Rosja zaprzestanie dotować gospodarkę Białorusi
Prezydent Rosji Władimir Putin nakazał rządowi, aby zaprzestał dotowania gospodarki Białorusi - pisze "Kommiersant".
W ocenie rosyjskiego dziennika, grozi to reżimowi Aleksandra Łukaszenki poważnymi wstrząsami politycznymi, którym prezydent może zapobiec, godząc się na utworzenie wspólnego białorusko- rosyjskiego państwa na warunkach Moskwy. "Kommiersant" pisze nawet o "anszlusie" Białorusi.
Według "Kommiersanta", powołującego się na źródło na Kremlu, 9 maja Putin podpisał rozporządzenie o zmianach w polityce handlowo- gospodarczej i kredytowo-finansowej Rosji wobec Białorusi. Przewidują one m.in. wstrzymanie wszelkich bezpośrednich lub pośrednich dotacji Rosji dla gospodarki Białorusi, a także położenie kresu reeksportowi lub przemytowi rosyjskich towarów, przede wszystkim nośników energii, przez terytorium tego kraju.
Istnienie prezydenckiego rozporządzenia w sprawie Białorusi potwierdziło gazecie źródło zbliżone do rady dyrektorów (rady nadzorczej) Gazpromu. Gazprom - jak podaje "Kommiersant" - w czwartek odrzucił wszystkie propozycje strony białoruskiej, zmierzające do utrzymania w 2007 roku niskich cen na rosyjski gaz. Uczynił tak, gdyż nie przewidywały one oddania białoruskich gazociągów pod kontrolę rosyjskiego monopolisty.
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller zapowiedział po marcowych wyborach na Białorusi, że od 1 stycznia 2007 roku Gazprom podniesie ceny gazu dla tego kraju do poziomu europejskiego. Na początku maja rzecznik rosyjskiego koncernu Siergiej Kuprijanow wymienił kwotę 145 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Nie wykluczył on zarazem, że w zależności od rozwoju sytuacji ceny błękitnego paliwa dla Białorusi mogą wzrosnąć nawet do 230 USD za 1000 m sześć.
Białoruś otrzymuje obecnie gaz z Rosji po subsydiowanych cenach - 46,68 USD za 1000 m sześć., czyli dwukrotnie taniej niż Ukraina i pięciokrotnie taniej niż odbiorcy w Unii Europejskiej. Mińsk niezmiennie uważa, że ceny gazu na Białorusi powinny być zbliżone do cen w ościennym obwodzie smoleńskim (42,80 USD za 1000 m sześć).
Gazprom nie ukrywa, że gotów jest złagodzić swoje żądania cenowe, jeśli rząd w Mińsku odsprzeda mu 50 proc. udziałów w Biełtransgazie, co da mu kontrolę nad siecią gazociągów na Białorusi i dochodami ze sprzedaży rosyjskiego gazu w tym kraju. Gazprom jest już właścicielem białoruskiego odcinka gazociągu jamalskiego, transportującego gaz głównie do Niemiec. Rurami Biełtransgazu gaz płynie również m.in. do Polski, na Litwę i Łotwę.
"Kommiersant" zauważa, że polecenie Putina w sprawie reeksportu rosyjskich towarów dotyczy przede wszystkim ropy naftowej i produktów naftowych. Według szacunków rosyjskich ekspertów, władze w Mińsku zarabiają na tym ok. 1 mld dolarów rocznie. Białoruś wydobywa 1,8 mln ton ropy rocznie. W 2005 roku sprowadziła ona z Rosji 19,2 mln ton ropy. Wyeksportowała 13,5 mln ton produktów naftowych.
"Kommiersant" ocenia, że "podwyższając ceny gazu i wstrzymując subsydiowanie naftowego eksportu Moskwa zadaje Łukaszence potężny cios polityczny". "Mińsk zmuszony będzie albo przyjąć warunki Moskwy, albo stanąć w obliczu poważnych wstrząsów gospodarczych i społecznych" - pisze dziennik.
"Jedynym sposobem na zapewnienie sobie taniego gazu jest wejście w skład Rosji" - podkreśla "Kommiersant", cytując źródło na Kremlu. "Anszlus Białorusi eksperci w Moskwie rozpatrują w politycznym kontekście - Putin jako szef nowego państwa uzyska szerokie pole do politycznego manewru w 2008 roku, gdy wygasa jego mandat" - dodaje gazeta.
"Kommiersant" przywołuje również opinię rosyjskiego politologa Konstantina Zatulina, którego zdaniem Białoruś potrzebna jest nie Putinowi, lecz Rosji, ponieważ alternatywą wobec białorusko- rosyjskiego państwa może być tylko wstąpienie Białorusi do NATO.
Jerzy Malczyk