PolskaRosja przekazała akta - "cynicznie trzymano je w szafie"

Rosja przekazała akta - "cynicznie trzymano je w szafie"

Prokuratura generalna Rosji przekazała stronie polskiej 20 kolejnych tomów kopii akt śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Wśród dokumentów są m.in. wykazy jeńców, rozporządzenia o skierowaniu ich do obozów oraz protokoły przesłuchań. Na jednym z otrzymanych tomów widniała data odtajnienia - 2004 rok. - Przynajmniej niektóre tomy tych akt były jawne (...). Czekano i cynicznie trzymano je w sejfie, żeby wyciągnąć wtedy, gdy będzie to już absolutnie konieczne - ocenia prof. Włodzimierz Marciniak, politolog i sowietolog.

Rosja przekazała akta - "cynicznie trzymano je w szafie"
Źródło zdjęć: © AFP

23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 14:24

Dokumenty zostały przekazane przez szefa zarządu międzynarodowej współpracy prawnej Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej Saaka Karapetiana na ręce Piotra Marciniaka, radcy-ministra ambasady RP w Moskwie.

Przedstawiciel polskiej ambasady pokazał dziennikarzom jeden z otrzymanych tomów dokumentów, na którym widnieje data odtajnienia - 22 grudnia 2004 roku. Na razie nie wiadomo, kiedy odtajniono pozostałe dokumenty.

Według rosyjskiej prokuratury w tomach są m.in. rozporządzenia w sprawie - jak to określono - "wysyłki jeńców", spis jeńców skierowanych do dyspozycji NKWD obwodu kalinińskiego, protokoły przesłuchań i innych czynności śledczych, historie chorób, akty zgonu, pochówku i wydania ciał, ekspertyzy sądowo-medyczne, a także inne dokumenty, w tym zaświadczenia o karalności.

"Rola nieustannie proszących"

Prof. Włodzimierza Marciniaka, politologa i sowietologa, członka Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych zainteresowała data odtajnienia znajdująca się na jednym z tomów. - Znam rosyjskich historyków i oni mówili, że to była dziwna procedura utajniania, które jednocześnie było odtajnianiem. To pokazuje taki całkowicie wyrachowany stosunek do sprawy katyńskiej i nie sądzę, żeby chodziło o jakieś względy natury, co ostatnio podnoszą Rosjanie - ochrony danych osobowych czy dbałości o dobre samopoczucie potomków - ocenia politolog.

- Wydaje się, że to było celowe wciągnięcie nas w jakąś taką nieustanną grę, w której my zostaliśmy zepchnięci do roli tych, którzy nieustannie proszą. Tymczasem okazuje się, że przynajmniej niektóre tomy tych akt były jawne i można je było oglądać już dawno temu. Czekano i cynicznie trzymano je w sejfie, żeby wyciągnąć wtedy, gdy będzie to już absolutnie konieczne, by je pokazać jako argument w grze politycznej - mówi ekspert.

- To jest krok taktyczny ze strony Rosji, aby sprawiać wrażenie, że coś się wokół tej sprawy dzieje, że jakieś gremia działają, że ktoś tę dokumentację jeszcze raz bacznie ogląda i ją odtajnia - ocenia z kolei prof. Wojciech Materski, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN

Za miesiąc następne dokumenty?

Zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Zwiagincew powiedział, że strona rosyjska chce jak najszybciej zakończyć prace związane z odtajnieniem akt w sprawie Katynia.

- W maju przekazaliśmy 67 tomów, dzisiaj - 20 - powiedział Zwiagincew, który spotkał się w Moskwie z uczestnikami przekazania kolejnych tomów kopii akt śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej.

Dodał, że w przyszłym miesiącu strona rosyjska planuje przekazanie Polsce podobną liczbę tomów dokumentów.

- Komisja międzyresortowa pracuje. Jesteśmy zainteresowani tym, by jak najszybciej zakończyć te prace (odtajnianie), by ten ciężar nie leżał dłużej na naszych barkach - powiedział Zwiagincew.

- Ja się tym intensywnie zajmuję. Prokurator generalny Jurij Czajka nas ponagla. Prezydent i premier się tym interesują - dodał zastępca prokuratora generalnego Rosji. - Im szybciej to zakończymy, tym lepiej - oświadczył Zwiagincew.

"Ważny gest"

Według prof. Mariusza Wołosa, dyrektor stacji naukowej PAN w Moskwie, przekazanie akt to ważny gest, świadczący o tym, ze stronie rosyjskiej zależny na zbliżeniu z Polska.

- Domyślam się, że rosyjskim czynnikom oficjalnym zależny również na zamknięciu problemu Katynia w tym sensie, aby nie wpływał on na rozwój bieżących stosunkow miedzy naszymi krajami - ocenia naukowiec w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Katyń powinien być wyjaśniony przez specjalistów, historyków, którzy sine ira et studio będą mieli możliwość zapoznania się z przekazanymi właśnie tomami dokumentacji. Traktowanie go w kategoriach politycznych nie leży w interesie współczesnej Rosji - wyjaśnia prof. Wołos.

Jawne akta

8 maja prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przekazał w Moskwie wówczas p.o. prezydenta RP Bronisławowi Komorowskiemu 67 tomów kopii akt śledztwa, które w latach 1990-2004 prowadziła w sprawie zbrodni katyńskiej Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej.

Umarzając śledztwo, strona rosyjska utajniła 116 ze 183 tomów akt. Jawne akta przekazał w maju Komorowskiemu prezydent Miedwiediew.

"Każde dokumenty są ważne"

- W tej chwili trudno ocenić wartość tych materiałów. Na te dokumenty muszą spojrzeć fachowcy historycy oraz prokuratorzy z IPN, skonfrontować z dotychczasowym stanem naszej wiedzy i tymi dokumentami, które były w Polsce znane i dopiero wtedy będzie można naprawdę coś sensownego powiedzieć - ocenia przekazanie akt katyńskich prof. Włodzimierz Marciniak. - W tym momencie to jest przedwczesne, by w jakikolwiek sposób to oceniać, poza tym że w zasadzie każde dokumenty są ważne. I one zawsze posuwają naszą wiedzę do przodu - dodał politolog.

- Od pewnego czasu widzimy huśtawkę w nastrojach i stosunkach polsko-rosyjskich (...). Strona rosyjska zdecydowała się nagle, jak wszystko na to wskazuje, przekazać nam te 20 tomów akt, żeby wysłać pozytywny sygnał. To jest niestety elementem pewnej gry politycznej. Upraszczając, można powiedzieć, że jest to stosowanie kija i marchewki - mówi prof. Marciniak.

Sowietolog zauważa, że przekazanie akt ws. Katynia następuje po doniesieniach o żądaniu ekstradycji Zakajewa i sytuacji z wrakiem prezydenckiego samolotu. - Ponieważ uznano w Moskwie, że jest za dużo negatywnych informacji, to wysyła się informację pozytywną - komentuje ekspert.

- W tym momencie nie ma powodu, by dezawuować ten krok ani jakoś wychwalać. (...) Informacje o tym, że są to wykazy jeńców, rozporządzenia o skierowaniu ich do obozów czy protokoły przesłuchań są zbyt ogólne, by móc coś konkretnego powiedzieć. Interesująco brzmią te protokoły przesłuchań, ale trzeba zaczekać z komentarzem do czasu, aż zbadają je fachowcy - uważa prof. Marciniak.

Protokoły przesłuchań

Według prof. Wojciecha Materskiego, dyrektora Instytutu Studiów Politycznych PAN nie należy oczekiwać rewelacji po przekazanych aktach. - Z całą pewnością nie są to najważniejsze dokumenty. Dobrze, że cokolwiek odtajniają, ale sprawia to wrażenie gry na czas - ocenia profesor.

Zdaniem eksperta istotne mogą okazać się protokoły przesłuchań. - Dokładnie przejrzałem te 67 tomów akt (przekazanych Polsce 8 maja br. przez prezydenta Rosji) i tam jest mnóstwo protokołów przesłuchań, ok. 100. Są to protokoły przesłuchań strażników obozowych, telefonistki, kasjerki, dzieci, które w latach 60. w lesie pod Charkowem znajdowały polskie guziki wojskowe - mówi prof. Materski.

- Może są to protokoły przesłuchań jeńców, bo ich w trakcie pobytu w obozach poddawano procedurom przesłuchań. Wszystko to było notowane i prawdopodobnie trafiło do teczek personalnych, ale być może odpisy tych przesłuchań trafiły gdzie indziej. Teczki podobno zniszczono, a może teraz jakieś odpisy się znalazły - zastanawia się ekspert.

Prof. Materski zaznacza, że wartościowa byłaby tzw. lista białoruska katyńska - spis 3870 osób zamordowanych w 1940 r. na terenie dzisiejszej Białorusi - choć może one nie mieć kształtu jednolitego dokumentu. - Mogą to być różnorakie wykazy z różnych więzień, w których na Białorusi skupiano polskich jeńców - wyjaśnia profesor.

Przekazywanie więźniów

- Ciekawe dla historyka, choć nieposuwające naprzód stanu naszej wiedzy o zbrodni katyńskiej, mogłyby być protokoły przekazywania jeńców do obozów. Wiemy, że Sowieci złamali wówczas wszelkie zasady i jeńców wojennych będących w gestii armii, czyli resortu obrony, przekazano policji wewnętrznej, czyli NKWD. I może się dowiemy o procedurach tego przekazywania polskich żołnierzy z punktów zbornych armii do transportów, które już kierowano do obozów rozdzielczych NKWD - mówi dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN.

- Jest to dokumentacja dotycząca raczej tzw. życia obozów niż samej zbrodni, (...) która w obszernych segmentach jest znana i została opublikowana w czterotomowej edycji "Katyń. Dokumenty zbrodni" oraz w wydanym przez Fundację Ośrodka "Karta" dziesiątym tomie indeksu represjonowanych dotyczącym jeńców zmarłych w obozach jenieckich. My tymi dokumentami i zbiorczymi, i poszczególnymi aktami: pochówku, zgonu, przekazania, już dysponujemy; być może dostaniemy kolejne, a być może, że są to te, które już wcześniej poznaliśmy - mówi prof. Materski.

Dlaczego utajniono, kiedy odtajnienie?

W ocenie ekspert PAN nie należy się spodziewać w rychłej przyszłości, że Polska uzyska całą dokumentację ws. Katynia. - Przecież nie odtajniono nawet sentencji decyzji o zakończeniu śledztwa katyńskiego (umorzono je 21 września 2004 r) - mówi prof. Materski. - Warto pamiętać, że dla nas nie jest istotne, kto to utajnił, ale istotne jest dlaczego utajniono, co utajniono i kiedy odtajnią. A czy to był Iwanow, czy Kolesow, czy inny Szeliwanowski, to już jest bez znaczenia - mówi dalej ekspert.

Prof. Materski uważa, że jeśli w pozostałych 96 tomach akt, do których Polska nie ma dostępu znajdują się takiej rangi dokumenty, jak protokoły tzw. centralnej trójki czy lista białoruska, to proces przekazywania Polsce kolejnych tomów akt potrwa jeszcze długo.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)