Rybnik: uderzył ochroniarza skradzioną kiełbasą. Grozi mu 10 lat
Kiełbasa jako narzędzie zbrodni? Choć brzmi to śmiesznie, to historia ta znajdzie swój finał w sądzie. Napastnikowi, który jej użył, grozi aż 10 lat więzienia.
Ta historia rozegrała się w sklepie sieci Biedronka w Rybniku w maju ubiegłego roku - przypomina portal dziennikzachodni.pl. Jeden z ochroniarzy zauważył mężczyznę, który podejrzanie się zachowywał. Postanowił mu się uważnie przyjrzeć.
35-letni mężczyzna, co zaobserwował ochroniarz, ukradł butelkę wódki, bułkę i kiełbasę żywiecką, podsuszaną. Po czym szybko wyszedł ze sklepu. Ochroniarz ruszył za nim. Zatrzymał go przed sklepem i poprosił, bu oddał skradziony towar, bo inaczej będzie zmuszony wezwać policję.
Zgłodniały i spragniony złodziej ani myślał oddawać łup. Uderzył ochroniarza kiełbasą, a potem prysnął mu gazem w twarz. Oszołomiony ochroniarz zachował jednak zimną krew, zatrzymał 35-latka i wezwał policję.
Zobacz także: Lubelskie: Ukradł dynie i... rozłożył je na swoim polu
Wartość skradzionego towaru wyniosła 33 zł, ale, jak wyniku z aktu oskarżenia przeciwko 35-latkowi, który właśnie został skierowany do sądu, złodziejowi grozi aż 10 lat więzienia.
- Gdy dochodzi do przemocy, mamy do czynienia z kradzieżą rozbójniczą, stąd tak duże zagrożenie - tłumaczy portalowi dziennikzachodni.pl prokurator Malwina Pawela-Szyndzielorz, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku.
Źródło: dziennikzachodni.pl