Rosyjskie media o ewentualnym wprowadzeniu sił pokojowych na Ukrainę
W odróżnieniu od oficjalnej linii Moskwy eksperci w Rosji popierają wprowadzenie międzynarodowych sił pokojowych na wschód Ukrainy, jednak ostrzegają, że uzgodnienie ich mandatu będzie trudne - pisze dziennik "Kommiersant".
Moskiewska gazeta przytacza opinię politologa Siergieja Stankiewicza, który ocenił, że "obecność sił pokojowych pod egidą ONZ jest jedynym sposobem na zakończenie wojny w Donbasie".
- Porozumienie Mińsk-2, wynegocjowane w stolicy Białorusi, nie przewiduje udziału sił pokojowych ONZ tylko z jednego powodu - prezydent Ukrainy Petro Poroszenko kategorycznie się temu sprzeciwił. A do przeprowadzenia misji przymuszenia do pokoju bez zgody Kijowa nie była gotowa Unia Europejska - zauważył Stankiewicz. - Po katastrofie w Debalcewe stanowisko Ukrainy uległo zmianie - teraz Kijów wzywa ONZ do przeprowadzenia operacji wojskowo-policyjnej - dodał.
Politolog zaznaczył, że w porozumieniach mińskich mowa jest tylko o wycofaniu ciężkiego uzbrojenia. - Wprowadzenie sił pokojowych pozwoli na fizyczne rozdzielenie zwaśnionych stron, a także stworzenie zdemilitaryzowanej strefy buforowej i jej patrolowanie - wskazał.
"Kommiersant" cytuje również dyrektora Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych Andrieja Kortunowa, którego zdaniem "pierwszym pytaniem jest to o flagę, pod którą siły pokojowe będą przebywać na Ukrainie - czy będzie to flaga UE, ONZ czy OBWE". - Siły pokojowe z mandatem Unii Europejskiej będą dla Rosji nie do przyjęcia, gdyż nie uważa ona UE za bezstronnego gracza - zaznaczył politolog.
Według niego "drugie pytanie dotyczy terytorium, które zostanie objęte mandatem sił pokojowych". - Jeśli siły te zostaną rozmieszczone na linii rozdzielenia, w strefie buforowej, to taki wariant może być korzystny dla Rosji. Jeśli natomiast podjęta zostanie próba rozmieszczenia sił pokojowych na rosyjsko-ukraińskiej granicy, to idea ta może napotkać sprzeciw ze strony Moskwy, która nie chce, aby granica stała się przeszkodą nie do pokonania dla współdziałania z (samozwańczymi) Doniecką Republiką Ludową (DRL) i Ługańską Republiką Ludową (ŁRL) - wyjaśnił Kortunow.
Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" podaje, że wprowadzenie międzynarodowych sił pokojowych do Donbasu będzie jednym z tematów rozmów przywódców Ukrainy i krajów Unii Europejskiej, którzy w niedzielę zbiorą się w Kijowie, aby uczcić pierwszą rocznicę zwycięstwa protestów na Majdanie Niepodległości.
"W niedzielę do Kijowa przyjadą liderzy państw UE, tworzących nieformalny klub poparcia dla Ukrainy. Oficjalnym powodem tego spotkania będzie udział w uroczystościach żałobnych w rocznicę masowej egzekucji ludzi na Majdanie. W rzeczywistości spotkanie umożliwi Europejczykom omówienie z Petrem Poroszenką dycyzji podjętych w nocy ze środy na czwartek przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy" - pisze moskiewski dziennik.
"Niezawisimaja Gazieta" przytacza szefa Ośrodka Studiów nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem Walentina Bardaka, w którego opinii decyzje RBNiO stanowią sygnał: - Władze Ukrainy zrobiły absolutnie wszystko, co było możliwe, aby zapobiec wielkiej wojnie. Prośba o wysłanie sił pokojowych jest ostatnim krokiem. Jeśli Europejczycy nie pomogą Ukrainie, przysyłając siły pokojowe, to wkrótce wojna przyjdzie do nich.
Natomiast telewizja państwowa Kanał 1 przekazała komentarz politologa Siergieja Michiejewa, który wyraził przypuszczenie, że pomysł z siłami pokojowymi Poroszence podsunął Waszyngton. - Może to być próba bezpośredniego wciągnięcia Unii Europejskiej w konflikt wojenny na Ukrainie. Rosji do wielkiej wojny wciągnąć się nie udało. Spróbujmy więc wciągnąć UE - oświadczył politolog.
- Załóżmy, że na Ukrainie pojawią się oddziały wojskowe z krajów Unii Europejskiej. Dochodzi do prowokacji przeciwko nim, są zabici i ranni. Amerykanie mówią, że nie można tego dłużej tolerować i że NATO powinno wmieszać się w konflikt na Ukrainie - tłumaczył Michiejew.
W jego ocenie "jest to bezpośrednia próba wciągnięcia Europejczyków do wielkiej wojny, którą Amerykanie chcą narzucić Europie, aby rozwiązać swoje problemy geopolityczne".
W środę wieczorem Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy zatwierdziła propozycję prezydenta Poroszenki w sprawie zaproszenia na wschód kraju międzynarodowego kontyngentu pokojowego, który pilnowałby przestrzegania porozumień w konflikcie z prorosyjskimi separatystami. Wcześniej, otwierając posiedzenie RBNiO, Poroszenko oświadczył, że kontyngent pokojowy powinien działać na podstawie mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Stały przedstawiciel Rosji przy ONZ Witalij Czurkin oświadczył w czwartek, że zapraszanie przez władze Ukrainy międzynarodowych sił pokojowych do Donbasu podaje w wątpliwość zamiar wypełnienia przez Kijów porozumień mińskich. Czurkin przypomniał, że zgodnie z porozumieniem z Mińska "w republikach donieckiej i ługańskiej zostaną utworzone własne milicje, a monitoring w strefie rozgraniczenia prowadzić będzie OBWE".
Z kolei rzecznik MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz oznajmił, że Moskwa nie zna szczegółów wysuniętej przez Kijów propozycji wprowadzenia międzynarodowych sił pokojowych na Ukrainę, jednak uważa, że dla uregulowania konfliktu trzeba kierować się porozumieniami z Mińska.