"Rosja uwzględni w planach wojennych bazy USA w Europie Środkowej"
Są pierwsze rosyjskie komentarze po decyzji Pentagonu o utworzeniu w środkowej i wschodniej Europie baz ze sprzętem amerykańskiej armii. Szef rosyjskiego Centrum Badań Wojenno-Politycznych Władimir Batjuk powiedział agecji RIA Nowosti, że skutki kroku USA na pewno zostaną uwzględnione w rosyjskich planach wojennych.
Rosyjski ekspert podkreślił, że amerykańska decyzja ma tylko charakter symboliczny. Jego zdaniem, rozmieszczenie w bazach niedużej liczby sprzętu bojowego "to praktycznie wszystko, co Pentagon może zrobić dla swoich wschodnioeuropejskich sojuszników". Batjuk dodał, że Stany Zjednoczone chcą w ten sposób uspokoić sojuszników, obawiających się "mitycznego rosyjskiego zagrożenia".
Zdaniem eksperta, Rosja może w różnoraki sposób odpowiedzieć na amerykańską decyzję. Może na przykład rozmieścić więcej rakiet "Iskander" w zachodnich regionach kraju, w tym w Obwodzie Kaliningradzkim. Batjuk dodał, że skutki decyzji Pentagonu na pewno zostaną uwzględnione w rosyjskich planach wojennych.
Siemoniak: jesteśmy usatysfakcjonowani
Wicepremier, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak powiedział, że z wielką satysfakcją przyjmuje decyzję USA o rozmieszczeniu sprzętu w sześciu europejskich krajach, w tym Polsce. Zaznaczył, że trwają rozmowy dot. m.in. podziału tego sprzętu.
Przebywający z wizytą w Estonii minister obrony USA Ash Carter oświadczył we wtorek, że USA rozmieszczą ok. 250 sztuk czołgów, pojazdów opancerzonych i innego sprzętu wojskowego w sześciu państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce. Posunięcie to ma pomóc krajom członkowskim NATO z dawnej radzieckiej strefy wpływów w sprostaniu zagrożeniom ze strony Rosji i ugrupowań terrorystycznych.
Siemoniak podczas konferencji w Warszawie powiedział, że decyzje USA wpisują się w filozofię zmierzającą do wzmocnienia bezpieczeństwa, m.in. w związku z sytuacją na Wschodzie. - Uważamy, że potrzebne są trwałe działania na lata i dziesięciolecia, nie tylko doraźne - powiedział.
Zastrzegł, że jest to na razie decyzja polityczna, negocjacji wymagają m.in. kwestie prawne, podział rozmieszczenia sprzętu. Jak wyjaśnił, specjalna umowa ma też regulować kwestie kosztów utrzymania amerykańskich baz.
- Nie możemy jeszcze ujawnić, w jaki sposób ten sprzęt będzie rozdzielony, bo to nie będzie równy podział. To nie będzie tylko kwestia polityczna, ale też logistyczna, to już wojskowi o takich sprawach będą decydowali - podkreślił Siemoniak. Zapewnił, że po tym, jak takie szczegółowe decyzje zapadną, poinformuje o nich.