Rosyjskie okręty u wybrzeży Australii. Jeszcze jedna demonstracja siły Kremla?
Australijscy wojskowi bacznie przyglądają się rosyjskim okrętom, które pojawiły się u północnego wybrzeża kraju. O obecności obcych jednostek poinformował tamtejszy minister obrony. Komentatorzy oceniają, że ruch Władimira Putina to demonstracja militarnej potęgi przed spotkaniem światowych elit w australijskim Brisbane, gdzie za kilka dni rozpocznie się szczyt państw G20.
Obiektem niepokoju australijskich oficerów jest zespół okrętów rosyjskiej marynarki. W jego skład wchodzą krążownik rakietowy projektu 1164 "Wariag", niszczyciel "Marszałek Szaposznikow", okręt zaopatrzeniowy oraz holownik. Australia nie spuszcza z oka rosyjskich jednostek, a pomagają jej w tym samolot rozpoznawczy P3 Orion i dwie fregaty klasy ANZAC, które zostały rozmieszczone w pobliżu rosyjskiej aktywności.
Australijskie wojsko przekonuje, że formalnie nie można mieć żadnych zastrzeżeń do działań Rosji. "Ruch okrętów jest całkowicie zgodny z przepisami prawa międzynarodowego dla okrętów, którym przysługuje wolność żeglugi na wodach międzynarodowych" - napisano w oświadczeniu armii. Media z Antypodów podają, że rosyjska Flota Oceanu Spokojnego w poprzednich latach również zaznaczała swoją obecność w regionie w czasie ważnych wydarzeń międzynarodowych, m. in. w czasie szczytu państw APEC w Singapurze w 2009 roku.
Pod uwagę brany jest także inny wariant - demonstracja siły. - Rozmieszczenie grupy uderzeniowej w pobliżu Australii to klasyczna "projekcja siły", znany manewr dyplomatyczny. Putin wprost pokazuje, że ma możliwość wysłania okrętów w dowolne miejsce na świecie - ocenił dla "Newsweeka" historyk Nigel West.
Pojawienie się grupy okrętów może mieć związek z ostatnimi tarciami na linii Moskwa-Canberra. Premier Australii, Tony Abbott, otwarcie oskarżał prorosyjskich rebeliantów o zestrzelenie pasażerskiego samolotu Malaysian Airlines. Twierdził również, że przy okazji szczytu G20 będzie ostro naciskał na prezydenta Rosji, by ten wyjaśnił sprawę strąconej maszyny. Abbott użył przy tym zwrotu odnoszącego się do brutalnego zagrania w australijskim futbolu, który jest jednym ze sportów narodowych.
Premier Australii i prezydent Rosji mieli już okazję dyskutować podczas wtorkowego spotkania państw APEC w Pekinie. Jak podały media, Abbott przekazał Putinowi, że Canberra ma "informacje sugerujące, że samolot został zniszczony przez wyrzutnię, która przyjechała z Rosji, została użyta we wschodniej Ukrainie, po czym znów wróciła do Rosji". Nie wiadomo, jak na słowa premiera zareagował Putin. Według oświadczenia Kremla, obaj liderzy przeprowadzili "zdecydowaną" rozmowę i wyrazili chęć przyspieszenia śledztwa w sprawie samolotu Malaysian Airlines.
- Sądzę, że Rosja wysyła nam komunikat. Jest on mniej niż subtelny, ale można w nim wyczytać o morskiej potędze, globalnym zasięgu oraz interesach w tej części świata - ocenił w telewizji ABC emerytowany generał Peter Leathy.
Pojawienie się rosyjskiej floty u wybrzeży Australii to kolejna demonstracja militarnej siły Rosji w ostatnich tygodniach. W tym tygodniu media donosiły o rosyjskich bombowcach odbywających loty w pobliżu Norwegii oraz wód terytorialnych USA i Japonii. Pod koniec października Moskwa przeprowadziła również test nuklearnej triady w rejonie Arktyki.
Źródła: newsweek.com, bbc.co.uk, abc.net.au