Rosyjska Rada Federacji zgodziła się na użycie wojsk na Ukrainie
Rada Federacji, wyższa izba rosyjskiego parlamentu, zezwoliła na użycie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy. Z takim wnioskiem zwrócił się do izby prezydent Władimir Putin. Wniosek uzasadniono nadzwyczajną sytuacją na Ukrainie, zagrożeniem dla rosyjskich obywateli, w tym wojskowych stacjonujących na terytorium Ukrainy.
Wniosek poparło 90 członków Rady Federacji, czyli wszyscy, którzy zarejestrowali się na nadzwyczajnym posiedzeniu izby. Rada Federacji liczy 166 członków - po dwóch z każdego z 83 regionów FR.
Decyzja Rady Federacji weszła w życie z chwilą jej przegłosowania, tj. o 19.22 czasu moskiewskiego (16.22 czasu polskiego).
Wniosek Putina poparła Komisja Obrony i Komisja Spraw Zagranicznych Rady Federacji. W imieniu prezydium Rady Federacji wniosek prezydenta poparł wiceprzewodniczący izby Jurij Worobiow. Przedstawiając sytuację na Ukrainie, podkreślił on, że "bojownicy z Majdanu byli szkoleni na Litwie i w Polsce; teraz chcą rozszerzyć swoje wpływy na wschodzie Ukrainy i Krymie".
"W związku z nadzwyczajną sytuacją, powstałą na Ukrainie, zagrożeniem życia obywateli Federacji Rosyjskiej, naszych rodaków, składu osobowego kontyngentu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, stacjonującego zgodnie z międzynarodowym układem na terytorium Ukrainy (Autonomiczna Republika Krymu), na podstawie punktu 'g' części 1. artykułu 102. Konstytucji Federacji Rosyjskiej przedkładam Radzie Federacji Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej wniosek o użycie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy do czasu normalizacji sytuacji społeczno-politycznej w tym kraju" - czytamy w dokumencie.
Z wniosku nie jest jasne, czy interwencja wojskowa Rosji na Ukrainie ograniczy się tylko do Krymu, czy też Moskwa chce wprowadzić swoje wojska do innych regionów tego kraju.
"Mamy obowiązek bronić ludzi"
Wcześniej Rada Federacji zwróciła się do Putina o podjęcie "wyczerpujących kroków, zmierzających do obrony życia i bezpieczeństwa obywateli FR na Ukrainie, rosyjskiej diaspory i żołnierzy kontyngentu wojskowego Sił Zbrojnych FR przebywającego na Ukrainie".
Z kolei Rada Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, poprosiła prezydenta Rosji o podjęcie działań mających na celu ustabilizowanie sytuacji na Krymie.
W opinii przewodniczącej Rady Federacji Walentiny Matwijenko - trzeba przyjąć każdą możliwość, która pozwoliłaby na zagwarantowanie bezpieczeństwa Flocie i Rosjanom mieszkającym Krymu. - Mamy obowiązek bronić ludzi - stwierdziła przewodnicząca rosyjskiego senatu i dodała, że decyzja należy do głównodowodzącego, prezydenta Władimira Putina.
Także premier Autonomicznej Republiki Krymu Siergiej (Serhij) Aksjonow zwrócił się wcześniej do Putina z prośbą o zapewnienie spokoju na półwyspie.
Zobacz również: Flota Czarnomorska - rosyjski atut w grze o Ukrainę.
Takie stanowisko rosyjskich władz popierają Rosjanie urodzeni na Krymie. W Moskwie zorganizowali oni demonstrację solidarności ze mieszkańcami Krymu. - Wspieram moich ziomków na Krymie, cała moja rodzina jest z Sewastopola. Uważam, że Krym powinien być niepodległym państwem i nie związanym ani z Rosją, ani z Ukrainą - twierdzi jedna z uczestniczek demonstracji.
Tymczasem rosyjski konsulat na Krymie wydaje już paszporty funkcjonariuszom "Berkutu", a w następnej kolejności dostaną je rosyjskojęzyczni mieszkańcy półwyspu.