Roman Giertych: złodzieje
PiS postanowił wypromować swoje partyjne pomysły na reformę sądów z pieniędzy na promocję Polski poza granicami kraju. Czy partie polityczne mogą na bilbordach przekonywać obywateli i Prezydenta do swoich programów lub pomysłów ustaw? Oczywiście. Od tego partie mają ogromne dotacje budżetowe.
Promocja własnego programu przez jedną partię z publicznych pieniędzy jest próbą zaoszczędzenia pieniędzy partyjnych. Czasami rząd może podjąć decyzję o promowaniu programów rządowych, które już stały się obowiązującym prawem. W tym przypadku nie ma żadnego programu społecznego (takiego np. 500+), o którym należałoby poinformować społeczeństwo, a nadto program PiS w tym zakresie nie stał się prawem, gdyż w wyniku ogromnych protestów społecznych i wet Prezydenta, nie został uchwalony.
Decyzja PiS ma trzy wymiary.
Po pierwsze narusza fundament demokracji w Polsce. Jeżeli jedna partia, korzystając z tego, że jest przy władzy, pobiera wbrew ustawie o partiach politycznych pieniądze na promocję swoich programów, to znaczy, że mamy podważoną równość partii ( a więc i obywateli) w państwie. To początek również zamachu na równość w wyborach, która musi oznaczać równy dostęp do pieniędzy publicznych.
Po drugie: działanie to oznacza przestępstwo popełnione przez osoby odpowiedzialne za te środki publiczne i ich mocodawców. Przestępstwo przywłaszczenia środków publicznych o ogromnych rozmiarach na rzecz podmiotu prywatnego - partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość.
Za przestępstwo to osoby odpowiedzialne prędzej lub później pójdą siedzieć.
Po trzecie: pieniądze te na podstawie ustawy o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych oraz ustawy o partiach politycznych będą musiały być zwrócone do budżetu państwa przez PiS. Nie spodziewałem się, że po niecałych dwóch latach będzie można zupełnie bezpiecznie o osobach, które rządzą publicznymi pieniędzmi za rządu PiS powiedzieć: złodzieje.
Roman Giertych