Rozpoczęły się manewry wojsk Korei Płd. i USA
W niedzielę nad ranem czasu polskiego rozpoczęły się czterodniowe manewry morskie sił powietrznych i marynarki wojennej USA i Korei Południowej na Morzu Żółtym - podał rzecznik południowokoreańskich sił zbrojnych w Seulu. W odpowiedzi Korea Północna umieściła pociski rakietowe ziemia-ziemia na wyrzutniach na Morzu Żółtym, ostrzegła przy tym, że odpowie na jakiekolwiek przypadki naruszenia jej wód terytorialnych - podał Reuters, powołując się na agencje informacyjne obu Korei, KCNA i Yonhap.
28.11.2010 | aktual.: 28.11.2010 12:40
Yonhap donosi również, że Korea Północna przemieściła swoje rakiety ziemia-powietrze bliżej obszarów położonych przy granicy z południowym sąsiadem.
Wiadomości te nadeszły krótko po rozpoczęciu wspólnych manewrów morskich Korei Południowej i USA na wodach Morza Żółtego, w pobliżu spornej granicy morskiej między obiema Koreami, ok. 150 km na południe od południowokoreańskiej stolicy, Seulu.
Korea Północna zapowiedziała, że na wszelkie przypadki wtargnięcia na jej wody terytorialne odpowie atakiem. - Zadamy brutalny militarny cios w odpowiedzi na jakąkolwiek prowokację, która naruszy nasze wody terytorialne - podała państwowa KCNA.
Wraz z południowokoreańską marynarką wojenną Amerykanie będą ćwiczyć obronę przeciwlotniczą i gotowość do odparcia ataku na wodzie. W manewrach udział weźmie amerykański lotniskowiec USS "George Washington". Na jego pokładzie znajduje się 75 samolotów bojowych i ponad 6 tysięcy członków załogi.
Korea Północna skrytykowała ćwiczenia, określając je mianem prowokacji i zagroziła ich nieobliczalnymi skutkami. Chiny wyraziły "zaniepokojenie" z powodu narastającego napięcia w regionie i ostrzegły przed przeprowadzaniem działań wojskowych w pobliżu ich wybrzeży.
Na wyspie Yeonpyeong, ostrzelanej we wtorek przez Koreę Północną, słyszano w niedzielę artylerię, jednak na wyspę nie spadły żadne pociski - poinformowała południowokoreańska armia. Odgłosy artylerii dotarły do Yeonpyeong ok. godz. 11 rano czasu miejscowego (godz. 4 nad ranem czasu polskiego).
- Odgłosy strzałów słyszano z terenów północnokoreańskiej bazy wojskowej na północ o spornej granicy morskiej między obiema Koreami - powiedział przedstawiciel Połączonych Szefów Sztabów Korei Południowej, prosząc o anonimowość.
Krótko potem władze w publicznym oświadczeniu nakazały mieszkańcom wyspy - w tym urzędnikom i dziennikarzom - by udali się do schronów. Nakaz ewakuacji odwołano po niecałej godzinie, ok. 11.55 (godz. 5 czasu polskiego).
Armia amerykańska zapewniła, że ćwiczenia były zaplanowane na długo przed północnokoreańskim atakiem oraz że nie są skierowane przeciw Chinom. - Od lat (...) jesteśmy aktywni na wodach Półwyspu Koreańskiego - powiedział rzecznik Pentagonu, kapitan Darryn James.
Prezydent Korei Południowej Li Miung Bak przykazał swoim ministrom i doradcom, by byli gotowi na dalsze prowokacje ze strony Korei Północnej podczas manewrów. - Możliwe, że Korea Północna posunie się do nieprzewidzianych działań, dlatego proszę was o przygotowanie się na nie poprzez współpracę z połączonymi siłami Korei Południowej i USA - powiedział.