Rosja zaprosi obserwatorów OBWE na wybory
Rosja zaprosi obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) na wybory do Dumy Państwowej, niższej izby swojego parlamentu, jednak sama określi zasady monitoringu - poinformował ambasador Federacji Rosyjskiej przy OBWE Aleksiej Borodawkin.
26.10.2007 | aktual.: 26.10.2007 14:53
Borodawkin potwierdził zarazem, że Rosja domaga się ograniczenia uprawnień Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE oraz że przekazała już stosowne propozycje pozostałym krajom skupionym w tej organizacji.
W pełni wywiążemy się ze swoich zobowiązań. Polegają one na tym, że powinniśmy zaprosić obserwatorów. Kropka - oświadczył rosyjski ambasador, którego cytuje agencja Interfax.
Modalności obserwacji, czyli tego, jak ma być zorganizowany monitoring, nasze zobowiązania w ramach OBWE nie obejmują - dodał Borodawkin.
Dyplomata zapowiedział, że "strona rosyjska ma prawo samodzielnie to określić i tak też postąpi". Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, rzecz jasna, zostanie o tym we właściwym czasie poinformowane - zaznaczył Borodawkin.
Czwartkowy "New York Times" ujawnił, że Moskwa kanałami dyplomatycznymi stara się ukrócić działalność i ograniczyć uprawnienia międzynarodowych obserwatorów wyborów w Rosji oraz w sprzymierzonych z nią państwach byłego ZSRR.
Według amerykańskiego dziennika, rosyjski rząd proponuje, aby liczba obserwatorów wyborczych z OBWE była dużo mniejsza niż poprzednio, a także by nie mogli oni ogłaszać swych raportów natychmiast po głosowaniu ani wygłaszać oświadczeń oceniających wybory przez kilka dni po ich przeprowadzeniu.
Propozycje te zasadniczo osłabiłyby rolę obserwatorów OBWE m.in. w czasie wyborów w Rosji: parlamentarnych - 2 grudnia i prezydenckich - 2 marca 2008 roku.
Poza Rosją podpisały się pod nimi także Białoruś, Armenia, Kirgistan, Kazachstan, Tadżykistan i Uzbekistan, czyli sojusznicy Moskwy z poradzieckiej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB).
Borodawkin oznajmił, że Rosja ma do Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE "pretensje o charakterze politycznym, organizacyjnym i kadrowym".
Sprowadzają się one do tego, że obserwatorzy biura często wystawiają nie techniczne oceny przebiegu głosowania, lecz ferują polityczne wyroki, które niekiedy wywierają negatywny wpływ na stabilność wewnętrzną w monitorowanych krajach - wyjaśnił rosyjski ambasador.
Według niego, "Rosji nie podoba się również, że monitoring odbywa się głównie w państwach na wschód od Wiednia (siedziba OBWE)". Słowem, koncentruje się uwagę na obszarze poradzieckim, choć przypadków łamania zobowiązań dotyczących wyborów jest pełno w krajach na zachód od Wiednia - powiedział Borodawkin.
Dyplomata skrytykował też system doboru szefów misji obserwacyjnych. Odbywa się to potajemnie, za zamkniętymi drzwiami. Jeszcze się nie zdarzyło, aby na czele pełnoformatowej misji stanął przedstawiciel któregoś z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw - zauważył Borodawkin.
Ambasador nie ujawnił, kiedy Moskwa zamierza wystosować zaproszenia dla obserwatorów OBWE. Sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Rosji Nikołaj Konkin zapewniał wcześniej, że nastąpi to po zamknięciu rejestru partii politycznych dopuszczonych do udziału w wyborach. Termin rejestracji upływa 2 listopada.
Do krajów o stabilnej demokracji obserwatorzy OBWE przyjeżdżają na kilka dni przed głosowaniem, a misje liczą po kilkanaście osób. Wybory w państwach w stadium transformacji obserwują większe misje i pracują one dłużej. Dla przykładu, w Kazachstanie przebywały one miesiąc, a na Ukrainie - 1,5 miesiąca.
Moskwa nie może nakazać wprost OBWE, według jakich reguł będą działać obserwatorzy, ale jest w stanie wywierać na nią nacisk, który - jak sugeruje "New York Times" - może okazać się skuteczny.
Decyzje w OBWE podejmuje się bowiem jednomyślnie, co oznacza, że Rosja może blokować inne decyzje, domagając się ustąpienia w sprawie obserwatorów w zamian za zdjęcie weta.
Kreml może również jednostronnie zmniejszyć wpływ obserwatorów na wybory, stawiając warunki ich wpuszczenia do Rosji.
Według dziennika "Kommiersant", Moskwa zamierza zażądać od OBWE, aby przysłała tym razem tylko kilkudziesięciu obserwatorów na wybory, zamiast 400, jak zaproponowała ta organizacja.
Niedawnym wyborom do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy przyglądało się 700 obserwatorów OBWE, a wyborom prezydenckim we Francji - 11.
Jerzy Malczyk