Ruszył pierwszy w Polsce proces terrorysty z ISIS. Takich ludzi prawdopodobnie jest u nas więcej
W Katowicach rozpoczął się proces Mourada T. oskarżonego o działalność terrorystyczną. Pierwszą w Polsce rozprawę o przynależność do ISIS obserwuje reporter WP. Polska jest ważna dla islamistów. Prawdopodobnie jest u nas więcej radykałów.
03.04.2018 | aktual.: 03.04.2018 15:45
Rozprawa w Katowicach jest pierwszym w Polsce procesem terrorysty z państwa islamskiego postawionym przed sądem w wyniku współpracy służb kilku krajów europejskich. Prokuratura oskarża Mourada T. o udział w międzynarodowej organizacji zbrojnej, której celem jest "poważne zastraszenie wielu osób z krajów Unii Europejskiej". Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Oskarżony miał współpracować z Abedihamidem Abbaoudem, jednym z najważniejszych przedstawicieli ISIS w Europie, który nie tylko organizował zamachy, w tym serię ataków w Paryżu w 2015 r., ale także wysyłał zwiadowców i młodych ludzi na szkolenie terrorystyczne na Bliski Wschód. Ponadto w telefonie Mahmouda T. znaleziono instrukcję chałupniczej produkcji bomb.
Marokańczyk wpadł pełniąc rolę zwiadowcy testującego szlak przemytniczy. Od końca 2014 r. jechał z Grecji do Niemiec tzw. „szlakiem bałkańskim”, czyli przez Macedonię, Serbię, Węgry, Austrię i Czechy. W drodze był niemal dwa lata. Aresztowany został w Rybniku 5 września 2016 r. W podróży posługiwał się podrobionymi dokumentami. Na przykład wtopił się w uchodźców podając się za Syryjczyka. Na podstawie fałszywych danych prosił w Austrii o azyl i otrzymał prawo pobytu i poświadczenie nieprawdziwej tożsamości.
Jak donosi specjalny wysłannik WP Michał Fabian, Maourad T. nie przyznał się do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, tyko do posiadania narkotyków oraz do używania fałszywych dokumentów Mężczyzna chce złożyć wyjaśnienia.
W Polsce zapewne są terroryści
Polska nie jest ani atrakcyjnym celem terrorystów ani miejscem, w którym szukaliby schronienia. Leży jednak na ważnym szlaku przerzutu ludzi z Bliskiego Wschodu na Zachód.
- Prawdopodobieństwo tego, że w Polsce jest więcej wysłanników ISIS przekracza 50 proc. - mówi Wirtualnej Polsce Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Ryzykami Społecznymi Collegium Civitas. - To wynika z naukowych obliczeń analitycznych. Dawniej to był szlak bałkański, a teraz to szlak turecko – mołdawski.
Ekspert wyjaśnia, że terroryści wykorzystują szlaki i metody kryminalne, które nie różnią się od przemytu narkotyków. Cały czas toczy się walka pomiędzy przemytnikami a służbami, co powoduje, że trasa szlaku bez przerwy ewoluuje. Z tego powodu terroryści nieprzerwanie zbierają informacje i testują różne trasy, żeby reagować i zmieniać ich przebieg w zależności od działań pograniczników.
- Wysyła się ludzi, żeby dokonywali rozpoznania – mówi Cieślak. - Oni podróżują takimi szlakami i sprawdzają, gdzie są bardziej „szarpani”, czyli obserwują kontrole i oceniają ryzyko wpadki. Okazało się, że płacą "mrówkom", drobnym przemytnikom, których znamy z granicy białoruskiej. W ten sposób zbierają informacje na temat funkcjonowania straży granicznej, dowiadują się jak i na czym można wpaść, a następnie zdobytą wiedzę stosują na innych przejściach granicznych - podkreśla.
Pogranicznicy potrzebują nowego sprzętu
Polska Straż Graniczna świetnie działa pod względem analitycznym i wywiadowczym wewnątrz kraju, natomiast granice nie są szczelne. Wyzwaniem jest długość granic. Szczególnie trudne do upilnowania jest granica południowa, a zwłaszcza wschodnia część Beskidów.
W czasach zimnej wojny granic pilnowały tysiące pograniczników. Teraz w dużej mierze zastępują ich maszyny. Kilkuosobowe patrole reagują na sygnały radarowe, satelitarne i inne. Kłopot w tym, że sprzęt nie jest najnowszej generacji, a stosowane technologie często mają już po kilkanaście lat. Wyzwaniem może być także zalanie granicy przez migrantów. O ile polskie służy radzą sobie z grupami kilku czy kilkunastu ludzi forsującymi granicę, o tyle nie wiadomo, czy byliby w stanie zapanować nad grupami po 200 czy 500 osób.
Proces Mourada T. pokazuje, Polska nie jest bezpieczną fortecą, której nie dotyczy problem islamistów. Terroryści wykorzystują nasze terytorium, a powroty do Europy setek ekstremistów z rozbitego kalifatu w Syrii i Iraku powodują, że zagrożenie jest realne. Przejeżdżający radykałowie mogą również pokusić się o atak w Warszawie pomimo tego, że nie są to aż tak prestiżowe miejsca jak Bruksela czy Paryż.
Jedyną metodą obrony jest współpraca z partnerami w Europie, czego również dowodzi zatrzymanie Marokańczyka. Frontex, czyli agencja ochrony granic UE z siedzibą w Warszawie, bada trasy przemytnicze i przygotowuje niezwykle szczegółowe raporty dla państw Wspólnoty. Tym, co przeszkadza w zwalczaniu ekstremistów jest upolitycznienie wojny z terrorem i kwestii migracji, które utrudnia efektywne skuteczne wykorzystanie narzędzi i danych, którymi dysponują kraje UE.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl