Rosyjska telewizja oskarża Polskę o profanację grobów żołnierzy Armii Czerwonej
Rosyjska telewizja państwowa Kanał 1 zarzuciła Polsce sprofanowanie grobów poległych w 1945 roku żołnierzy Armii Czerwonej w Kostrzynie nad Odrą. Stacja wystąpiła z tym oskarżeniem w środę wieczorem w swoim głównym programie informacyjnym - magazynie "Wremia".
29.11.2012 | aktual.: 29.11.2012 14:15
Kanał 1 wyjaśnił, że chodzi o przeprowadzoną w 1953 roku "barbarzyńską" ekshumację szczątków 110 czerwonoarmistów, co wyszło na jaw przy ponownej ekshumacji na początku października tego roku. "Prawie 60 lat temu ciała nie zostały ostrożnie wykopane, lecz wyrwane z ziemi. Zupełnie nie zwracano uwagi na to, że łamano kości i odrywano głowy" - przekazała stacja, nazywając takie postępowanie "monstrualnym brakiem szacunku dla poległych".
Ciała bez głów i górnych fragmentów szkieletów
Kanał 1 podkreślił, że "rosyjscy dyplomaci i wojskowi żądają wyjaśnienia sytuacji wokół miejsc pochówku radzieckich żołnierzy, którzy wyzwalali Polskę od faszystów". "Bohaterów miano pochować z honorami wojskowymi. Jednak to, co uczyniono, można raczej określić jako sprofanowanie mogił" - podała rosyjska TV.
Telewizja podała, że w tym roku na szczątki radzieckich żołnierzy natrafili członkowie polskiej Grupy Poszukiwawczej "Witeź". - W pierwszym dniu znaleźliśmy 30 ciał. Łącznie było 110. Z czego kompletnych - osiem. Pozostałe były bez głów i górnych fragmentów szkieletów - przytoczył Kanał 1 wypowiedź jednego z poszukiwaczy Zbigniewa Romanowskiego.
Według telewizji poszukiwacze zawiadomili o znalezisku ambasadę Federacji Rosyjskiej i przedstawiciela Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Polsce. "Strona rosyjska zażądała wyjaśnień od polskiej Rady Ochrony Pamięci (Walk i Męczeństwa) oraz lokalnych władz" - przekazał Kanał 1.
Polska tłumaczy: to nie było celowe działanie
Naczelnik Wydziału Krajowego ROPWiM Adam Siwek poinformował, że z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy do Rady zwrócił się ambasador Rosji w Polsce. - Udzieliliśmy wyjaśnień w miarę możliwości i posiadanej wiedzy. Ta sprawa jest przykra i niezręczna dla nas, ponieważ odpowiadamy tutaj za nie swoje grzechy. Rzecz przecież dotyczy sposobu ekshumacji z 1953 r., której standardy znacznie odbiegały od standardów współczesnych. Obecnie w ekipie ekshumacyjnej pracują profesjonaliści m.in. archeolodzy, a nie jak to było wówczas ludzie z łopatami - tłumaczył Siwek. Wyraził też przekonanie, że ambasada Rosji w Polsce potwierdzi, iż obecna współpraca Rosjan z Radą jest "dobra i nie powodująca żadnych nieporozumień", gdy chodzi o opiekę nad grobami czerwonoarmistów.
Szef Wydziału Krajowego ROPWiM przypomniał też, że w 1953 r. władze Polski Ludowej były zależne od władzy sowieckiej Rosji i z tego powodu nie pozwoliłyby sobie na jakąkolwiek złośliwość przy ekshumowaniu żołnierzy Armii Czerwonej. - To po prostu były nieprofesjonalne ekshumacje prowadzone przez niewykwalifikowanych ludzi. Nie wykluczam też, że te ekshumacje były nadzorowane przez wojska radzieckie, które wówczas stacjonowały na terenie Polski - dodał Siwek.
W październiku tego roku Muzeum Twierdzy Kostrzyn poinformowało o ekshumowaniu na byłym cmentarzu w Kostrzynie nad Odrą i pochowaniu na cmentarzu wojennym w Gorzowie Wielkopolskim szczątków ponad 100 żołnierzy radzieckich. Przedstawiciel kostrzyńskiego muzeum Krzysztof Socha wyjaśnił wówczas, że podczas ekshumacji, którą przeprowadzono na początku października, odkryto "szkielety pozbawione nie tylko głów, ale również szyi czy mniejszej bądź większej części klatek piersiowych". - Jest to efekt przeprowadzonej szybko i niedokładnie ekshumacji z 1953 roku - zaznaczył Socha.
Od tego wszystko się zaczęło
Przed wojną w miejscu cmentarza znajdował się stadion sportowy. Pod koniec II wojny światowej teren stał się cmentarzem wojennym, na którym pochowano czerwonoarmistów, którzy w 1945 roku zginęli podczas zaciekłych walk o Kostrzyn.
W 1953 roku cmentarz został zlikwidowany, a 1177 ciał poległych przewieziono z tej nekropolii na cmentarze wojenne w Cybince-Białkowie i Gorzowie Wlkp. Obecnie ten obszar porasta las, a po samym cmentarzu pozostał tylko pomnik oraz relikty bramy wjazdowej. W maju Muzeum Twierdzy Kostrzyn przeprowadziło badania, które wykazały, że ziemia nadal skrywa szczątki żołnierzy, dlatego w październiku przeprowadzono ekshumację.
W pracach ekshumacyjnych brały udział: Grupa Poszukiwawcza "Witeź", wolontariusze z Litwy i Łotwy zrzeszeni w Organizacji Poszukiwawczej "Patriota" oraz wileńskiej grupie "Zapomniani Żołnierze", grupa kostrzyńskich wolontariuszy oraz pracownicy Muzeum Twierdzy Kostrzyn.
Katastrofa smoleńska w tle
O sprawie ekshumacji szczątków czerwonoarmistów w Kostrzynie w październiku informowała już "Komsomolskaja Prawda". Ten wielkonakładowy dziennik uczynił to wkrótce po tym, gdy w internecie opublikowane zostały zdjęcia zmasakrowanych ciał ofiar katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"W czasie, gdy polski rząd domaga się 'uczciwego i bezstronnego' zbadania, w jaki sposób do internetu trafiły fotografie szczątków ofiar katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego pod Smoleńskiem, przypadkowo wyszła na jaw inna tajemnica. O wiele straszniejsza" - zauważyła wtedy "Komsomolskaja Prawda".
Rosyjska gazeta określiła sprawę ekshumacji szczątków czerwonoarmistów jako "ohydną historię" i "świętokradztwo".
"Niewykluczone, że nie jest to ostatnie znalezisko. Zgodnie z oficjalnymi dokumentami polskich władz z cmentarza w Kostrzynie przeniesiono szczątki 3504 żołnierzy. Wygląda jednak na to, że pozostały one w ziemi. Poszukiwacze zamierzają kontynuować swoje prace. A Ministerstwo Obrony chce zadać polskim władzom szereg nieprzyjemnych pytań" - pisała wówczas "Komsomolskaja Prawda", uważana za nieoficjalną tubę prezydenta Rosji Władimira Putina.
Swój materiał o sprawie ekshumacji szczątków czerwonoarmistów w Kostrzynie nad Odrą telewizja Kanał 1 wyemitowała w kilka dni po obarczeniu przez stronę polską Rosji odpowiedzialnością za zamianę ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej.