Rosjanie tracą zapał do wojny. Chcą wracać do domów
- Okupanci tracą zainteresowanie wojną i chcą wracać do domów - przekazał Anton Heraszczenko, doradca MSW Ukrainy. Powołał się przy tym na przechwyconą rozmowę jednego z Rosjan, który narzeka na "całkowity bałagan" w armii.
Rosjanie od ponad trzech miesięcy prowadzą działania wojenne na terenie Ukrainy. Plan nakreślony przez Władimira Putina, polegający na szybkim zdobyciu Kijowa i najważniejszych ukraińskich miast, nie ziścił się. Strona rosyjska poniosła olbrzymie straty w ludziach i sprzęcie, musiała też zmienić taktykę swoich działań.
Obecnie Rosja skupia się na walkach o Donbas, próbując podporządkować sobie wschodnie tereny Ukrainy i zdobyć korytarz lądowy do okupowanego od 2014 roku Krymu. Jednak Ukraińcy dzielnie stawiają opór okupantowi.
Rosjanie mają dość wojny?
Czy po ponad trzech miesiącach Rosjanie są zmęczeni walką na froncie? Zdaniem Antona Heraszczenki, żołnierze armii Putina "tracą zainteresowanie wojną i chcą wracać do domów". Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy powołał się na przechwyconą rozmowę, w trakcie której jeden z rosyjskich żołnierzy przedstawia żonie kulisy obecnej sytuacji.
Trudna sytuacja w obwodzie ługańskim. "Siewierodonieck to ostatni ukraiński bastion"
W trakcie opisywanej rozmowy żołnierz mówi, iż w armii panuje "całkowity bałagan". Narzeka też na wynagrodzenie, jakie państwo ma mu wypłacić za udział w wojnie w Ukrainie. Rosjanin twierdzi, że został oszukany i otrzyma jedynie 2,5 tys. dolarów.
Przedstawiciel rosyjskiej armii tłumaczy też żonie, że po ataku na Łyman obiecano mu powrót do kraju. Kobieta poskarżyła się z kolei na realia panujące w domu - z jej relacji wynika, że brakuje w nim choćby chleba, a ze względu na brak pieniędzy była zmuszona sprzedać dziecięce łóżeczko.
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski