Roman Giertych nie zamierzał podać się do dymisji
Zakończyło się spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z wicepremierem, ministrem edukacji Romanem Giertychem. Media spekulowały, że podczas tego spotkania Roman Giertych złoży dymisję.
Jednak, jak dowiedziała się IAR, wicepremier pozostanie na stanowisku. IAR informuje, że Giertych nie złożył dymisji.
06.03.2007 09:28
Lider LPR Roman Giertych przed spotkaniem z premierem Jarosławem Kaczyńskim powiedział, że "jeżeli obecność w rządzie oznaczałaby konieczność wyrzeczenia się własnych poglądów i prawa do ich prezentacji, to odpowiedź (ws. dymisji) jest oczywista".
Rzecznik rządu powiedział, że nie wie nic na temat ewentualnej dymisji wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha. Nie potwierdzają tego też współpracownicy Giertycha. Nie wie też nic o tej sprawie wicepremier Andrzej Lepper, który określił doniesienia na ten temat jako "kaczkę dziennikarską".
Minister edukacji został wezwany na rozmowę do premiera po tym, jak na spotkaniu unijnych ministrów w Heidelbergu zaapelował o dyskusję na temat wprowadzenia w Unii Europejskiej zakazu aborcji i propagandy homoseksualnej.
Roman Giertych wyjaśnił po powrocie do kraju, że wypowiadał się w imieniu rządu, co wyraźnie zdenerwowało szefa rządu. Premier Jarosław Kaczyński zarzucił wicepremierowi, że z nikim nie skonsultował swojej wypowiedzi. Pan Giertych przesadził, zarówno w tym, co powiedział za granicą jak i w tym, co następnie mówił w kraju - powiedział Jarosław Kaczyński.
Sam Giertych nie mówi już, że wypowiadał się w imieniu polskiego rządu, ale że tak mu się wówczas wydawało. Zapowiada jednocześnie, że będzie bronił swoich poglądów, a tym samym podstawowych wartości. Będę zawsze walczył o to, żeby Polska była krajem wolności słowa i wolności poglądów - dodaje.
Zarówno Kaczyński, jak i Giertych zapewniali, że mimo całego zamieszania nie dojdzie do dymisji ministra edukacji, ani do rozpadu koalicji PiS z LPR.
Konflikt LPR z PiS wywołała również sprawa wpisania do konstytucji ochrony życia od momentu poczęcia. Politycy LPR zapowiadają w nieoficjalnych rozmowach, że zamierzają do upadłego bronić takich wartości jak ochrona życia.