Rosyjska politolog dla "Financial Timesa": Władimir Putin sam zapędził się w kozi róg
Taktyczne zwycięstwa często kończą się strategicznymi przegranymi i taki właśnie los czeka Władimira Putina, który swą brutalną polityką sam zapędził się w kozi róg - pisze rosyjska politolog Lilia Szewcowa na łamach "Financial Timesa".
"Początkowo kalkulacje Putina wydawały się słuszne: Zachód przełknął aneksję Krymu, a Ukraińcy nie stawiali oporu z obawy przed wojną na pełną skalę. To z kolei popchnęło Rosję na ścieżkę wojskowo-patriotycznej mobilizacji, uzasadniając roszczenia Putina do władzy absolutnej bez konieczności sięgania po masowe represje" - przypomina Szewcowa, ekspertka Moscow Carnegie Center i autorka książki "Putin's Russia" (Rosja Putina).
Zastrzega jednak, że "zmieniając Rosję w państwo stanu wojny, Putin zapoczątkował proces, którego nie może już powstrzymać, i uczynił z siebie zakładnika samobójczego stylu rządów".
Zdaniem Szewcowej rosyjski prezydent sam postawił się w sytuacji, w której nie może zrezygnować z dobrowolnie przyjętego "paradygmatu wojny", nie ryzykując przy tym utraty władzy. "Nie uniknie powrotu do (retoryki) oblężonej twierdzy. Może rządzić tylko przez ujarzmienie narodu w sposób dający się uzasadnić jedynie wojną" - dodaje.
Szewcowa przypomina, że realizując obecny kurs polityki wobec Ukrainy i Zachodu, Putin zdemontował pozimnowojenny ład, który pozwalał Rosji na gospodarcze zbliżenie z Zachodem przy jednoczesnym izolowaniu Rosjan od jego wpływów. Tymczasem "agresja, jakiej się dopuścił, gwarantuje, że ukraiński sąsiad już zawsze będzie miał oczy zwrócone na Zachód" - podkreśla.
Choć Zachód dowiódł, że nie zamierza stać na straży międzynarodowych gwarancji integralności terytorialnej Ukrainy ani też osłaniać jej własnym "parasolem bezpieczeństwa", a "rozbiór" tego państwa po cichu staje się faktem za przyzwoleniem Zachodu, to - zdaniem Szewcowej - nie oznacza, że Putin wygrywa.
"Wręcz przeciwnie - Putin znów się przeliczył. Myśli, że może pójść w ślady dawnych rosyjskich przywódców i poskramiać swoich poddanych, stawiając Rosję w stanie permanentnej konfrontacji ze światem zewnętrznym. (...) (Jednak) społeczeństwo rosyjskie zaakceptuje tylko szybką i zwycięską wojnę. Nie jest przygotowane na rozlew krwi" - przekonuje rosyjska ekspertka.
"Niewielu jest gotowych ginąć za reżim Putina. Patriotyczny nastrój już zaczęły podminowywać wiadomości o setkach rosyjskich żołnierzy zabitych na Ukrainie, których ciała po cichu pochowano w Rosji" - pisze Szewcowa.
Do tego dochodzą problemy gospodarcze, które - jej zdaniem - wkrótce dadzą się Rosjanom we znaki. Już teraz 37 proc. z nich uważa, że interesy jednostki są ważniejsze od interesów państwa - zauważa Szewcowa, dodając: "Putin to nie nowy Stalin. Nie jest w stanie zmobilizować Rosji do kolejnej Wielkiej Wojny Ojczyźnianej".
"Ironia w obecnej sytuacji polega na tym, że Noworosja (do której utworzenia na wschodniej Ukrainie dążą prorosyjscy separatyści - przyp.red.) wkrótce stanie się problemem dla rosyjskiego prezydenta. Kreml będzie musiał radzić sobie z uzbrojonymi po zęby rebeliantami, rozczarowanymi, że nie udało im się uzyskać "stypendium" od Moskwy, a tymczasem w kraju zaczyna się podnosić fala sprzeciwu" - przewiduje analityczka.
Moskwa będzie musiała "trzymać swoich bohaterów na dystans". "Ci, którzy odważnie walczą za "rosyjski świat", szybko mogą stać się dla Putina zagrożeniem, jeśli zezwoli im się na wejście do Rosji właściwej. W ojczyźnie mile widziani są tylko w trumnach" - konkluduje Szewcowa.