Rozmowy Chiny-USA w cieniu sprawy niewidomego dysydenta
Nie cichnie burza wokół chińskiego niewidomego dysydenta Chena Guangchenga, który w ubiegłym tygodniu uciekł z aresztu domowego i schronił się w ambasadzie USA w Pekinie. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych zażądało przeprosin od Stanów Zjednoczonych za przyjęcie działacza. "Takie postępowanie USA to ingerencja w wewnętrzne sprawy Chin, co jest nie do przyjęcia" - napisał w oświadczeniu rzecznik chińskiego resortu spraw zagranicznych Liu Weimin.
02.05.2012 | aktual.: 02.05.2012 15:05
Niewidomy chiński dysydent Chen Guangcheng po sześciu dniach z własnej woli opuścił ambasadę. Zapewnienie mu pobytu w amerykańskiej placówce to incydent, który się nie powtórzy - oświadczył przedstawiciel administracji USA. "To był wyjątkowy przypadek w niezwykłych okolicznościach; nie przewidujemy, by coś takiego powtórzyło się w przyszłości" - oświadczyła strona amerykańska.
Pytany o Chena Guangchenga w poniedziałek prezydent Obama odmówił komentarza, ale powiedział, że prawa człowieka "zawsze pojawiają się" w kontaktach jego administracji z rządem chińskim. Clinton także nie ustosunkowała się do ucieczki dysydenta, ale oświadczyła, że w czasie wizyty w Pekinie poruszy kwestie praw człowieka.
Według najnowszych doniesień, Chen Guangcheng po sześciu dniach z własnej woli opuścił ambasadę USA w Pekinie. Anonimowy przedstawiciel amerykańskich władz powiedział, że Chen dotarł do ośrodka medycznego, gdzie spotka się z rodziną. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych zażądało przeprosin od Stanów Zjednoczonych za przyjęcie działacza, który uciekł z aresztu domowego.
O opuszczeniu ambasady przez Chena poinformowała oficjalna agencja prasowa Xinhua. Według dziennika "Washington Post" ambasador USA w Pekinie Gary Locke eskortował go do szpitala. Korespondent waszyngtońskiej gazety rozmawiał przez telefon z Chenem, który powiedział mu, że czuje się dobrze.
Reuters pisze, że Chen - zagorzały krytyk rządowej polityki jednego dziecka - opuścił ambasadę "z własnej woli".
MSZ w Pekinie domaga się przeprosin od Stanów Zjednoczonych. "Należy podkreślić, że ambasada USA w Chinach użyła nietypowych środków przyjmując chińskiego obywatela Chena Guangchenga do ambasady. Chiny są z tego bardzo niezadowolone" - napisał w oświadczeniu rzecznik chińskiego resortu spraw zagranicznych Liu Weimin.
"Takie postępowanie USA to ingerencja w wewnętrzne sprawy Chin, co jest nie do przyjęcia" - dodał. "Chiny żądają przeprosin za tę sprawę, jak również dokładnego śledztwa, sankcji wobec osób za to odpowiedzialnych, a także gwarancji, że takie przypadki się nie powtórzą" - podkreślił Liu.
Sprawa Chena zaszkodzi dialogowi Chiny-USA?
Tymczasem w Pekinie rozpoczęła się kolejną runda rozmów chińskich władz z wysokimi przedstawicielami rządu USA - sekretarz stanu Hillary Clinton i ministrem skarbu Timothym Geithnerem. Sprawa niewidomego dysydenta może jednak przeszkodzić w osiągnięciu porozumienia.
Tematem rozmów, prowadzonych regularnie na tym szczeblu od kilku lat, będą problemy bezpieczeństwa międzynarodowego, w tym głównie konflikty z Iranem i Koreą Północną w związku z ich programami nuklearnymi, oraz kwestie ekonomiczne.
Nadzieje Waszyngtonu wynikają z sygnałów większej woli współpracy ze strony Chin w ostatnich miesiącach. Zgodnie z planem sankcji na Iran, Pekin zgodził się na zmniejszenie importu irańskiej ropy. Chiny przyłączyły się również ostatnio do oświadczenia Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającego Koreę Północną za niedawną próbę z rakietą dalekiego zasięgu.
Jak zauważył "New York Times", Chiny odgrywają ostatnio coraz bardziej aktywną rolę w rozmowach mocarstw z Iranem i z Koreą Północną. "O ile w poprzednich negocjacjach Pekin zajmował stanowisko będące odbiciem polityki Rosji, tym razem dyplomaci chińscy przedstawiają własne propozycje" - napisał nowojorski dziennik w niedzielę.
Widać także oznaki postępów w rozwiązywaniu sporów ekonomicznych między USA a Chinami. Zmniejszył się deficyt handlowy w wymianie między oboma krajami, przy czym za rządów prezydenta Obamy eksport amerykański do Chin wzrósł prawie dwukrotnie. Chiny dokonały częściowej aprecjacji swej waluty w stosunku do dolara, co było od dawna główną kością niezgody we wzajemnych stosunkach.
Jak podaje "Washington Post", w czasie rozmów w Pekinie Geithner ma naciskać na zmiany w chińskim systemie finansowym, które stworzyłyby warunki do dalszej redukcji deficytu handlowego.
Hillary Clinton, jak się oczekuje, będzie się starać o jeszcze większe poparcie Chin dla sankcji na Iran i nalegać, by Pekin wywarł presję na Koreę Północną, aby zaprzestała produkcji broni nuklearnej. Chiny są głównym ekonomicznym sponsorem reżimu północnokoreańskiego.
Ucieczka niewidomego dysydenta
W zeszłym tygodniu 40-letni Chen - prawnik samouk - w zamieszczonym w internecie nagraniu poinformował, że uciekł z aresztu domowego. W nagraniu zwrócił się do premiera Wena Jiabao o wszczęcie dochodzenia w sprawie złego traktowania samego Chena i jego rodziny przez lokalne władze.
Chen, który stracił wzrok na skutek przebytej w dzieciństwie choroby, przebywał przez półtora roku w areszcie domowym w miejscowości Donshigu w prowincji Szantung we wschodnich Chinach. Dysydent spędził cztery lata w więzieniu za ujawnienie przymusowych aborcji i sterylizacji w wiejskiej społeczności, z której pochodził. Po uwolnieniu lokalne władze umieściły go w areszcie domowym, choć nie było ku temu podstaw prawnych.
Pobty Chena w areszcie domowym był pilnie obserwowany przez Zachód i miejscowych obrońców praw człowieka