Rozmowy związkowców z Markiem Sawickim zerwane. Rolnicy zatrzymani na rogatkach Warszawy
Rozmowy rolników z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim - zerwane. - Bezczelność ministra sięgała zenitu! - oznajmił szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski. Poinformował o planowanej, stutysięcznej demonstracji w Warszawie za tydzień. - Udało się przeprowadzić ważne i trudne rozmowy z siedemnastoma organizacjami - mówił na specjalnie zwołanej konferencji minister Marek Sawicki. Zaapelował o to, by rolnicy nie utrudniali życia mieszkańcom stolicy. Wjeżdżający do Warszawy rolnicy tuż za rogatkami miasta zostali zatrzymani przez policję.
11.02.2015 | aktual.: 11.02.2015 17:22
Izdebski zapowiedział kontynuację protestu na obrzeżach Warszawy. Szef rolniczego OPZZ zaapelował do protestujących przed Ministerstwem Rolnictwa, by wsiedli w autokary i dołączyli do rolników jadących traktorami do stolicy. Protestujący posłuchali apelu, wsiedli do autokarów i jadą w kierunku Zakrętu.
Związkowcy z OPZZ podjęli decyzję o kontynuacji protestu po tym jak ich liderzy wyszli ze spotkania Marka Sawickiego z rolnikami. Izdebski zapowiedział, że rolnicy zostają w Warszawie aż do zwycięstwa.
Lider rolniczego protestu na miejsce zbiórki wyznaczył plac w dzielnicy Wesoła przy drodze prowadzącej w kierunku Siedlec. Tam protest ma być kontynuowany bezterminowo.
W proteście przed resortem rolnictwa uczestniczyło prawie 200 osób - wynika z informacji, które uzyskała PAP od źródeł zbliżonych do służb porządkowych. Z kolei organizatorzy demonstracji podają liczbę kilkuset osób. - Na razie nie odnotowaliśmy żadnych incydentów - powiedział rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. - Apelujemy o to, żeby protesty odbywały się zgodnie z prawem. Mamy nadzieję, że protestujący będą stosować się do przepisów prawa
Od godz. 10.00 w Komendzie Stołecznej Policja pod numerem 22 603 80 38 działa specjalna infolinia, pod którą można uzyskać informacje o utrudnieniach ruchu związanych z protestami.
"Rozmowy nie zostały zerwane"
Sawicki na Twitterze napisał, że rozmowy z rolnikami nie zostały zerwane jak twierdzą liderzy OPZZ. Ze spotkania wyszedł jedynie Sławomir Izdebski z kilkoma działaczami. Rozmowy kontynuuje 12 organizacji rolniczych.
Minister twierdzi, że Izdebski chciał, aby rozmawiać tylko z nim, a on jako minister musi szanować wszystkie organizacje rolnicze. Wcześniej podobny komunikat przekazał jego rzecznik prasowy Witold Katner.
Rozmowy trwały 20 min.
Około 20 minut po rozpoczęciu rozmów szef rolniczego OPZZ wyszedł ze spotkania, zapowiedział kontynuację protestów i zażądał ustąpienia ministra. Po wyjściu z budynku powiedział dziennikarzom, że został okłamany przez ministra Sawickiego. Według niego na spotkanie zostały zaproszone też inne organizacje, które według niego chronią interesy rządu, a nie rolników.
Ponadto minister miał rozpoczął spotkanie od stwierdzenia, że pierwsze trzy postulaty protestujących nie mogą być zrealizowane. Chodzi o odszkodowania za dziki, zwrot kwot mlecznych oraz interwencję na rynku trzody. Wcześniej Izdebski podkreślał, że postulatów rolników jest w sumie 13.
Izdebski udał się do protestujących przed ministerstwem rolników. Zaapelował do manifestujących, by pozostali na miejscu i czekali na kolejnych rolników. - Zdrajcy! Zdrajcy - skandował tłum. Jak podawało Radio Zet, rolnicy uczcili pamięć Andrzeja Leppera minutą ciszy. Przed ministerstwem została także odśpiewana "Rota".
Najazd na Warszawę
W stronę Warszawy wciąż zmierzają związkowcy na ciągnikach i w autokarach. Największa grupa wyruszyła z podsiedleckiej miejscowości Zdany. Inni między innymi z: Łodzi, Garwolina, Białegostoku i Grójca. Wszyscy chcą dołączyć do protestu w Warszawie.
Rolnicy jadący do stolicy traktorami zostali zatrzymani na rogatkach miasta przez policję. Przejazd w tym miejscu jest poważnie utrudniony, bo ciągniki zajęły jeden z pasów ruchu.
Kolumna ponad 140 traktorów dojechała do Zakrętu k. Warszawy (od strony Siedlec). Traktory na razie zatrzymały się blokując całą trasę i powodując korek.
Jak informowało TVP Info, odblokowana została droga krajowa nr 1. Górnicy blokowali ją przez półtorej godziny.
RMF24.pl podało, że zatory tworzą się w Mińsku Mazowieckim. Policjanci nie wpuścili traktorów na autostradową obwodnicę miasta.
Hodowcy z Podlasia wyruszyli do stolicy z ponad półgodzinnym opóźnieniem - dlatego, że kontrolowali ich policjanci. Mundurowi sprawdzali dokumenty, trzeźwość kierowców i stan techniczny pojazdów.
Tygodniowa okupacja krajowej "12"
Na krajową "12" wyjechało ponad 30 ciągników i wyszło około 100 rolników. Protestujący zapowiadają, że blokada drogi pomiędzy Radomiem a Lublinem potrwa prawie tydzień. Policja zorganizowała objazdy.
Rolnicy twierdzą, że nie chcą zakłócać porządku i utrudniać życia kierowcom, ale - jak tłumaczą - nie widzą innego sposobu zwrócenia uwagi na problemy polskiej wsi.
- Produkcja mleka jest poniżej granicy opłacalności. To samo dotyczy trzody chlewnej. Około 200 złotych trzeba dokładać do każdego tucznika. Wiele gospodarstw czeka bankructwo. Jesteśmy zdesperowani - tłumaczą decyzję o zablokowaniu drogi.
W ciągu doby krajową "12" przejeżdża ponad 20 tysięcy samochodów, dlatego jak mówi aspirant Jacek Szarpak z Komendy Policji w Zwoleniu konieczne było znalezienie drogi alternatywnej.
Samochody ciężarowe jadą do Radomia przez Kozienice, natomiast osobowe - przez miejscowości Tczów i Podgórę. Tak będzie przez co najmniej pięć kolejnych dni.
Jeszcze we wtorek po południu rolnicy zapowiadali, że z Podlasia i Mazowsza w kierunku Warszawy wyruszą setki traktorów i innych rolniczych maszyn. Pojazdy miały wjechać do centrum miasta. Policja zapowiedziała jednak, że jeśli rolnicy spełnią swoje groźby, to powinni przygotować niezbędne dokumenty. Policjanci mieli sprawdzać, czy ciągniki są zarejestrowane oraz mają opłaconą składkę OC. Protestujący zgodzili się wówczas, by ciągniki zostały na przedmieściach stolicy.
Sawicki: pieniądze nie rosną na blokadach
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki w "Polityce przy kawie" w TVP1 po raz kolejny apelował do rolników, by przerwali protesty. Zapewniał, że z 12 postulatów zgłoszonych 4 lutego przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych siedem jest zrealizowanych, trzy w trakcie realizacji, a porozumienia w sprawach dwóch kolejnych są przygotowane.
Sawicki przypomniał, że do tej pory poprzez Agencję Restrukturyzacji Rolnictwa wypłacono ponad 200 mld złotych na obszary wiejskie i inwestycje w rolnictwie. – Jesteśmy bardzo zaawansowani w przygotowaniu nowych 42,5 mld euro na wieś – powiedział minister.
Przekonywał rolników, że pieniądze nie rosną na blokadach. Aby je otrzymać w ramach środków unijnych czy krajowych trzeba złożyć wniosek. – Bez tego nie ma pieniędzy. Nie mam możliwości, aby pojechać z workiem i pieniądze rozdawać. Jestem tylko urzędnikiem, który może poruszać się w granicach prawa – dodał.
Sawicki powiedział, że najbardziej go martwi, że przez żądania postawione przez rolników doszło do sytuacji, w której utrudniają oni życie mieszkańcom miast i wsi. – Blokady są kompletnie niepotrzebne, bo te drobne sprawy można rozwiązać przy stole – powiedział.
Jak mówił we wtorek na konferencji prasowej w podsiedleckich Zdanach szef rolniczego OPZZ, Sławomir Izdebski, "minister rolnictwa kpi z polskiej wsi". Jako przykład podał sprawę odszkodowań za straty spowodowane w uprawach przez dziki. Izdebski zauważył, że przez dłuższy czas minister rolnictwa twierdził, iż wypłatę pieniędzy rolnikom uniemożliwiają procedury.
Ostry wpis Andrzeja Saramonowicza
Protest rolników został ostro skrytykowany przez znanego reżysera i scenarzystę Andrzeja Saramonowicza ("Lejdis", "Testosteron"), który skierowane do mieszkańców Warszawy przez szefa OPZZ rolników Sławomira Izdebskiego przeprosiny skomentował bardzo niewybrednie na swoim facebookowym profilu.
- Panie Izdebski, w dupie mam pańskie przeprosiny, a w imieniu mieszkańców Warszawy (skoro pan może reprezentować rolników, to ja mogę warszawiaków) powiem tylko tyle: Odp....cie się od Warszawy, barany! To nie jest "siedziba wrogiej władzy, którą trza zdobyć, by zajunć jej miejsce", ale normalne miasto! Tu mieszkają zwykli ludzie, jeżdżą do pracy, dzieci chodzą do szkoły, staruszkowie do aptek, ktoś gdzieś bliski jest śmierci i karetka musi do niego dojechać, tu się życie po prostu dzieje, a bywa wystarczająco trudne bez najazdu tysięcy "sprawiedliwych", którzy w najłagodniejszej wersji mają mieszkańców Warszawy w dupie, a tak naprawdę to ich nienawidzą i obwiniają za swoje życiowe niedomogi.
"Więc zamiast zjeżdżać się do naszego miasta, śmierdzieć piwem, szczać po parkach, tłuc szkło i wyzywać od gestapowców policjantów, którzy zjechali tu z tych samych dziur co wy, zróbcie sobie ustawkę z ministrem rolnictwa u siebie na wsi" - napisał Saramonowicz.
Słowa reżysera, który zarzekał się też, że ziemniaki może "jeść nawet z Cypru" spotkały się z ciepłym przyjęciem części warszawiaków.