Rosja oburzona sprofanowaniem pomnika w Warszawie. Żąda wykrycia i ukarania sprawców
Rosyjskie MSZ wyraziło w głębokie oburzenie "dokonanym 11 listopada kolejnym aktem wandalizmu" wobec pomnika żołnierzy radzieckich w Parku Skaryszewskim w Warszawie; zażądało wykrycia i ukarania sprawców i przywrócenia pomnikowi poprzedniego wyglądu.
13.11.2015 | aktual.: 13.11.2015 12:36
Podkreślając, że do aktu wandalizmu doszło w dniu obchodów w Polsce Święta Niepodległości, rosyjskie MSZ pisze, iż wątpi, by "Polska mogła obchodzić kolejną rocznicę swej niepodległości, gdyby nie zwycięstwo ponad 600 tysięcy radzieckich żołnierzy i oficerów, którzy oddali życie za wyzwolenie tego kraju od niemiecko-faszystowskich okupantów".
"Bez względu na to, jakiej politycznej maści byli bojówkarze - chuligani, w żadnym razie nie usprawiedliwia to polskich władz, które nie wypełniają lub być może nie chcą wypełniać zobowiązań międzynarodowych, dotyczących gwarancji bezpieczeństwa i zachowania wojskowych cmentarzy i pomników, jak jest to zatwierdzone w umowie między rządem Federacji Rosyjskiej a rządem Rzeczypospolitej Polskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji z 22 lutego 1994 roku".
"Żądamy podjęcia wszelkich środków w celu wykrycia i ukarania winnych, przywrócenia poprzedniego wyglądu pomnikowi, niedopuszczenia do powtórzenia się w przyszłości podobnych incydentów" - napisano w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.
Polskie MSZ nie chce komentować rosyjskiego oświadczenia.
Jak poinformowała kom. Joanna Węgrzyniak, oficer Prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa VII, incydent miał miejsce 11 listopada przed południem. - Starszy, 70-letni mężczyzna podszedł bardzo blisko pomnika, zza pazuchy wyjął słoik, w którym była czerwona ciecz i rzucił nim w stronę monumentu - relacjonowała.
Policjanci, którzy pełnili służbę w Parku Skaryszewskim zatrzymali mężczyznę. - Zareagowali natychmiast. 70-latek usłyszał zarzut znieważenia pomnika. Grozi mu za to ograniczenie wolności lub grzywna - powiedziała Węgrzyniak. Sprawą zajmie się teraz sąd.
Zdarzenie nie miało związku z Marszem Niepodległości, który odbył się kilka godzin później.