Ryszard Czarnecki: Wielka Brytania może zyskać na brexicie, ale Polska i UE stracą
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki podkreśla, że brexit jest dla Polski zły, bo tracimy sojusznika, który w przeciwieństwie do Niemiec i Francji, tak jak my postrzegał m.in. "imperialne zakusy Rosji". W oczach świata wyjście ze Wspólnoty tak potężnego gracza źle świadczy o tym, co dzieje się w UE.
Wielka Brytania to pierwsze państwo w historii UE, które opuściło tę organizację. Zdaniem europosła PiS Ryszarda Czarneckiego w najbliższym czasie kraj ten będzie się zmagał z wieloma nowymi problemami, ale w dłuższej perspektywie może zyskać na rozstaniu z Brukselą.
- Jeżeli pozbędą się unijnego gorsetu w postaci unijnych regulacji dotyczących handlu i zastąpią go intensywniejszą współpracą handlową i gospodarczą z USA, co zapowiedział prezydent Donald Trump, ale także z takimi krajami jak Kanada, Australia, Nowa Zelandia czy kraje Azji, to może się okazać, że Wielka Brytania może nie w perspektywie krótkoterminowej, ale w nieco dłuższej generalnie zyskać - powiedział w rozmowie z portalem wpolityce.pl.
Polityk przyznał, że ożywienie gospodarcze może stanowić zachętę dla kolejnych państw, by przemyśleć swoją politykę. Ryszard Czarnecki uważa, że więcej "exitów" na razie nie będzie, ale mogą pojawić się inne decyzje.
- Raczej spodziewam się poważnych debat nad opuszczeniem przez niektóre kraje strefy euro. Taka debata trwa m.in. we Włoszech, gdzie dwie partie, które są na samej górze sondaży, domagają się wyjścia Włoch ze strefy eurolandu - zaznacza.
Zobacz też: Rosja poparła rezolucję ws. Polski. Fogiel: absolutne kuriozum
Europoseł PiS stanowczo podkreśla, że brexit to dla Polski nic dobrego. Możemy liczyć na to, że część inwestycji z Londynu przyniesienie się do Warszawy lub zyskamy nowe stanowiska w unijnych strukturach, ale stracimy poważnego sojusznika.
Czarnecki podkreśla w wpolityce.pl, że Wielka Brytania tak jak Polska chciała "Europy ojczyzn narodów" oraz przeciwstawiała się rosnącej w UE dominacji niemiecko-francuskiej. - Tracimy sojusznika, który podobnie jak my, realistycznie oceniał imperialne zakusy Rosji, zupełnie inaczej, niż Berlin, Paryż czy Rzym - ocenił.
Źródło: wpolityce.pl