Rosyjska fabryka trolli organizowała demonstracje w USA. Tego jeszcze nie było
Konta powiązane z rosyjską fabryką trolli w Sankt Petersburgu organizowały serię wieców zwolenników Trumpa w USA podczas zeszłorocznej kampanii wyborczej. Rosjanom udało się wyciągnąć na ulice garstkę ludzi, choć efekty ich działań nie porażają. To jednak kolejny dowód na rosyjskie próby wpływania na amerykańską kampanię wyborczą
20 sierpnia ubiegłego roku w kilkunastu miastach na Florydzie odbył się "patriotyczny flashmob" pod hasłem "Floryda dla Trumpa". Wydarzenie wydawało się być jednym z wielu podobnych wydarzeń w gorącej kampanii wyborczej w jednym z kluczowych amerykańskich stanów. Jednak wszystko wskazuje na to, że pozornie niewinna, spontaniczna akcja była częścią szerszej rosyjskiej operacji informacyjnej mającej wpłynąć na amerykańską kampanię wyborczą.
Tak przynajmniej wynika z rewelacji portalu The Daily Beast. Za organizacją wieców stało konto na Facebooku pod nazwą "Being Patriotic". Konto zostało usunięte przez władze portalu ze względu na powiązania ze słynną rosyjską fabryką trolli w Sankt Petersburgu. Zanim jednak do tego doszło, trollom udało się dostatecznie wypromować wydarzenie, by wyciągnąć na ulice florydzkich miast prawdziwych zwolenników ówczesnego kandydata Partii Republikańskiej.
Jak wykazało śledztwo portalu Bellingcat, efekty nie były zbyt imponujące. Niektóre z "flashmobów" zgromadziły zaledwie po kilka osób, zaś te najbardziej udane, w Miami - po kilkadziesiąt.
- Rosyjska "fabryka trolli" inspirująca namacalne wydarzenia w USA to bardzo ciekawe zjawisko, ale warto zachować odpowiednią perspektywę. W końcu to, co było efektem tych działań to ośmiu ludzi w Pensacoli niepotrafiących jednocześnie wykrzyczeć hasła przeciwko Hillary Clinton, podczas gdy ich głosy są tłumione przez wiatr i ruch uliczny. - mówi Aric Toler z portalu Bellingcat.
Mimo to, fakt, że Rosjanom udało się sztucznie wykreować prawidziwe wydarzenie polityczne jest pewnym krokiem milowym w historii działań operacji informacyjnych w internecie.
- Zjawisko organizacji realnych wydarzeń jest bardzo rzadkie i nie wchodzi w standardowy repertuar działania botnety, czyli sieci zautomatyzowanych i półzautomatyzowanych kont. Takie działania mają raczej charakter operacji specjalnej zorganizowanej przez obce służby, a nie spontanicznych działań użytkowników - mówi dr Adam Lelonek, prezes Fundacji Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji i analityk portalu CyberDefence24. - Działania tzw. trolli są ukierunkowane na destabilizowanie sytuacji politycznej w danym państwie i podważanie zaufania do jego instytucji, w tym i całego systemu demokratycznego. Identyfikują i wykorzystują one wysoce zideologizowane i zaangażowane środowiska, będące podatne na działania dezinformacyjne i propagandowe i w ten sposób wzmacniają dany przekaz lub prowokowują określone zachowania - dodaje.
Nie wszystkie takie próby przynosiły efekty. Poza serią wydarzeń na Florydzie, odkryto przynajmniej jeden podobny przypadek. 27 sierpnia, "Secured Borders", inne konto związane z rosyjskimi trollami, usiłowało zorganizować i wypromować antymuzułmański protest w miasteczku Twin Falls w Idaho, gdzie mieści się ośrodek dla uchodźców. Wszystko wskazuje na to, że próba ta zakończyła się fiaskiem: udział w wydarzeniu potwierdziły jedynie cztery osoby. Na dodatek, nie ma żadnych dowodów na to, że protest rzeczywiście się odbył.
Prawdopodbnie nie były to jedyne podobne próby Rosjan. Informacje o innych są jednak trudno dostępne, bo w ramach swojej akcji przeciwko sztucznym kontom skasował powiązane z Rosją strony i ślady ich działaności. Wiadomo jednak, że organizacja wydarzeń była jedynie częścią szerszej operacji prowadzonej przez trolle. Wcześniej ujawniono m.in., że powiązane z fabryką trolli konta kupowały na Facebooku reklamy promujące swoje treści. Ok. 3 tysięcy reklam o wartości co najmniej 100 tysięcy dolarów wystarczyły, by dotrzeć do co najmniej 20 milionów internautów w USA.
- Zarządzanie refleksyjne i wojna psychologiczna to rosyjska specjalność. Nie ulega wątpliwości, że Rosjanie i ich służby aktywnie działają w USA, generując chaos informacyjny, ale i oddziałując na różne środowiska, zwłaszcza skrajne i antysystemowe - mówi Lelonek.