Rosyjska inwazja. Do tego zmuszają dzieci w szkołach w Mariupolu
W szkołach w częściowo zajętym przez rosyjskie wojsko Mariupolu dzieci zmusza się do popisywania zeszytów: "Mariupol, obwód rostowski" w Rosji.
Informacje w tej sprawie przekazał w środę na Telegramie doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
"Co tu dużo mówić. Wkrótce po zwycięstwie dzieci w Rostowie nad Donem i Taganrogu będą podpisywać zeszyty: 'Taganrog,(…) rejon mariupolski, obwód azowski, Ukraina'" - podkreślił mer.
Urzędnik poinformował również o tym, że mianowany przez wojsko rosyjskie pseudo mer Mariupola Kostiantyn Iwaszczenko na spotkaniach z mieszkańcami na pytanie o przynależność terytorialną miasta odpowiada, że Mariupol będzie należeć do obwodu rostowskiego w Rosji.
Zobacz też: Cele Rosji w Donbasie? Gen. Mieczysław Bieniek tłumaczy
Dramatyczna sytuacja w Mariupolu
- Nasze ulice do niedawna rozbrzmiewały śmiechem dzieci, niestety teraz spływają krwią. Domy, które dwa miesiące temu wypełniało ciepło rodzinne, dzisiaj są cmentarzyskiem dla tysięcy obywateli Mariupola. Zamiast światła w naszych oknach mamy ciemność. Zamiast ciepła mamy zimno i ciszę. Zamiast życia mamy śmierć - powiedział w środę mer Mariupola Wadym Bojczenko podczas zdalnego wystąpienia przed unijnym Komitetem Regionów.
Urzędnik poinformował o tym, że siły wroga zrujnowały ponad 90 infrastruktury miasta: szkoły, przedszkola, szpitale, parki, a nawet kościoły.
Bojczenko dodał, że wszystko zamieniło się w obiekt wojskowy, który okupant bierze na celownik, a każdy mieszkaniec Mariupola stał się wrogiem, jak mała dziewczynka, która zmarła z powodu odwodnienia.
- Śmierć, ból i cierpienie. To przynoszą Rosjanie do naszych domów, w taki sposób rozgrywa się obecnie wojna w Mariupolu - podkreślił Bojczenko.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski