Ruina Kaliningrad - Komentarz Internauty

Kaliningrad jest miejscem, któremu całe życie poświęcił wielki niemiecki filozof - Immanuel Kant. Historia głosi, że nigdy nie wyjechał z miasta. XVIII wiek, na który przypada egzystencja twórcy sentencji: "Wolność to nieuświadomiona konieczność" oraz teorii neokantyzmu i nominalizmu, ówczesny Koenigsberg był pod pruskim panowaniem cesarzy, którzy dbali o rozwój kulturalny miasta. Gdy w wyniku II wojny światowej, Związek Sowiecki usidlił Królewiec pod swoje jarzmo, miasto poczęło podupadać. 15 lat po upadku żelaznej kurtyny niewiele się zmieniło.

12.05.2004 12:20

Wizytę rozpocząłem od krótkiego przejazdu po enklawie, drogą prowadzącą do stolicy obwodu. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem na żywo rosyjskich wsi, ale to, co zobaczyłem na samym wstępie było tylko ciszą przed burzą. Rozklekotane furmanki, puste pola, struchlałe lepianki, drewniane domy oraz ogromne połacie drutów telegraficznych. Będąc już w mieście, przed wejściem do, jak obwieszczał napis, tzw. Domu Kultury niska kobieta w podeszłym wieku, praktycznie kilka metrów od ulicy pełnej Polaków i Rosjan (zdało się słyszeć bardzo dokładnie nasz ojczysty język), w przyziemnej pozycji oddawała urynę.

Widać śmiech tych, którzy przypadkowo zobaczyli owe zdarzenie, nie śmiał robić na niej żadnego wrażenia, bo pod niewielkim murem, przy którym załatwiała potrzeby fizjologiczne, stała jeszcze przez kilka minut. Będąc już w osławionym Domu Kultury przypomniałem sobie, że warto byłoby i samemu udać się do bardaszki. Ze zdziwieniem stwierdziłem w środku, że w ustronnym miejscu nie ma sedesu. Nieduża wyrwa z miotłą w kącie zastąpiła mi wszystkie potrzeby.

Następnie z wycieczką udałem się do prowizorycznego muzeum historii Kaliningradu. Wszędzie oczywiście sowieckie banderole ze Stalinem, mapy ściennej wielkości, stara broń, a także, co mnie wprawiło w zachwyt – żelazny pomnik Lenina. Jego wielkość była nieporównywalna z tym, który stał w centrum gorada. Wszędzie wąskie i krótkie uliczki, natomiast plac, na którym stał monument był długi i szeroki – wymarzony wręcz dla miłośników deski.

Udało mi się też zobaczyć okręt naukowy Bałtjisk, przemaszerowując po pokładzie, a także U-Boot rosyjski, w którym mieściły się 4-metrowe miny wodne, jak również czerwone (ciekawe dlaczego?) rakiety, o których gospodarz łodzi podwodnej nawet nie chciał opowiadać. Na koniec pojechałem na słynny pomnik Kanta przy zabytkowym kościele, ale wcześniej pewien miły Rosjanin podarował mi kaliningradzką gazetę ("Kaliningradzkaja Prawda", nr 16002).

Co było dla mnie niemałym zdziwieniem, czyli obwarowany herb Związku Radzieckiego obok słowa "Prawda", dla mojego uczynnego druga było to tylko nawiązaniem do imperium, jakie tworzył ten herb.

Jeszcze wcześniej odbyłem rozmowę z młodym mieszkańcem miasta, który w muzeum o mały włos nie przewaliłby posągu twórcy ZSRS (uratowała go moja skromna osoba). Ten, zdaje się siedmioletni chłopiec na moje pytanie: "Kim dla ciebie jest Lenin?", odpowiedział: "Eta bolszoj politik. Wladimir Uljanow był pabjedem!". Na to, ode mnie usłyszał tylko słowa – nie daj się zwieść kłamstwu, malczik.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)