Rosyjska prasa o wyniku wyborów w Iranie
Zwycięstwo skrajnie konserwatywnego Mahmuda
Ahmadineżada oznacza, że stosunki Iranu z Zachodem pogorszą się
jeszcze bardziej, a w USA ożyje dążenie do zmiany reżimu w
Teheranie - tak prasa moskiewska komentuje
sensacyjny triumf populistycznego burmistrza irańskiej stolicy w
sobotnich wyborach prezydenckich w Iranie.
27.06.2005 | aktual.: 27.06.2005 10:30
Rosyjskie gazety zwracają uwagę, że jednym z pierwszych zagranicznych przywódców, którzy złożyli gratulacje Ahmadineżadowi, był prezydent Rosji Władimir Putin.
Zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Iranie Mahmuda Ahmadineżada, mało znanego polityka z reputacją ultrakonserwatysty, wywołało szok na Zachodzie. Natomiast w Rosji zostało przyjęte ze spokojem. Co więcej - Kreml natychmiast wysłał do Teheranu telegram, w którym, oprócz gratulacji, zadeklarował gotowość do rozwijania irańskiej energetyki atomowej - pisze "Niezawisimaja Gazieta".
USA od lat krytykują współpracę Rosji z Iranem w sektorze nuklearnym, obawiając się, że Teheran może ją wykorzystywać do prac nad bronią jądrową. Moskwa odpiera zarzuty, podkreślając, że również w przyszłości będzie realizować wszystkie zobowiązania wynikające z Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (ang. NPT).
"Niezawisimaja Gazieta" zauważa również, że Ahmadineżada łączą bardzo dobre stosunki z burmistrzem Moskwy Jurijem Łużkowem i że wkrótce miał on nawet złożyć wizytę w stolicy Rosji, jednak w nowej sytuacji zmuszony był odłożyć tę podróż.
Ahmadineżad jako burmistrz irańskiej stolicy podpisał umowy o pobratymstwie Teheranu z Moskwą i Petersburgiem, rodzinnym miastem Putina.
Zdaniem "Izwiestii", "dla Zachodu, zwłaszcza dla Ameryki, triumf Ahmadineżada - to najgorszy z możliwych wariantów".
Podobnego zdania jest "Kommiersant", który przypomniał, że w czasie kampanii wyborczej Ahmadineżad obiecywał, iż w razie zwycięstwa zerwie wszelką współpracę z USA.
"Wielokrotnie krytykował irańskie MSZ za to, że czyni ono zbyt wiele ustępstw wobec Zachodu, szczególnie w kwestii programu nuklearnego. Zwycięzca wyborów jest zdeklarowanym zwolennikiem dalszego wzbogacania uranu" - pisze "Kommiersant".
"Taki, a nie inny wynik irańskich wyborów oznacza, że zaostrzenie stosunków między USA a Iranem jest nieuchronne. Tym bardziej, że Waszyngton zdążył już skrytykować rezultaty głosowania, nazywając je sfałszowanymi" - dodaje gazeta.
Według "Kommiersanta", "jeśli na czele Iranu będzie stał tak radykalny polityk jak Mahmud Ahmadineżad, USA będzie o wiele łatwiej uzasadnić działania, zmierzające do zmiany reżimu w Teheranie".
Z kolei rządowa "Rossijskaja Gazieta" podkreśla, że "mało kto żywił złudzenia, iż w kraju, w którym główne kierunki polityki określa przywódca duchowy, ajatollah Chameini, do władzy mogą dojść stronnicy demokratycznych przeobrażeń".
"Jednak większość politologów była przekonana, że w walce między Akbarem Haszemim Rafsandżanim, konserwatystą ciążącym ku liberalnym wartościom, a fundamentalistą Mahmudem Ahmadineżadem, ten pierwszy odniesie przekonujące zwycięstwo. Tym bardziej, że na niego zamierzała głosować ludność miejska i duchowieństwo" - pisze dziennik.
"Dzisiaj większość politologów powiada, że populizm Ahmadineżada, który obiecał reformy socjalne najbiedniejszym warstwom ludności, zdeterminował wyniki głosowania" - dodaje "Rossijskaja Gazieta".