Rosjanka domaga się 103 obrazów z warszawskiego Muzeum Narodowego
Mieszkanka Sankt Petersburga domaga się od Muzeum Narodowego w Warszawie 103 cennych obrazów. Jak twierdzi, były one własnościa jej ciotecznego pradziadka Jana Popławskiego. Elena Orłowa-Głąbska grozi pozwem do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu oraz do sądów polskich. Rosyjski sąd przyznał jej już rację.
Uznał prawa Orłowej na podstawie katalogu naszego Muzeum Narodowego z wystawy w 1936 roku. Stwierdził przy tym w orzeczeniu, że "innych dokumentów prawa własności do kolekcji nie ujawniono , gdyż w Polsce panował wtedy sanacyjny reżim wrogi wobec ZSRR, którego Popławski był obywatelem ". Rosyjski sąd pominął w orzeczeniu fakt, że Jan Popławski przyjechał do Polski na początku lat 20-tych i był obywatelem Polski.
Lidia Karecka z Muzeum Narodowego podkreśla, że roszczenia Rosjanki są nieuzasadnione. Muzeum Narodowe ma obrazy od 1935 roku i dysponuje dokumentami, że kolekcja została kupiona od Jana Popławskiego i jego żony.
Kolekcję kupiło miasto Warszawa i przekazało w depozyt Muzeum Narodowemu. Lidia Karecka przyznaje, że kolekcja, której domaga się Rosjanka jest rzeczywiście bardzo cenna i była jednym z najciekawszych nabytków Muzeum Narodowego w okresie międzywojennym.
Muzeum Narodowe pewne swoich praw ma jednak problem skoro rosyjski sąd uznał obrazy za własność Orłowej Głąbskiej. Ewentualne wysłanie kolekcji do Rosji na przykład na wystawę może spowodować ich zatrzymanie.
Wystąpienie ze strony rosyjskiej do Polski o zwrot dzieł sztuki to ewenement. Na ogół jest odwrotnie. Rosjanie przedstawiają w Internecie dzieła sztuki, które trafiły tam po wojnie, które gotowi są zwrócić prawowitym włascicielom. Maria Romanowska z Ministerstwa Kultury powiedziała, że na razie oczekujemy odpowiedzi na pytanie o rozpoznane już 10 dzieł sztuki, które zginęły z Polski a do Rosji trafiły po wojnie jako zdobycz wojenna.