Wielka zmyłka na zaskoczenie wroga. Ukraina uderza gdzie indziej

Trwająca już kilka dni ofensywa pod Chersoniem nie przynosi na razie kluczowych rozstrzygnięć. Wśród analityków wojskowych pojawia się więc pytanie o prawdziwy cel tej operacji. Niektóre źródła wskazują, że kontratak na południu kraju ma odciągnąć uwagę Rosjan od innych kierunków. Jako jeden z nich wymienia się rejon pod Charkowem, wokół którego mają koncentrować się wojska ukraińskie. – Ukraina zmieniła strategię walki na wojnie. I może próbować zmylić Rosjan – mówią eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską.

W rejon Charkowa przerzucane są świeże, ukraińskie jednostki wojskowe
W rejon Charkowa przerzucane są świeże, ukraińskie jednostki wojskowe
Źródło zdjęć: © Facebook, Ministerstwo Obrony Narodowej Ukrainy | Facebook
Sylwester Ruszkiewicz

03.09.2022 | aktual.: 03.09.2022 09:12

- Prawdziwy cel operacji chersońskiej? Spojrzałbym jednak na rejon pod Charkowem, na zupełny przeciwległy koniec rejonu walk. Tam Rosjanie zgromadzili dość spore siły, które mają obecnie problemy z zaopatrzeniem w amunicję. Po ostatnich ukraińskich atakach Rosja zmuszona została przekierować dostawy na kierunek krymski. Ukraińska armia mogła więc celowo ruszyć na południe, by odciążyć północno-wschodni odcinek frontu wokół Charkowa. I próbować tam prowadzić ofensywne działania – mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski, były dowódca Batalionu Ochrony Bazy w Redzikowie.

Ofensywa ukraińskiej armii wokół Chersonia trwa od kilku dni. O przebiegu tych działań wiemy niewiele. Ukraiński Sztab Generalny nałożył embargo informacyjne, a wojskowi dość skrzętnie ukrywają prawdziwy cel kontrnatarcia.

Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), działania Ukrainy w celu wyzwolenia obwodu chersońskiego na południu kraju nie przyniosą rozstrzygnięcia od razu i mogą zakładać celowe markowanie nieudanych ataków, by zmylić Rosjan.

"Siły, które prowadzą operacje ofensywne, nie dysponując przy tym przewagą liczebną, zwykle muszą wprowadzać przeciwnika w błąd, by odciągnąć go od miejsc, gdzie ma nastąpić przełamanie. Manewry zmylające wymagają też czasu, by przynieść skutki" - twierdzą analitycy ISW.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Będzie ofensywa pod Charkowem?"

Jedną z hipotez, której bardzo obawiają się Rosjanie, jest ta, że Chersoń może być tylko zmyłką, a prawdziwym celem jest rejon pod Charkowem. Prorosyjskie źródła informują o ukraińskiej koncentracji wojsk na tzw. przyczółku czuhujewskim.

Rosjanie stoją na stanowisku, że Ukraińcy mogą próbować zagrozić liniom zaopatrzeniowym, idącym do Izium oraz, że mogą próbować dokończyć operację wypchnięcia rosyjskich sił na północ od Charkowa lub mogliby uderzyć na wschód, tak żeby próbować wyjść na tyły rosyjskich sił zgromadzonych na północy Donbasu. Nieoficjalnie mówi się, że od kilku dni trwa przerzucanie rejon charkowski świeżych, ukraińskich sił.

Według Juliusza Sabaka, eksperta ds. wojskowości z portalu Defence 24.pl, ukraińska ofensywa na południu może być zmyłką dla Rosjan.

- Pytanie, na ile działania pod Charkowem byłyby działaniami taktycznymi, a na ile strategicznymi. W perspektywie lokalnej ruchy ukraińskich wojsk mogą poważnie ograniczyć możliwości rosyjskiej operacji. A uderzenia w logistykę spowodować, że linie zaopatrzeniowe się wydłużą. Ukraina mogłaby w tamtym rejonie więc zyskać przewagę, m.in. używając do rakietowych ataków HIMARS-ów – mówi Wirtualnej Polsce Juliusz Sabak.

Ukraińska zmyłka pogrąży Rosjan?

Jego zdaniem, do obecnej sytuacji na froncie może mieć zastosowanie stara, wojenna maksyma. - "Wojskowe prawo Murphy’yego" mówi, że to co się wydaje głównym atakiem, jest tylko odwróceniem uwagi. Z kolei atak pomocniczy okazuje się być często główną ofensywą. Można było dotąd odnieść wrażenie, że Ukraińcy dobrze sobie radzą jedynie na poziomie taktycznym - mówi.

- Mają dobrze zgrane jednostki, artylerię i potrafią lokalnie uzyskiwać przewagę. Od jakiegoś czasu prowadzą wojnę w kategoriach strategicznych. Jeśli nie wyjdzie im z realizacją jednego z celów, przenoszą środek ciężkości na inny. Sukces pod Charkowem oznaczałby, że ukraińska armia przechodzi z sukcesów taktycznych do strategicznych – ocenia Juliusz Sabak.

W podobnym tonie wypowiada się dr Maciej Milczanowski, były żołnierz i ekspert ds. obronności z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

- Dzięki mobilizacji i dostawom zachodniego sprzętu Ukraina może rozgrywać różne scenariusze. Celem nr 1 jest odbicie południa z rąk Rosjan i przecięcie linii logistycznych z Krymu. Równocześnie skupiając uwagę rosyjskich wojsk na południu, ukraińska armia odblokowuje się możliwość kontrnatarcia pod Charkowem. Również w Donbasie, w którym mamy od jakiegoś czasu pat na froncie – twierdzi dr Maciej Milczanowski.

Bardziej sceptyczny wobec "ukrytego celu" ukraińskiego natarcia na południu kraju jest Sławek Zagórski, historyk i ekspert ds. wojskowości.

- Nie jest to wykluczone. Tym bardziej, że Rosjanie skoncentrowali większość sił na południu. Ale ważniejszą kwestią jest, czy Ukraińcy zdążyli przygotować do walki nowe brygady i jak się mają ich zapasy amunicji. Dotychczas to właśnie skąpe zapasy materiałów wojennych ograniczały ukraińskie zamiary – twierdzi Sławek Zagórski.

Rosjanie zaczęli się gubić

Jego zdaniem, przy ograniczonych zdolnościach obecnie najlepszym rozwiązaniem byłoby uderzenie z Zaporoża na południe, aby odrzucić Rosjan od Dniepru i zamknąć drogę odwrotu 10 tys. żołnierzy, którzy utknęliby na prawym brzegu.

- Taki obrót sprawy byłby nie tylko sporym zwycięstwem taktycznym, ale także ciosem wizerunkowym i podkopałby rosyjskie morale. Nie wspominając o wstrząsie w samej Rosji. Takiego efektu nie zrobi uderzenie pod Charkowem, a Ukraińcy walczą nie tylko na linii frontu, ale także znakomicie prowadzą wojnę psychologiczną i informacyjną – ocenia Sławek Zagórski.

W opinii dr Macieja Milczanowskiego, właśnie aspekt wojny psychologicznej i informacyjnej spowodował, że Rosjanie zaczęli się gubić.

- Głośne zapowiedzi ofensywy ściągają cały czas uwagę Rosjan, którzy sami wpadają w pułapki. Jeżeli nie ściągną więcej sił na południowym froncie, a poniosą porażkę, będzie to dla nich katastrofa. Podobnie będzie jak rzucą tam nowe jednostki, a Ukraińcy będą od nich lepsi. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy byli świadkami kolejnych zmyłek Ukrainy na wojnie – komentuje dr Maciej Milczanowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
obwód charkowskicharkówobwód chersoński
Wybrane dla Ciebie