Rumsfeld z wizytą w Tikricie i Mosulu
Amerykański minister obrony Donald Rumsfeld w piątek pojawił się w Tikricie i Mosulu. Wśród żołnierzy, którzy rozmawiali z korespondentem
Reutera, nie pozostawił jednak po sobie najlepszego wrażenia.
05.09.2003 | aktual.: 05.09.2003 19:00
"Rumsfeld nic mnie nie obchodzi. Obchodzi mnie to, kiedy będę mógł wrócić do domu" - powiedział korespondentowi Reutera Rue Gretton.
"Jego pobyt znaczy dla nas tylko tyle, że trzeba było wszystko posprzątać, żeby ładnie wyglądało. A on i tak nawet na to nie rzucił okiem" - żalił się Gretton, kiedy jego koledzy zamiatali pełne kurzu uliczki przekształconej w wojskową bazę rezydencji Husajna.
"Wydaje mi się, że nasza misja się już zakończyła, więc powinniśmy wyjechać. Ja już jestem gotów do podróży do domu" - powiedział z kolei szeregowiec Davis.
Niezbyt dobre nastroje żołnierzy można tłumaczyć też faktem, że Rumsfeld odwołał zaplanowane z nimi spotkanie, tłumacząc to napiętym harmonogramem wizyty.
Po dwugodzinnej wizycie w Tikricie Rumsfeld poleciał do Mosulu na północy kraju. Odwiedził tam oficerów ze 101. dywizji powietrznodesantowej i przywódców miejscowej społeczności.
Dokładny program pobytu Rumsfelda w Iraku jest trzymany w tajemnicy ze względów bezpieczeństwa. Nieoficjalnie wiadomo, że w sobotę albo w niedzielę amerykański minister odwiedzi polski obóz Babilon pod Hillą.