RPO wysłał "tajnych" kontrolerów na granicę z Ukrainą
Warunki przekraczania granicy ukraińsko-polskiej urągają godności ludzkiej oraz wymogom cywilizacyjnym na miarę XXI wieku. Tak w notatce służbowej sytuację na granicy opisali pracownicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Janusz Kochanowski wysłał swoich pracowników na granicę z Ukrainą incognito.
23.11.2009 | aktual.: 23.11.2009 18:15
Janusz Kochanowski przyznaje, że sam był kiedyś na tej granicy i wtedy wszystkie służby były postawione w stan gotowości. Odprawa odbyła się ekspresowo. Po kolejnych medialnych doniesieniach o fatalnej sytuacji na granicy z Ukrainą, Janusz Kochanowski postanowił więc wysłać "tajniaków".
Najgorszą sytuację urzędnicy z biura Rzecznika Praw Obywatelskich zastali na przejściu w Hrebennem. Jadąc autobusem lub samochodem nie sposób przekroczyć granicy krócej niż w kilka godzin. Nie działają tak zwane zielone pasy do odprawy podróżnych niemających nic do zadeklarowania, kontrole są wyjątkowo drobiazgowe, a pracownicy Służby Celnej i Straży Granicznej pracują opieszale.
Przekroczenie granicy z Ukrainy do Polski w Hrebennem zajęło pracownikom biura RPO 9,5 godziny. O czasie oczekiwania przesądzało tempo polskiej służby celnej - piszą w notatce urzędnicy. Na niektórych celników - zauważają kontrolerzy - trzeba było czekać kilkanaście minut, zanim wyszli ze swoich pomieszczeń służbowych.
Janusz Kochanowski powiedział, że spodziewa się teraz wyjaśnień ze strony celników i Straży Granicznej, ale - jego zdaniem - nic nie może usprawiedliwiać tego, co dzieje się na przejściach z Ukrainą. - Zwłaszcza - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich - że jesteśmy częścią Unii Europejskiej.
W najbliższą środę Rzecznik Praw Obywatelskich będzie rozmawiał na ten temat z przedstawicielami Służby Celnej i Straży Granicznej.