Roman Giertych: mamy propozycję poprawki do budżetu na kwotę 2,5 mld zł
(RadioZet)
06.01.2006 | aktual.: 06.01.2006 13:08
Roman Giertych, lider Ligi Polskich Rodzin i Monika Olejnik, witam pana. Witam serdecznie. Panie przewodniczący, czy Liga Polskich Rodzin poprze poprawkę, fortel, który zastosowało PiS w ustawie o samorządach, mianowicie taką, że to radni będą decydować o tym, czy powinny być wybory prezydenckie? Ja nie znam jeszcze treści tej poprawki. Ja panu czytam, to radni mają decydować, czy wybory mają być, czy nie. Taka jest ta poprawka. Prosta. Zastanowimy się, na pewno idzie to w lepszym kierunku, niż było to dotychczas. To radni mają decydować o kwestiach wyborów prezydenckich, a nie Sejm czy rząd, dlatego, że w Polsce od 16 lat jest samorządność i warto tej zasady samorządności nie łamać dla jakiś tam względów koniunkturalnych, czy z powodu jednej upływającej kadencji jednego prezydenta. Ale doskonale pan wie, że chodzi o Warszawę, że PiS nie chce oddać Warszawy innym ugrupowaniom i doskonale pan wie, że w Radzie Warszawy większość ma PiS. No nie. Ma 24 radnych na 60. Większość ma tak, że może się ułożyć, żeby
wybory nie odbyły się w marcu, a dopiero na jesieni. To zobaczymy. Ja nie wiem, jak się zachowamy jeżeli chodzi o tą poprawkę, jestem teraz w Krakowie, pozdrawiam panią redaktor serdecznie i wszystkich radiosłuchaczy z tego przepięknego miasta. We wtorek będziemy mieli spotkanie klubu parlamentarnego, wówczas zadecydujemy. Naprawdę nie wiem, jak zagłosujemy. Ale wybory powinny być w marcu, czy na jesieni? Czy Warszawa powinna tyle czasu czekać na wybory? Myślę, że to nie jest pytanie do polityków, do posłów czy senatorów, czy do rządu, to powinno być rozstrzygane na poziomie samorządowym. Decyzje samorządowe w tej sprawie powinniśmy zawsze uszanować. Tak, ale zawarli państwo porozumienie z Platformą Obywatelską, PO głosowała za „becikowym” dlatego, że Liga Polskich Rodzin głosowała przeciwko ustawie samorządowej. Ja myślę, że to jest nadinterpretacja mediów. Platforma Obywatelska głosowała razem z nami w sprawie „becikowego” trzy tygodnie jeszcze wcześniej, kiedy odrzucaliśmy poprawki Sojuszu Lewicy
Demokratycznej. Wówczas PiS się wstrzymał. Te poprawki zostały odrzucone głosami Platformy, Ligi Polskich Rodzin, PSL i Samoobrony, to było jeszcze zanim ustawa warszawska wpłynęła do laski marszałkowskiej. Ja sądzę, że te spekulacje medialne, które były w odniesieniu do tej kwestii są po prostu nadinterpretacją. Ja chciałem przy okazji, pani redaktor, podziękować księdzu prymasowi, który w dniu wczorajszym poparł „becikowe” dla każdej matki. To było naprawdę ważne słowo, czekaliśmy na głos Kościoła w tej sprawie. Sadzę, że wypowiedź księdza arcybiskupa prymasa Polski będzie taką kropką nad „i”, która powinna przekonać pana prezydenta do podpisania tej ustawy. I głos księdza prymasa jest ważny dla pana, prawda? Zawsze głos hierachów kościelnych jest dla mnie ważny. To co pan sądzi o tym, gdy ksiądz prymas mówi, że Radio Maryja rozbija kościół? Jeżeli chodzi o relacje wewnątrz Kościoła, ja nie wnikam, nie mam kompetencji do tego, aby wkraczać w relacje między dostojnikami Kościoła, bądź pomiędzy zakonami. To
nie są rzeczy, które mógłbym w jakikolwiek sposób skomentować. Natomiast wypowiedź księdza prymasa popierająca „becikowe”, to jest wypowiedź publiczna, która dotyczy sprawy społecznej, sprawy, o które walczyła Liga Polskich Rodzin. Czy Roman Giertych chce być marszałkiem Sejmu? Nie, Roman Giertych nie chce być marszałkiem Sejmu. Wydaje mi się, że tego typu spekulacje są pewnym pomysłem, który gdzieś tam może krąży... Ale gdzie krąży? W głowach polityków Ligi Polskich Rodzin? ...nie wywodzi się z Ligi Polskich Rodzin. To w czyich głowach krąży ten pomysł? Sam chciałbym wiedzieć, bo jestem osobiście zainteresowany skąd taki pomysł się wziął. Myślę, że warto porozmawiać o programie, który by ustabilizował układ sejmowy. Nasza propozycja – i to powiem pani redaktor już dzisiaj – wyślę dzisiaj pismo do pana premiera z propozycją spotkania z klubem Ligi Polskich Rodzin, ewentualnie z prezydium klubu, aby porozmawiać na temat poprawek do budżetu. W chwili obecnej sytuacja jest taka, że mamy pewne propozycje, mamy
propozycje znaczącego ograniczenie w administracji państwowej To wszystkie ugrupowania mają takie propozycje. My mamy na kwotę 2,5 mld zł. Sądzę, że pan premier powinien być zainteresowany kwestią tej poprawki. Chcielibyśmy się spotkać z panem premierem, aby porozmawiać, czy pan premier widzi możliwość realizacji takiej poprawki przez rząd i jak widziałby, ewentualnie, rozdział tej kwoty. Czy może obniżyć deficyt budżetowy, czy może przeznaczyć to na drogi, czy może na pomoc emerytom i rencistom – to jest jedna z naszych propozycji, aby stworzyć taki fundusz, który wypłacałby emerytom i rencistom, którzy mają najskromniejsze emerytury i renty, dodatkowe świadczenia. O tym wszystkich chcielibyśmy w przyszłym tygodniu porozmawiać z panem premierem. Myślę, że pan premier przyjmie nasze zaproszenie do spotkania i będziemy rozmawiać. Ja uważam w ogóle, pani redaktor, że w Polsce potrzebny jest taki pakt dla Polski, pakt stabilizacyjny, który by dotyczył pięciu ugrupowań sejmowych – PiS-u, Platformy, LPR-u, PSL-u
i Samoobrony, gdzie określilibyśmy sobie w jakim kierunku chcemy aby sprawy Polski szły. Żeby nie toczyć ciągle swarów, kłótni, żebyśmy nie grzęźli w tych spekulacjach dziennikarskich, kto za czym głosuje i za co to robi, bo to jest wszystko niepoważne. Żebyśmy siedli do stołu, porozmawiali, w dialogu... Co niepoważne? Przecież państwo uprawiają takie gry parlamentarne, a potem państwo mówią, że to są spekulacje dziennikarzy, no naprawdę, panie przewodniczący.... Przeczytam panu z „Gazety Wyborczej””: „Prezydent nie skorzysta z prawa do wcześniejszych wyborów, nawet jeśli parlament nie przedstawi mu budżetu”. Czy to pana cieszy? Abstrahując od kwestii wyborów, gdyby Polska nie miała budżetu, gdybyśmy żyli na prowizorium budżetowym, to los wszystkich nauczycieli, żołnierzy, policjantów, naukowców, całej sfery budżetowej wisiałby w powietrzu. Sądzę, że dla tych ludzi kwestia przyjęcia budżetu, to jest bardzo ważna sprawa, bez względu na to, kto ten budżet przyjmie i w jakiej konstelacji politycznej. Sądzę, że
potrzeba rozmowy o budżecie pomiędzy pięcioma partiami parlamentarnymi, tak, żebyśmy ustalili pewne zasady aby później głosowanie na poprawkami nie było wypadkową przypadkową przypadkowości, tak bym to powiedział. Żeby nie było tej arytmetyki, tylko rozmowy polityczne, dialog, spokojnie, bez tego zacietrzewienia, bez tych ataków. Czy wg pana, PiS ma szansę rządzić w takim stanie, w jakim jest? Czy ma szanse mniejszościowy rząd Kazimierza Marcinkiewicza, czy jednak powinien rozszerzyć ten rząd na inne ugrupowania? My się nie spieszymy do jakichkolwiek rozmów o koalicji rządowej. Nie jesteśmy zainteresowani jakimikolwiek stanowiskami rządowymi, podkreślam to wielokrotnie, dlatego, że te spekulacje wracają. Nie interesuje nas nawet jeden wicewojewoda. Nic. Natomiast pytanie, czy PiS skutecznie będzie rządzić? No to się przekonamy. Na razie mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość jest bardzo dobre jeżeli chodzi o taki PR. Na konferencjach prasowych – za wyjątkiem tej wpadki pana Ludwika Dorna, który chciał
lekarzy do wojska powoływać – dobrzy są jeżeli chodzi o kwestie PR-owskie... No jak się spojrzy na to, co się działo wokół Andrzeja Mikosza, to nie wiem, czy to jest takie dobre. A to prawda, to rzeczywiście. W ogóle nominacja pana Mikosza nie była najszczęśliwsza od samego początku. Pytanie jest zasadnicze, czy w PiS-ie jest jakiś stabilny plan, jakiś program do zrealizowania, bo mam wrażenie, że tam w tej chwili trwa intensywny spór odnośnie tego, kto będzie obsadzał koleje stanowiska, szczególnie w spółkach skarbu państwa, kto będzie decydujący o kształcie tych stanowisk. To jest element, który tak zajął polityków PiS-u, że właściwie nie mają czasu na podjęcie jakiejś szerszej inicjatywy politycznej. Czy myśli pan, że to jest walka między walendziakowcami, a pałacem? Granice sporu nie wiem jak do końca wyglądają, natomiast widzę wyraźnie, że spory są, bo w przeciwnym wypadku nie byłoby tak dziwacznej sytuacji, w której pan premier zostaje panem ministrem i powołuje na stanowisko wiceministra. Śmieszy
sposób, bo zgodnie z polską konstytucją i ustawami, premier powołuje wiceministra na wniosek ministra. Otóż pan minister Marcinkiewicz wystąpił do premiera Marcinkiewicza – prawdopodobnie tak musiało być – z wnioskiem o rozpatrzenie pozytywie kandydatury na wiceministra i sam sobie udzielił zgodę na tą kandydaturę. To jest dziwaczna sytuacja, przyznaje, taka dosyć niespotykana. Czegoś to musi być przyczyną. To nie może być przyczyną, że akurat jeden z polityków, którzy się do tego nadają, akurat jest zajęty w pracach sejmowych. Jest zajęty, bo przecież jest w komisji finansów zajęty przyszły kandydat. Ale nikt tego nie powiedział publicznie. Ja sadzę, że to jest spekulacja, bo gdyby dzisiaj pan przewodniczący Jasiński przestał być przewodniczącym komisji finansów publicznych, to jaka jest gwarancja, bez tego paktu dla Polski, że PiS będzie miał tą kluczową komisję w Sejmie pod swoim kierownictwem? I na koniec, czy LPR chce wcześniejszych wyborów, czy nie? Krótko. Nie. Nie jesteśmy zainteresowani... A jeżeli
budżet nie zostanie uchwalony, prezydent nie powinien rozwiązać parlamentu. Tak, czy nie? Ja myślę, że budżet powinien zostać uchwalony. Dobrze, ale jeżeli nie zostanie uchwalony? To już jest decyzja pana prezydenta. Jeżeli by się okazało, że PiS w ogóle nie jest zdolny do jakichkolwiek koalicji, do rozmów z nikim, no to może i lepsze będą wybory. Tylko, pani redaktor, wybory wcześniejsze doprowadzą do bardzo podobnego rezultatu i zaczniemy znowu od nowa. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Wyborów się nie organizuje co parę miesięcy, to jest bardzo kosztowne, i ekonomicznie i politycznie... ...i może się okazać, że nie wszyscy się znajdą w nowym parlamencie, z tych, którzy są w tym. Na przykład PiS i Platforma. I LPR. Bo wybory to loteria. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Roman Giertych, lider LPR.