ŚwiatRosyjskie gazety o wyborach na Białorusi

Rosyjskie gazety o wyborach na Białorusi

Komentując niedzielne wybory prezydenckie
na Białorusi, wtorkowa prasa rosyjska odnotowuje m.in., że tak
Moskwa, jak i Waszyngton postanowiły wyrazić swój stosunek do
białoruskiego głosowania, nie czekając na ogłoszenie jego
oficjalnych wyników.

21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 12:14

"Rosyjski prezydent Władimir Putin, nie czekając na oficjalne wyniki, pogratulował zwycięstwa Alaksandrowi Łukaszence. Na oficjalne wyniki nie czekał też Waszyngton. Jednak tam gratulacji Łukaszence nie złożono, lecz oznajmiono o poparciu dla białoruskiej opozycji, żądającej powtórzenia głosowania, gdyż kampania wyborcza przebiegała w atmosferze strachu" - piszą "Wriemia Nowostiej".

Z kolei "Kommiersant" przytacza wypowiedź jednego z liderów liberalnego Sojuszu Sił Prawicy (SPS) Borysa Niemcowa, według którego "żaden szanujący się kraj nie uzna Łukaszenki za prezydenta". Nie wyobrażam sobie miny Putina, gdy będzie ściskać dłoń Łukaszence - powiedział Niemcow, który ocenia, że wybory na Białorusi zostały ewidentnie sfałszowane.

"Izwiestija" z kolei informuje, że podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Baćka dał do zrozumienia, że na Białorusi "robi mu się ciasno i nudno" oraz że "nie ma nic przeciwko temu, by stanąć na czele Rosji". "Aleksandr Grigoriewicz ma w planie urząd prezydenta Związku (Białorusi i Rosji). W każdym razie uważa za możliwe utworzenie takiego stanowiska" - zaznacza dziennik.

Znany rosyjski politolog Aleksiej Arbatow jest zdania, że wybory zostały sfałszowane. Jego opinię przytacza "Niezawisiamaja Gazieta". Najwyraźniej mieliśmy do czynienia z fałszerstwem. Nie ma wolnych wyborów z 93-procentową frekwencją. Jest to niemożliwe. W żadnym kraju coś takiego nie może się zdarzyć. Białoruś nie jest wyjątkiem - oświadczył Arbatow.

W opinii politologa, "w te wybory ani w Europie, ani w Rosji nikt nie uwierzy". Przesadzili. Wyszło jak w czasach radzieckich - przy 99-proc. frekwencji 99% "za" - podkreślił Arbatow. Uważa on również, że zwycięstwo Łukaszenki skomplikuje stosunki Rosji z Zachodem oraz oddali perspektywę utworzenia przez Mińsk i Moskwę "państwa związkowego".

Większość obywateli Rosji i Białorusi opowie się w referendum za zjednoczeniem. Problem polega na tym, co w takiej sytuacji począć z Łukaszenką. Jeśli zechce zostać wiceprezydentem, to większość rosyjskich elit politycznych i strategicznych nie zgodzi się na taki wariant. Jako wiceprezydent w określonych warunkach miałby duże szanse na dalszy awans, a to oznaczałoby dla Rosji katastrofę - wyjaśnił Arbatow.

Gdyby wygrał lider opozycji, Rosja mogłaby stanąć w obliczu poważnych trudności - takich, jakie ma obecnie na Ukrainie, albo jeszcze większych. Zwycięstwo Łukaszenki problemów takich nie stworzy, jednak zjednoczenie dwóch krajów odsunie na daleką przyszłość - powiedział politolog.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)