Ryanair uwięził pasażerów na 6 godzin
Sześć godzin czekali w samolocie na wylot pasażerowie Ryanaira podróżujący z lotniska Prestwick do hiszpańskiej Girony. Załoga samolotu odmówiła wściekłym, głodnym i spragnionym Brytyjczykom sprzedaży napojów, dopiero policjanci przynieśli wodę i czekolady.
25.06.2010 | aktual.: 25.06.2010 10:55
168 pasażerów tanich linii lotniczych Ryanair czekało 24 czerwca w samolocie na pasie startowym na wylot do Girony. Planowany lot miał nastąpić o godzinie 14, ale ze względu na strajk pracowników francuskich służb kontroli ruchu lotniczego, samolot mógł wystartować dopiero przed godziną 20. Linie lotnicze postanowiły zatrzymać pasażerów w samolocie, aby w razie informacji o starcie uniknąć dodatkowych opóźnień. Mogli oni na pokładzie korzystać z telefonów komórkowych i toalet, ale nie mogli kupić żadnych napoi ani jedzenia, ponieważ bar w samolocie był zamknięty.
Do Hiszpanii na wakacje podróżowały głównie rodziny z dziećmi. Jedna z pasażerek Sarah Toom powiedziała dziennikarzowi BBC, że było gorąco, duszno, wszystkim chciało się pić i jeść, a personel odmówił sprzedaży napoi i jedzenia. - Nikt z załogi przez ten czas nie zaproponował nam nic do picia, dopiero policjanci, którzy przyszli po godzinie 18 przynieśli wodę i czekolady - opowiada kobieta.
Policjanci z komisariatu w Strathclyde zostali wezwani przez załogę samolotu. Jak mówi rzeczniczka policji, ok. 18 otrzymali telefon z prośbą o wsparcie, ponieważ sytuacja w samolocie zaczynała się wymykać spod kontroli. Na miejscu policjanci zastali wściekłych, głodnych i spragnionych pasażerów. Obyło się bez aresztowań, a sytuację złagodziły napoje i słodycze.
Rzecznik Ryanaira przeprosił wszystkich za niedogodności wynikające ze strajku pracowników na francuskich lotniskach.
kk