Rosyjska prokuratura umorzyła śledztwo ws. śmierci dziennikarza
Prokuratura okręgowa w Moskwie umorzyła
śledztwo w sprawie zagadkowej śmierci wojskowego komentatora
dziennika "Kommiersant" Iwana Safronowa - poinformowała
redakcja tej opiniotwórczej gazety.
51-letni Safronow wypadł 2 marca wieczorem z okna bloku mieszkalnego na południowym wschodzie Moskwy. Dziennikarz mieszkał na III piętrze, jednak wypadł z okna klatki schodowej między IV i V piętrem. Nie wiadomo, w jakim celu tam wszedł. Przy otwartym oknie znaleziono jego kapelusz oraz torbę z mandarynkami, które kupił w drodze do domu.
Prokuratura uznała, że śmierć Safronowa "była wynikiem jego skłonności samobójczych".
Bliscy i koledzy dziennikarza nie wierzą, by popełnił on samobójstwo. Mówią, że nie miał poważniejszych dolegliwości zdrowotnych - cierpiał jedynie na chorobę wrzodową żołądka. Nie miał też jakichkolwiek konfliktów w pracy lub domu. Bardzo czekał na narodziny wnuczki i pomagał synowi przygotować się do egzaminów na studia.
Według "Kommiersanta", dochodzenie było prowadzone w sposób formalny - prokuratura nie sprawdziła, czy śmierć Safronowa mogła mieć związek z jego pracą zawodową.
Z tego, co wiemy, prowadzący śledztwo nie przesłuchali żadnego urzędnika czy przemysłowca, z którymi kontaktował się Iwan - oświadczył zastępca redaktora naczelnego dziennika Ilja Buławinow.
Koledzy redakcyjni Safronowa sądzą, że jego śmierć może mieć związek z tekstem o dostawach rosyjskiej broni na Bliski Wschód, nad którym pracował w ostatnich tygodniach przed śmiercią.
Safronow przyszedł do "Kommiersanta" w 1997 roku. Zajmował się wojskiem, przemysłem zbrojeniowym i handlem bronią. Wcześniej służył w wojskach kosmicznych. W stan spoczynku przeszedł w randze pułkownika. Miał opinię wybitnego znawcy sprzętu rakietowego i kosmicznego.
Po swoich publikacjach był wielokrotnie wzywany do Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, która jednak nigdy nie wysunęła wobec niego oficjalnych oskarżeń o ujawnienie tajemnic państwowych.
Jerzy Malczyk