Ryszard Czarnecki tłumaczy się z kilometrówek
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki odniósł się do stawianych mu zarzutów o wyłudzanie z Parlamentu Europejskiego pieniędzy na podróże. Polityk twierdzi, że jest spokojny o wyniki toczącego się postępowania.
Czarnecki o swoim stanowisku wobec zarzutów dotyczących jego podróży służbowych poinformował w programie "Rozmowa Piaseckiego" na antenie TVN24.
Ryszard Czarnecki: "Fake newsy"
Europoseł z entuzjazmem zareagował na pytanie o sprawę kilometrówek, twierdząc, że sam chciał się odnieść do tej kwestii. - Bardzo się cieszę z tego pytania, bo wokół tej sprawy narosło mnóstwo fake newsów i nieprawdziwych informacji - powiedział. - Złożyłem szczegółowe wyjaśnienia przed Parlamentem Europejskim i ze spokojem czekam na rezultat postępowania - dodał.
Pytany czy przyznał się w te sprawie do błędu, zasugerował, że jakieś nieprawidłowości miały miejsce. - Błędy, chociaż nawet nie moje, się zdarzają - stwierdził.
Piasecki zapytał także o jeden z najbardziej wyrazistych wątków w sprawie rzekomych nieprawidłowościach w sprawozdaniach Czarneckiego. Europoseł miał przejechać drogę z Jasła do Brukseli kilkunastoletnim Fiatem Punto Cabrio. - To absolutnie absurdalny zarzut - powiedział.
Ryszard Czarnecki i kilometrówki
Uwagę unijnych kontrolerów zwrócił fakt, że Czarnecki w swoich sprawozdaniach wykazywał, że podróżuje między Brukselą a Jasłem. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych miał ustalić jednak, że europoseł nie mieszkał w Jaśle, a w Warszawie. Wątpliwości wzbudził więc fakt, że pobierał dodatkowe pieniądze za odległość między tymi miastami.
Urzędnicy za zastanawiające uznali również to, że Czarnecki nigdy nie startował w wyborach na Podkarpaciu. Europoseł był wybierany w kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i w Warszawie.