Wydało się. Rosjanie przerzucają kluczową broń
Drony to w ostatnim czasie kluczowa broń wykorzystywana przez Rosjan w Ukrainie. Jak informuje portal Kyiv Independent, Rosja wystrzeliwuje je coraz częściej z terytorium Białorusi, co sprowadza reżim Łukaszenki do roli współagresora w wojnie. Rosja zwiększa też liczbę swoich żołnierzy w tym kraju.
Drony stały się kluczową bronią w arsenale Rosji podczas wojny na Ukrainie i w ostatnim miesiącu często były używane do atakowania strategicznej infrastruktury energetycznej. Jednak irańskie władze twierdzą konsekwentnie, że nie dostarczają dronów stronie rosyjskiej.
Jednocześnie nie ustają obawy przed potencjalną ofensywą Rosji z terenu Białorusi. Do kraju tego wciąż przerzucane są kolejne oddziały rosyjskich wojsk. Według szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanowa na Białorusi przebywa obecnie około 3200 rosyjskich żołnierzy.
Białoruska grupa monitorująca Belarusian Hajun zasugerowała, że Rosja może wystrzeliwać drony z białoruskiej części strefy wyłączenia Elektrowni Atomowej w Czarnobylu.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Irańscy instruktorzy szkolą siły Kremla
23 października ukraińskie Narodowe Centrum Oporu poinformowało o obecności w Rosji irańskich instruktorów, którzy mieli szkolić siły Kremla w zakresie używania dronów produkcji irańskiej. Według tego samego źródła, instruktorzy mieli być również widziani w Mikuliczach, wiosce w obwodzie homelskim położonym w pobliżu granicy z Ukrainą i blisko Czarnobyla.
- Ukraina zestrzeliła do tej pory ponad 300 irańskich dronów kamikadze Shahed-136 - poinformował na piątkowym briefingu rzecznik sił powietrznych Jurij Ihnat.
Czytaj też:
"Ukraińcy muszą wybrać jeden front natarcia". Generał wskazał zagrożenie
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski