Romans Marii Skłodowskiej-Curie i Paula Langevina

Gdyby w 1910 roku istniały serwisy plotkarskie, wiadomość o romansie noblistki Marii Skłodowskie-Curie z żonatym Paulem Langevinem, ojcem 4 dzieci, na długo przykułaby ich uwagę. Tak samo było ponad sto lat temu, kiedy prasa we Francji, USA, Szwecji i Wielkiej Brytanii długo karmiła się tym tematem, a członkowie Komitetu Noblowskiego zastanawiali się, jak zniechęcić Marię Skłodowską-Curie do przyjazdu do Sztokholmu w celu odebrania drugiego Nobla. Tłum krzyczał pod jej domem: "Precz z cudzoziemką!", a dziennikarze pojedynkowali się o jej dobre imię.

Romans Marii Skłodowskiej-Curie i Paula Langevina
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

W pierwszych dniach listopada 1911 roku w hotelu Metropole w Brukseli Maria Skłodowska została otoczona przez dziennikarzy, którzy jeden przez drugiego prosili ją o komentarz do artykułu w "Le Journal" zatytułowanego "Historia miłosna: Pani Curie i profesor Langevin", w którym została nazwana "porywaczką mężów". Pod artykułem ukazał się wywiad z teściową Paula Langevina, która mówiła o listach miłosnych jako dowodach romansu jej zięcia z noblistką, wspominając, że nie wie gdzie obecnie przebywa para kochanków. W "Le Petit Journal" ukazał się z kolei wywiad z żoną Langevina Jeanne "Romans w laboratorium: przygoda pani Curie i pana Langevina", w którym ta powiedziała, że wie o romansie od 3 lat, a od półtora roku posiadała dowody, lecz nie chciała ich ujawniać, licząc na pogodzenie się z mężem.

Paul Langevin był uczniem Piotra Curie, jego następcą w Szkole Fizyki i Chemii oraz wieloletnim przyjacielem Piotra i Marii. Albert Einstein nazwał go jedynym Francuzem, który go rozumie, a doceniając jego intelekt stwierdził, że gdyby nie on sam, to z całą pewnością Langevin opisałby teorię względności. Małżeństwo Langevina nie było udane z czego zwierzał się swoim różnym przyjaciołom. Żona - pochodząca z robotniczej rodziny i prowadząca z matką sklep kolonialny - nie miała zrozumienia dla jego naukowej i nisko opłacanej pasji. Kiedy Paul Langevin odwiedzał przyjaciół, zdarzało się że był posiniaczony na twarzy, a podobno kiedyś żona z teściową podczas kłótni rzuciły w niego żelaznym krzesłem. Fizyk żył w dużym napięciu, myślał o samobójstwie.

Młoda wdowa w laboratorium

Druga połowa pierwszej dekady XX wieku była bardzo trudna dla Marii Skłodowskiej. W 1906 roku w trywialny sposób zginął jej ukochany mąż Piotr - zamyślił się przechodząc przez ulicę i wpadł pod wóz zaprzężony w konie. Poturbowany przez kopyta upadł, zaś koło wozu zmiażdżyło mu czaszkę. Po tym wypadku Maria Skłodowska była załamana, jak sama pisała "zgasła we mnie cała chęć do życia". Mimo to siedem miesięcy później wykazała się ogromną odwagą i siłą charakteru, gdyż zastąpiła swojego męża na Wydziale Nauk Ścisłych Sorbony i zamiast niego poprowadziła kurs fizyki, stając się pierwszą kobietą, która kiedykolwiek wykładała na tej uczelni. Trzy lata później zmarł jej teść, który troskliwie opiekował się jej dwiema córkami przez ostatnie lata i był ich kochanym dziadkiem. Z relacji przyjaciół wiadomo, że w tym czasie Maria Skłodowska wyglądała starzej niż wskazywałby na to jej wiek, była wychudzona oraz wyczerpana stresami i pracą.

Piotr i Maria Skłodowska-Curie fot. PAP

W 1910 roku przyjaciele dostrzegli w Marii pozytywną przemianę. W oczach znów miała blask, zamiast czarnej sukni, którą zwykle nosiła, zakładała białą bluzkę ozdobioną czerwoną różą. Wkrótce stało się jasne, że 43-letnia Maria zakochała się w o pięć lat młodszym Paulu. W 1910 roku Paul wynajął pod innym nazwiskiem mieszkanie w pobliżu Sorbony, w którym spotykali się z Marią. Wymieniali też miłosne listy, z których żaden się jednak nie zachował. Jeden z listów - dotyczący spraw naukowych, ale pisany w sposób świadczący o zażyłej znajomości - przeczytała żona Langevina, zagroziła rozpętaniem skandalu w gazetach, a następnie osobiście zagroziła Marii Skłodowskiej śmiercią. Ostatecznie Paul Langevin obiecał żonie, że już nigdy nie spotka się z Marią, zaś ona wycofała się ze swoich gróźb.

Najwyraźniej obietnicy nie dotrzymał ponieważ na początku listopada 1911 roku przebywał na tej samej konferencji co Maria Skłodowska. Była to Konferencja Solvay'owska poświęcona promieniotwórczości i teorii kwantowej, na którą zostali niezależnie zaproszeni. Jej organizator - przemysłowiec i wynalazca Ernest Solvay - sprowadził światowej klasy fizyków m.in. Alberta Einsteina, Maxa Plancka, Jeana Perrina oraz jako jedyną kobietę - Marię Skłodowską-Curie.

Maria nie odpowiedziała od razu na pytanie dziennikarzy, którzy zagadnęli ją podczas konferencji tylko napisała otwarty list do redakcji gazety "Le Temps", stwierdzając że w Paryżu wszyscy wiedzą gdzie przebywa i krytykując pomówienia o "ucieczkę kochanków". Zgromadzeni na konferencji naukowcy również przeczytali prasowe newsy, ale uznali je za bzdurę. Byli przekonani, że Skłodowską i Langevina łączy silna przyjaźń dwojga naukowców, a żona Paula nie może tego zrozumieć. Większość z nich wiedziała też o problemach małżeństwa Langevinów.

Maria zrezygnowała z ostatniej sesji i wróciła do Francji. Tam skandal rozkręcił się już na dobre.

"Cudzoziemka rozbija francuską rodzinę"

W "L'Intransigeant" ukazał się list otwarty do "Pana X, fizyka", którego adresatem w rzeczywistości był Langevin. Maria Skłodowska-Curie napisała zaś kolejny list otwarty do "Le Temps", ostrzegając, że poda do sądu każdego kto, wydrukuje przypisywane jej dokumenty, czyli miłosne listy. Sprawę podjął też "New York World" pisząc o oburzonej Skłodowskiej-Curie, która zaprzecza pomówieniom oraz powołując się na słowa Paula Langevina, który mówił: "Zostałem zmuszony do separacji z żoną z powodu jej codziennych scen zazdrości. Znam panią Curie poprzez pracę naukową, lecz nasze stosunki nigdy nie miały żadnego innego znaczenia". Prawicowa "L'Action Francaise" wykorzystała z kolei temat do nacjonalistycznych rozgrywek - pisała, że cudzoziemka Maria Skłodowska rozbija ognisko domowe Francuzce. Gustave Tery naczelny "L'Oeuvre" opublikował 12-stronicowy tekst "Prawda o skandalu Langevin-Curie", w którym cytował fragmenty pozwu sądowego Jeanne Langevin przeciwko mężowi, Langevina nazwał tchórzem, zaś Skłodowską-Curie -
"westalką świątyni radu".

Tekst Tery'ego spowodował, że przed domem noblistki zjawił się tłum, który krzyczał "Precz z cudzoziemką!", "Złodziejka mężów!" Rozpoczęły się też potyczki bezpośrednie. Redaktor "Gil Blas" w obronie Marii zmierzył się na szpady z dziennikarzem z "L'Action Francaise" (i wygrał), następnie Gustav Tery wyzwał na pojedynek na szpady innego redaktora "Gil Blas". Na końcu Paul Langevin wzywał Tery'ego na pistolety. W decydującym momencie przeciwnicy odmówili oddania strzałów i na tym pojedynek się skończył. Te kuriozalne i wyśmiewane w kraju i za granicą pojedynki nie były jednak zabawne dla samej Marii, która w najgorętszym momencie dostała informację z Komitetu Noblowskiego, że otrzymuje (drugą) Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii.

Dzień po tym jak Maria dowiedziała się o nagrodzie, Christopher Aurivillius, sekretarz szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk, próbował dowiedzieć się od ambasadora Szwecji w Paryżu, czy to prawda, że Maria Skłodowska-Curie wyjechała z Francji z żonatym mężczyzną. Równocześnie wieści o skandalu obyczajowym dotarły już do szwedzkiej opinii publicznej. Uznając doniesienia o romansie za pewne, Aurivillius pisał do Marii na początku grudnia: "Wszyscy moi koledzy odpowiedzieli, że nie chcą, aby Pani tu przyjeżdżała. Ja również błagam, aby została Pani we Francji; ponieważ nikt nie może przewidzieć, co by się stało podczas wręczania nagrody. Honor, szacunek dla naszej Akademii, jak również dla samej Nauki i Pani ojczyzny zdają się wymagać, aby w tych okolicznościach porzuciła Pani myśl o przyjeździe tutaj po odbiór nagrody". Kilka dnia później Maria odpisała: "Muszę działać zgodnie ze swoim przekonaniem. Postępowanie, jakie mi Pan zaleca, wydaje mi się błędne. Myślę, że nie ma absolutnie żadnego związku między moją
pracą naukową a faktami z życia osobistego, których źle poinformowani i niezasługujący na szacunek ludzie używają przeciwko mnie. Jestem bardzo dotknięta, że sam Pan nie podziela mojej opinii". Maria Skłodowska-Curie pojechała do Sztokholmu, żeby osobiście odebrać przyznaną jej nagrodę. Nie wydarzyło się nic z tego, czego obawiał się Aurivillius. Powitano ją z szacunkiem i sympatią, a Szwedzkie Zrzeszenie Kobiet Uczonych wydało na jej cześć bankiet.

Kiedy Maria odbierała Nobla, Paul Langevin otrzymał zgodę na separację z żoną, sąd wyznaczył mu alimenty oraz dni widzenia z dziećmi. To jednak nie był finał tej historii. Langevin ostatecznie wrócił do żony i nigdy się z nią nie rozwiódł. Jednak nie oznaczało to, że para odnalazła wzajemną miłość i szczęście. Wręcz przeciwnie. Paul znalazł sobie kochankę, byłą studentkę z Sevres Eliane Montel, która została jego sekretarką i matką jego piątego dziecka, syna Paula-Gilberta.

W kolejnych pokoleniach powrócił też miłosny wątek Curie-Langevin: wnuczka Marii Skłodowskiej-Curie Helene Joliot (fizyczka) wyszła za mąż za wnuka Paula Langevina Michela.

Marta Tychmanowicz dla Wirtualnej Polski

Źródła:
"Rodzina Curie", D. Brian, Amber 2005
"Maria Skłodowska-Curie", F. Giroud, PIW 1987
"Maria Curie", E. Curie, PWN 1979

Źródło artykułu:WP Wiadomości
nagroda noblaromansmaria skłodowska-curie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)