"Rosja nie chce nam przekazać decydujących dowodów"
Mecenas Rafał Rogalski powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że niepokojące jest, że strona rosyjska wciąż nie przekazuje materiału dowodowego, który ma decydujące znaczenie dla śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Tymczasem jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa ze źródła znającego kulisy prac prowadzonych przez MAK, na początku października przekaże on Polsce projekt swojego raportu końcowego w sprawie katastrofy.
21.09.2010 | aktual.: 21.09.2010 17:03
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przekazał stronie polskiej nowe dokumenty: instrukcję techniczną, instrukcję użytkowania w locie, a także dziennik obsługi technicznej, tj. książkę eksploatacyjną tupolewa, zawierającą zapis przeglądów i napraw. Przedstawiciel Polski przy MAK Edmund Klich powiedział polskim dziennikarzom, że nie są to wciąż dokumenty, o które prosił. Wyjaśnił, że strona polska w dalszym ciągu nie ma wszystkich materiałów, związanych z lotniskiem w Smoleńsku i procedurami tam obowiązującymi.
Raport ws. katastrofy na początku października?
Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa ze źródła znającego kulisy prac prowadzonych przez MAK, na początku października przekaże on Polsce projekt swojego raportu końcowego w sprawie katastrofy. Według rozmówcy agencji, nastąpi to przed 10 października, kiedy to upłynie sześć miesięcy od tragedii. Jako możliwy termin informator wymienił 6 lub 7 października.
Wiceprzewodniczący Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Oleg Jermołow potwierdził, że przekazanie projektu stronie polskiej nastąpi w ciągu kilku tygodni. Nie chciał jednak podać konkretnej daty.
Także pułkownik Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK, potwierdził, że strona rosyjska przekaże Polsce projekt raportu za kilka tygodni. Klich poinformował, że polscy eksperci, którzy uczestniczyli w postępowaniu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, zakończyli prace w Moskwie i w czwartek wrócą do Warszawy. - Strona rosyjska prosiła nas o kilka tygodni spokoju na pisanie raportu - oświadczył przedstawiciel Polski przy MAK.
Jermołow powiedział, że nie przewiduje się upublicznienia projektu raportu. W dniu jego przekazania planowana jest jednak konferencja prasowa przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Tatiany Anodinej.
Raport MAK liczy zwykle od 30 do 60 stron. Wiceszef MAK wyjaśnił, że Polska będzie miała 60 dni na przedstawienie swoich uwag do projektu. Zostaną one następnie rozpatrzone przez Komisję Techniczną Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Przepisy nie narzucają MAK żadnych terminów, w jakich powinien on ustosunkować się do ewentualnych zastrzeżeń strony polskiej.
Jermołow zaznaczył, że w rozpatrywaniu przez Komisję Techniczną uwag Polski będą uczestniczyli polscy eksperci.
Wiadomo już, że polscy specjaliści mają w wielu sprawach inne zdanie niż strona rosyjska. Zastrzegający sobie anonimowość ekspert z Polski, który uczestniczył w postępowaniu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, wyjaśnił PAP, że strona rosyjska przyjęła, iż w wypadku lotniska w Smoleńsku obowiązują procedury Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO), opisane w AIP Rosji.
Polscy specjaliści się z tym nie zgadzają. Argumentują, że lotnisko w Smoleńsku nie jest wyposażone według standardów ICAO, więc nie mogą tam obowiązywać procedury tej organizacji. Smoleńskiego lotniska nie ma też w AIP Rosji, co oznacza, że strona rosyjska nie uważa go za lotnisko cywilne dopuszczone do ruchu międzynarodowego. AIP Rosji, to zbiór informacji aeronawigacyjnych, czyli danych o lotniskach, drogach lotniczych i obowiązujących procedurach. Rogalski: materiał dowodowy jest niekompletny
Według mec. Rogalskiego fakt, że strona rosyjska wciąż nie przekazuje materiału dowodowego, który ma decydujące znaczenie dla sprawy, jest "niepokojący". - A do takiej dokumentacji niewątpliwie należą procedury wojskowe związane z lądowaniami i odlotami samolotów na lotnisku Siewiernyj. Bardzo ważna jest również dokumentacja samego lotniska, w tym urządzeń, które się tam znajdują - mówi Wirtualnej Polsce mec. Rogalski. Dodaje, że zarówno dla polskiej komisji jak i prokuratury ważny jest również szereg innych dokumentów, o kluczowym znaczeniu dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Jak choćby oryginały czarnych skrzynek i nagrania z wieży lotów. A także nagrania z kokpitu samolotu Ił-76.
- Niepokojące jest więc to, że MAK ma zakończyć przekazywanie materiału dowodowego dla polskiej komisji. Bo jest on niekompletny. W tej kwestii trudno nie zgodzić się z Edmundem Klichem - mówi mec. Rogalski.
Pytany przez Wirtualną Polskę, czy materiały, które otrzymał Klich, w znacznym stopniu przyczynią się do wyjaśnienia przyczyn tragedii, odpowiada, że co prawda mają znaczenie, ale "nie są decydujące i nie pozwalają na ustalenie przyczyn katastrofy".
"Brakuje kluczowych materiałów"
Posłowie PiS w trakcie konferencji prasowej podkreślili, że Polsce brakuje wielu kluczowych materiałów - m.in. czarnych skrzynek - które pomogłyby wyjaśnić przyczyny katastrofy. - To będzie bardzo poważnie rzutowało na przebieg śledztwa po stronie polskiej - zaznaczył Andrzej Dera.
- Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że w pracach komisji rosyjskiej bierze udział tylko jeden akredytowany przedstawiciel Polski. Nie mamy podstawowych dowodów w Polsce - mówiła Beata Kempa. Za skandaliczny uznała fakt, że wrak samolotu, który znajduje się na płycie lotniska, nadal nie jest zabezpieczony, podobnie jak miejsce katastrofy. - Wrak to jest również dowód w sprawie - tłumaczyła.
Dera przekonywał, że konieczne jest takie działanie władz polskich, które doprowadzi do tego, by "wszystkie potrzebne dowody zostały przekazane".
Politycy PiS podkreślali też, że "muszą znaleźć się osoby odpowiedzialne" za katastrofę. - Jeżeli przyczyny były inne niż usterka techniczna, muszą znaleźć się osoby odpowiedzialne - powiedział Dera.
- W każdym demokratycznym państwie osoby, które mają poczucie swojej odpowiedzialności politycznej, powinny podać się do dymisji - dodał.
PO: nieporozumienia trzeba wyjaśnić
Marszałek sejmu Grzegorz Schetyna (PO), pytany o sprawę dokumentów przekazywanych Polsce, powiedział dziennikarzom: - Trzeba jeszcze raz zapytać (Rosjan) i opisać te różnice w ocenie dowodów i informacji. Trzeba powiedzieć wprost, na co jeszcze czekamy i czego oczekujemy od strony rosyjskiej.
Jak dodał, "w dobrej współpracy i opisaniu tego pola jest klucz do dalszych rzeczy (dokumentów), które powinny do Polski trafić". - Nie ma innej alternatywy niż wyjaśnienie tych spraw do końca - podkreślił.
Pytany, czy premier Donald Tusk powinien zaapelować do Rosjan o wydanie wszystkich dokumentów w sprawie katastrofy, Schetyna powiedział: - Myślę, że to zawsze dobrze robi, gdy coś wyczerpuje swój polityczny czy merytoryczny wymiar, to całe szczęście: jest ktoś, kto może powiedzieć konkretnie, dosadnie o naszych oczekiwaniach. Wszystkim nam zależy na wyjaśnieniu sprawy.
Z kolei szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz powiedział dziennikarzom, że sprawa oceny dokumentów przekazanych przez MAK należy do prokuratorów, którzy prowadzą sprawę tragedii smoleńskiej. - Miejmy nadzieję, że strona rosyjska przekazała wszystkie dokumenty, jeśli nie, to mam nadzieję, że strona rosyjska wywiąże się ze wszystkich zobowiązań i zaspokoi wszystkie potrzeby prokuratorów polskich w tej sprawie - podkreślił.
Zdaniem Tomczykiewicza należy szybko wyjaśnić wszelkie nieporozumienia, jakie pojawiają się we współpracy Polski i Rosji przy wyjaśnianiu tragedii smoleńskiej. - Bądźmy dobrej myśli - apelował.
Polityk PO przyznał, że współpraca Polski z Rosją w sprawie śledztwa "nie jest łatwa". - Nigdy między naszymi krajami ta współpraca się nie układała zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że te wszystkie niedociągnięcia będą skutecznie niwelowane i wszystko to, czego oczekuje polska prokuratura czy polska komisja, zostaną przez rosyjskich odpowiedników przekazane - zaznaczył.
Tomczykiewicz zapewnił, że jest spokojny o rzetelność śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Ale - jak przyznał - pewien niepokój zawsze jest, szczególnie jeśli doniesienia o braku niektórych dokumentów i nieprzekazaniu ich stronie polskiej się pojawiają. - Cały czas wierzę, że prokurator generalny dobrze wypełni swoje obowiązki - podkreślił.
Polityk PO przyznał, że zabezpieczenie miejsca tragedii i wraku samolotu nie jest cały czas takie, jakiego oczekuje polska strona. Jak mówił, ma nadzieję, że w końcu wrak samolotu zostanie dobrze zabezpieczony tak, aby "nie budziło to niczyjego niepokoju" - zaznaczył.