury jest obiektywna ocena sytuacji. - Chcemy się upewnić, że rządy prawa będą zachowane, a także pomóc znaleźć rozwiązanie, jeśli będzie to konieczne - mówił Timmermans. - Nie może być demokracji bez szanowania rządów prawa i vice versa - zaznaczył.
Zdaniem wiceprzewodniczącego KE, "wygląda na to, że TK podjął decyzję, które nie są wypełniane przez inne instytucje w Polsce. (...) Reforma mediów może budzić wątpliwości co do pluralizmu mediów publicznych".
Timmermans podkreślił, że celem postępowania jest racjonalne rozwiązanie problemu. - Nie chcemy oskarżać, ani polemizować. Chcemy dialogu z polskimi władzami. Naszym celem jest racjonalne rozwiązanie problemów z Polską - mówił.
Komisja Europejska ponownie oceni sytuację w Polsce w marcu.