Ruszył trzeci proces oskarżonego o zabójstwo 8‑letniej Oli
Przed sieradzkim sądem okręgowym po raz
kolejny rozpoczął się w czwartek proces 28-letniego Roberta B.,
oskarżonego o zabójstwo przed ponad czterema laty 8-letniej Oli i
znieważenie jej zwłok, które spalił w parowniku. Grozi mu kara
dożywotniego więzienia.
Sprawa już trzeci raz trafiła na wokandę sieradzkiego sądu. W sierpniu tego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok skazujący mężczyznę na karę 25 lat więzienia za zabójstwo dziewczynki.
Robert B., który od ponad 2,5 roku przebywa w areszcie, przed sądem nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Ola zaginęła w czerwcu 2002 roku w miejscowości Biadaszki w Łódzkiem. Poszukiwania trwały kilka dni. Brało w nich udział kilkuset policjantów i strażaków z psami oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości; dziewczynki ani jej ciała nie odnaleziono. Niemal rok po jej zaginięciu policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo mieszkańca Biadaszek Roberta B., znajomego rodziców dziecka. Do jego zatrzymania przyczyniło się badanie tzw. wykrywaczem kłamstw.
Podczas wizji lokalnej mężczyzna wskazał miejsce, w którym początkowo ukrywał ciało dziewczynki. Do tego miejsca doprowadził również policyjny pies. Znaleziono tam ludzkie włosy z fragmentem skóry i spinkę Oli. Badania DNA potwierdziły, że były to włosy dziewczynki. Według prokuratury, mężczyzna udusił dziecko i zakopał ciało na polu. Później spalił je w parowniku na terenie swojej posesji.
W trakcie śledztwa i podczas poprzednich procesów oskarżony wielokrotnie zmieniał wyjaśnienia. Raz przyznał się do uduszenia dziewczynki, później utrzymywał, że Ola zginęła przypadkowo, gdy zrzucił na nią w stodole worek z paszą; innym razem mówił, że uderzył ją przypadkowo widłami. W czwartek, gdy sąd odczytywał jego wyjaśnienia złożone w śledztwie, kwestionował je. Mówił, że wymuszali je na nim policjanci, którzy podsuwali mu czyste kartki do podpisu lub zasłaniał się niepamięcią.
Sprawa była dwukrotnie rozpoznawana przez sądy obu instancji. W pierwszym procesie mężczyzna został skazany na siedem lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki i znieważenie jej zwłok. SO uznał za najbardziej prawdopodobną wersję, iż mężczyzna przypadkowo zrzucił w stodole na dziewczynkę worek i nieumyślnie spowodował jej śmierć, a następnie spalił jej ciało. Od wyroku odwołały się wszystkie strony procesu.
Po apelacji sprawa trafiła ponownie do sądu w Sieradzu, który w styczniu tego roku skazał mężczyznę na 25 lat więzienia za zabójstwo. Po odwołaniu obrońcy sąd apelacyjny uchylił i ten wyrok uznając, że sieradzki sąd dokonał błędnej oceny materiału dowodowego i nie rozstrzygnął wątpliwości, w jaki sposób zginęła dziewczynka.
Procesy miały charakter poszlakowy. Sąd nigdy nie ustalił jasnego motywu zabójstwa. W uzasadnieniu drugiego wyroku sędzia wskazał na fakt, że Ola miała widzieć swoją starszą siostrę przytulającą się do Roberta B. Ten miał nie chcieć, by ktokolwiek o tym wiedział.