Rosyjski dziennikarz zaskoczony odebraniem akredytacji: nic nie rozumiem
Straszna niespodzianka. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak się stało - mówi rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow, któremu ministerstwo Spraw Zagranicznych w piątek cofnęło akredytację. Korespondent rosyjskiej agencji informacyjnej "Rossija Segodnia" tłumaczy, że nie wie, co mogło być powodem decyzji MSZ. - Bylem zaproszony na spotkanie do ministerstwa. Wręczono mi dokument, w którym jest napisane, że cofnięto decyzję o akredytacji, bez żadnych uzasadnień - mówi Swiridow.
W piątek agencja TASS poinformowała, powołując się na rzecznika MSZ Marcina Wojciechowskiego, że polski MSZ cofnął akredytację pracującemu w Warszawie dziennikarzowi MIA (Międzynarodowej Agencji Informacyjnej) "Rossija Siegodnia" Leonidowi Swiridowowi.
TASS pisze, że Wojciechowski nie odpowiedział na pytanie o możliwy związek decyzji o cofnięciu akredytacji rosyjskiemu dziennikarzowi z ujawnionym w Polsce w ubiegłym tygodniu skandalem szpiegowskim.
Jak ustaliła Informacyjna Agencja Radiowa w sprawie dziennikarza nie było "twardych" dowodów na działalność szpiegowską. Informatorzy mówią jedynie, że jego działalność "wykraczała poza oficjalne obowiązki dziennikarza". Według ustaleń agencji, władze podejrzewały Swiridowa o "dziwne powiązania" biznesowe i lobbing. Zwracają uwagę, że na przykład organizował wycieczki do Rosji dla polskich dziennikarzy.
Kopacz: to świeża sprawa
Ewa Kopacz, zapytana o sprawę, odsyłała do przedstawicieli ministerstwa. - Nie potrafię odpowiedzieć, to świeża sprawa, pewnie wyczerpującej odpowiedzi są w stanie udzielić państwu przedstawiciele MSZ - powiedziała premier.
W efekcie Leonid Swiridow nie będzie mógł się posługiwać tytułem "korespondenta zagranicznego akredytowanego przy MSZ". W 2006 roku także czeski MSZ nie przedłużył Leonidowi Swiridowowi akredytacji. Media oskarżały go o szpiegostwo. - Nie mogę w żaden sposób komentować doniesień czeskich mediów z 2006 roku, bo ja od 2003 roku mieszkam na stałe w Warszawie - bronił się dziennikarz.