Rosji grozi zmiana granic
Pozornie mało istotna deklaracja dwóch rosyjskich regionów, pragnących połączyć się w jeden organizm, grozi federalnemu państwu prawdziwą burzą i serią zmian granicznych.
W poniedziałek liderzy obwodu permskiego na Uralu i graniczącego z nim na zachodzie Komi-Permiackiego Obwodu Autonomicznego podpisali list intencyjny w sprawie zjednoczenia. W ciągu 10 dni oba regiony wystosują do prezydenta Władimira Putina specjalne memorandum w sprawie utworzenia nowego okręgu. "Można z całkowitym przekonaniem powiedzieć: jeżeli ta integracja zakończy się sukcesem, to proces rewizji granic podmiotów federacji rozpocznie się w całym kraju" - pisze publicysta lokalnej agencji "Nowy Region" Iwan Konowałow.
Kolejka jest długa. Niewielki obwód kurgański za Uralem, wciśnięty między o wiele bogatsze obwody swierdłowski, czelabiński i tiumeński, może być kolejnym, który zniknie z mapy. Następne w kolejce mogą być podmioty złożone (tzw. regiony-matrioszki) - takie jak obwód tiumeński czy Kraj Krasnojarski. Oba od lat stanowią łamigłówkę dla prawników-konstytucjonalistów. Dla przykładu, pod władzą Krasnojarska są jeszcze autonomiczne okręgi tajmyrski i ewenkijski - oba teoretycznie podporządkowane władzom syberyjskiego Kraju - w praktyce zaś niezależne i równoprawne z nim na szczeblu federalnym.
Z kolei sporej części tatarskich nacjonalistów marzy się połączona autonomia nadwołżańska, składająca się z terytorium obecnego Tatarstanu i Baszkirii. 8-milionowa republika byłaby jednym z najbardziej wpływowych podmiotów w całej Rosji.(ck)