Rosyjski sąd wojskowy odroczył proces ws. Katynia
Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy odroczył do 30 września rozpatrzenie zażalenia na postanowienie Naczelnej Prokuratury Wojskowej Rosji o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku. Zażalenie złożyli prawnicy reprezentujący rodziny 10 ofiar.
Sąd postanowił także, że postępowanie będzie tajne, gdyż akta śledztwa zawierają materiały stanowiące tajemnicę państwową.
Jest to pierwszy przypadek, by sąd wojskowy w Rosji zajął się zbrodnią katyńską. Wszystkie dotychczasowe postępowania w tej sprawie toczyły się przed sądami cywilnymi.
Poniedziałkowa rozprawa trwała ok. 40 minut. Sąd wystąpił do Głównej Prokuratury Wojskowej o przedłożenie mu zaskarżonego orzeczenia i odroczył postępowanie do 30 września.
Adwokaci rodzin ofiar mordu - Anna Stawicka i Roman Karpiński, zdecydowali się na wystąpienie do sądu wojskowego po tym, jak 7 lipca Moskiewski Sąd Miejski podtrzymał decyzję sądu rejonowego o oddaleniu ich skargi na decyzję GPW.
Sąd rejonowy w Moskwie 5 czerwca podzielił opinię Prokuratury Generalnej FR, według której rozpatrywanie wniosku leży w gestii sądu wojskowego, gdyż śledztwo dotyczyło wojskowych, a część akt została utajniona.
Prawnicy wnioskowali jednocześnie o formalne uznanie bliskich pomordowanych za poszkodowanych. Pozwoliłoby to im na występowanie do sądu o pośmiertną rehabilitację swoich krewnych, a w wypadku wznowienia dochodzenia - także na składanie wniosków dowodowych.
Indagowana o to, jakie są jej przewidywania co do przebiegu postępowania przed sądem wojskowym, Stawicka powiedziała, że wolałaby nie snuć prognoz. Z punktu widzenia prawa uważam, że sąd powinien uznać zasadność naszego zażalenia. Wszelako jak postąpi, wie tylko sam sąd- powiedziała.
Prawniczka zauważyła również, że z punktu widzenia prawa nic nie stało też na przeszkodzie, by sprawą tą - mimo, że obejmuje tajemnice państwowe - zajął się sąd cywilny. Rozpatrywanie jej w sądzie wojskowym jest wygodne dla wojskowych. Mają tutaj - jak mówią - wszystkie warunki do ochrony tajemnic - wyjaśniła Stawicka.
Przed rozpoczęciem poniedziałkowego posiedzenia doszło do skandalu - straż sądowa próbowała usnąć z sali rozpraw korespondenta Polskiej Agencji Prasowej, zarzucając mu, że znalazł się tam podstępem. Była to nieprawda, gdyż wchodząc do gmachu sądu dziennikarz PAP okazał legitymację prasową i fakt ten został odnotowany w księdze wejść.
Strażnicy w arogancki sposób zażądali, by korespondent PAP opuścił salę rozpraw, gdyż - jak zapowiadali - postępowanie będzie tajne. Gdy dziennikarz PAP odmówił wyjścia, a także poprosił o wyjaśnienie, kto i kiedy podjął decyzję o utajnieniu rozprawy, strażnicy zagrozili mu postawieniem zarzutu o obrazę sądu.
Proszę okazać szacunek sądowi i wyjść albo "sporządzimy akt" (wystąpimy z wnioskiem o ukaranie)- groził jeden z nich.
Strażnicy w końcu odstąpili od swoich zamiarów, a korespondent PAP wyszedł dopiero wtedy, gdy sędzia Wiktor Jelfimow ogłosił swoją decyzję, iż postępowanie będzie tajne i poprosił osoby postronne o opuszczenie sali.
Poproszona przez PAP o skomentowanie zachowania straży sądowej, Stawicka powiedziała, że zetknęła się już z takimi praktykami. Są one jednak nielegalne. Nie było żadnych podstaw prawnych, by żądać od prasy opuszczenia sali rozpraw - podkreśliła.
Zupełnie czym innym było to, jak przyszedł sędzia i ogłosił swoją decyzję. Właśnie tak należało postępować od początku. A nie tak, jak z zupełnie niezrozumiałych powodów próbowali to czynić funkcjonariusze sądu - dodała.
Prawniczka oceniła także, iż podczas całego poniedziałkowego posiedzenia sędzia zachowywał się bardzo poprawnie. Na razie nie może być żadnych pretensji do niego - zaznaczyła.
O pośmiertną rehabilitację ofiar mordu w Katyniu przed rosyjskimi sądami walczyło wcześniej stowarzyszenie Memoriał, organizacja pozarządowa dokumentująca zbrodnie komunistyczne. Memoriał wyczerpał już drogę prawną w Rosji i w listopadzie 2007 roku złożył w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu skargę na postępowanie rosyjskich sądów.