Rosja: jaki rozlew krwi?!
Rosja uznała za nieuzasadnione apele ONZ i NATO do władz uzbeckich o
przeprowadzenie międzynarodowego dochodzenia w sprawie użycia siły
przez oddziały służb bezpieczeństwa, w następstwie czego mogły
zginąć setki osób. Moskwa poparła poczynania uzbeckich władz, które winnymi rozlewu
krwi w mieście Andiżan 13 maja uczyniły islamskich ekstremistów.
25.05.2005 | aktual.: 25.05.2005 18:43
Świadkowie utrzymują, że ponad 500 osób zginęło, gdy siły bezpieczeństwa otwarły ogień do tłumu protestujących w Andiżanie. Zdaniem uzbeckich władz, nikt nie wydawał rozkazu strzelania do tłumu, a podczas niepokojów zginęło 169 osób, głównie rebeliantów.
Uczestniczący w NATO-wskiej konferencji w ramach Rady Partnerstwa Euroatlantyckiego w szwedzkiej miejscowości Are wiceminister spraw zagranicznych Rosji Władimir Chiżow uznał, że utrzymane w tonie ultymatywnym apele do Uzbekistanu o międzynarodowe śledztwo "nie są ani właściwe, ani uzasadnione".
O zgodę władz uzbeckich na niezależne dochodzenie w sprawie niedawnych wydarzeń w Andiżanie zabiegały poza ONZ i NATO także Unia Europejska i OBWE. Władze Uzbekistanu zapowiedziały, że przeprowadzą własne śledztwo.
Mimo krytyki pod adresem władz Uzbekistanu Waszyngton uważa prezydenta tego kraju Isłama Karimowa za sojusznika w "wojnie z terroryzmem", ma też bazę na terenie Uzbekistanu do działań w Afganistanie.
Uzbekistan - partner NATO - był zaproszony na spotkanie do Szwecji, lecz w ostatniej chwili odwołał przyjazd swej delegacji.
Zebraliśmy się tu jako partnerzy, partnerstwo zaś oznacza zaufanie - powiedział rosyjski wiceminister, podkreślając, że jeśli partner mówi, że chce sam przeprowadzić dochodzenie, to należy to uszanować.