ŚwiatRosyjskie samoloty zrzuciły bomby w pobliżu Gori

Rosyjskie samoloty zrzuciły bomby w pobliżu Gori

Gruzińskie media poinformowały, że rosyjskie samoloty bojowe zrzuciły bomby na drogę w
pobliżu Gori, łączącą wschód i zachód kraju. Nie ma danych na temat strat spowodowanych bombardowaniem - pisze gruzińska strona internetowa civil.ge. W sobotę w Gori były ofiary śmiertelne i ranni. Na ulicach Tbilisi widać żołnierzy i policjantów, mieszkańcy obawiają się interwencji wojsk rosyjskich.

Rosyjskie samoloty zrzuciły bomby w pobliżu Gori
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

10.08.2008 | aktual.: 10.08.2008 16:46

Gori - miasto leżące w pobliżu separatystycznej Osetii Południowej - zostało zaatakowane z powietrza w sobotę, o czym informowały gruzińskie źródła. Według nich zginęło "wielu ludzi".

Reporter agencji Reutera był świadkiem uderzenia bomby w pięciopiętrowy budynek mieszkalny w Gori. Widział jak żołnierze wynieśli z budynku ciała dwóch zabitych. Trzy ranne osoby odwieziono do szpitala.

Rosyjscy żołnierze zajęli wcześniej stolicę Osetii Południowej, Cchinwali. Gruzińskie władze publicznie przyznały, że utraciły kontrolę nad miastem. Rosyjskie wojska rozpoczęły też operację wojskową w Abchazji - drugiej z separatystycznych republik na terenie Gruzji.

Coraz więcej Gruzinów ucieka do Azerbejdżanu

W gruzińskiej stolicy Tbilisi ludzie obawiają się, że do miasta jeszcze dzisiaj mogą wjechać rosyjskie czołgi. Życie w mieście na razie toczy się normalnie, ale na ulicach widać żołnierzy i policjantów. Ludzie zbierają się też na placu przed parlamentem. Do Tbilisi dotrzeć można wyłącznie samochodem, ponieważ lotnisko nie przyjmuje na razie samolotów.

Coraz więcej Gruzinów ucieka z domów przez południową granicę do Azerbejdżanu. Wysłannik Polskiego Radia, który wjeżdżał do Gruzji samochodem przez przejście w miejscowości Czerwony Most, widział kolejkę kilkuset Gruzinów tłoczących się do odprawy granicznej.

Pogranicznicy twierdzą, że w sobotę chętnych do opuszczenia kraju było jeszcze więcej. Ludzie nie uciekają jednak z całym dobytkiem, ale z najpotrzebniejszymi rzeczami. Wielu z nich ma w Azerbejdżanie krewnych albo znajomych, dlatego najczęściej decydują się jedynie na kilkudniowy wyjazd do czasu, aż sytuacja się uspokoi. W drugą stronę, do wjazdu do Gruzji, chętnych w zasadzie nie ma.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)