PolskaRuszył proces Ikonowicza w sprawie blokowania eksmisji

Ruszył proces Ikonowicza w sprawie blokowania eksmisji

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa rozpoczął proces b. lidera PPS Piotra Ikonowicza i trzech innych mężczyzn, oskarżonych o blokowanie w 2000 r. eksmisji lokatorów z kamienicy prywatnego właściciela.

13.09.2006 | aktual.: 13.09.2006 16:55

Sam Ikonowicz stoi pod zarzutem pobicia właściciela kamienicy. Nie przyznał się do tego i oświadczył, że protest, w którym brało udział kilkadziesiąt osób, miał formę biernego oporu, wzorowanego na ideologii Mahatmy Ghandiego - "walki bez przemocy". Trzech pozostałych lewicowych działaczy odpowiada przed sądem za "naruszenie miru domowego" na jednej z posesji w Warszawie, z której miało być eksmitowane małżeństwo 80-latków. Oni także oświadczyli, że nie złamali prawa.

Jesień 2000 r. była ostatnim okresem, w którym na mocy nowelizacji prawa lokalowego dozwolone były eksmisje "na bruk". W listopadzie zaczynał się okres ochronny, w którym nie można było dokonywać takich eksmisji. W kwietniu 2001 r. Trybunał Konstytucyjny uchylił te przepisy.

Ikonowicz w 2000 r. był posłem i organizował akcje blokowania eksmisji. W tej, której dotyczy proces, uczestniczyło około 60 aktywistów. Mieliśmy poparcie społeczne, okoliczni mieszkańcy przynosili nam kawę, herbatę i kanapki - mówił jeden z oskarżonych, Piotr Ciara.

Wszyscy zapewniali, że ich protest nie był uciążliwy dla pozostałych najemców lokali w kamienicy, w której mieściły się także m.in. biura. Na miejscu przez cały czas był dwuosobowy patrol policji, który nas tylko wylegitymował. Nie wzywali nas do opuszczenia klatki schodowej ani w żaden inny sposób nie interweniowali - argumentował kolejny z oskarżonych, Andrzej Smosarski.

Ostatni z oskarżonych, Piotr Figiel, powiedział w środę w sądzie, że nie był i nie jest działaczem PPS, któremu przewodził wtedy Ikonowicz, ale dowiedziawszy się o niesprawiedliwości, jaką - jego zdaniem - była eksmisja starszych ludzi, postanowił uczestniczyć w blokadzie.

Wchodziłem na tę klatkę schodową wiele razy i wiele razy stamtąd wychodziłem. Kolejnym razem policjanci zapytali mnie, czy jestem z tej akcji. Gdy potwierdziłem, że tak, zostałem spisany i chciano mnie zabrać na komisariat. Dlatego dziś tu jestem.

Wszyscy oskarżeni podkreślali, że to właściciel kamienicy Piotr G. był agresywny, ubliżał zebranym i ich prowokował. Teraz jest on oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Nie stawił się jednak na proces i na kolejną rozprawę będzie wezwany przez policję. Pan G. wskazywał osiem kolejnych osób jako te, które go pobiły, a nie pobił go nikt, nie widziałem na nim śladów pobicia - mówił jeden z oskarżonych.

To nie jedyny proces Ikonowicza związany z blokowaniem eksmisji. Przed śródmiejskim sądem rejonowym w Warszawie toczy się proces, w którym jest on oskarżony o czynną napaść na policjantów w trakcie jednej z akcji. Ikonowicz nie stawiał się na rozprawy w tym procesie, więc sąd rozesłał za nim list gończy.

W lipcu policja przypadkowo zatrzymała go na przekroczeniu prędkości. Okazało się wtedy, że prawo jazdy Ikonowicza zostało cofnięte za przekroczony limit punktów karnych, a ponadto, że jest ścigany listem gończym. W ten sposób lider Nowej Lewicy trafił do aresztu, gdzie spędził 10 dni. Wyszedł za poręczeniem majątkowym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)