Roman Giertych: chciałbym być szefem komisji śledczej ds. działań rządu Beaty Szydło
Mam jedno marzenie: chciałbym zobaczyć, jak spadają z tych pomników. Cały ten PiS. I nie jestem w tym odosobniony. Jak będzie katastrofa - a będzie - chciałbym ją oglądać z bliska - stwierdził były wicepremier i minister edukacji narodowej, były szef Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych.
W obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Roman Giertych przyznaje, że chciałby zostać "szefem komisji śledczej ds. działania rządu Beaty Szydło w latach 2015-19". Jest przekonany, że nadawałby się do tego "jak mało kto".
Zdaniem Giertycha PiS wygrał wybory, bo "Polacy się wzbogacili i urosły ich aspiracje". - Obywatele społeczeństw zachodnich, kiedy się bogacili, jeździli na wakacje i kupowali samochody. Jeśli zapytać Włocha, co poświęci, żeby Italia miała większy prestiż, to nie zrozumie pytania. W Rosji ludzie mogą nie mieć co jeść, żeby tylko państwo było silne. My cywilizacyjnie nie jesteśmy krajem zachodnim, raczej hybrydą. Platforma przegrała, bo nie odpowiedziała na aspiracje narodowe Polaków. Mogą być one negatywne i pozytywne. Negatywne to nacjonalizm. Pozytywne to dążenie do wzrostu znaczenia kraju poprzez relacje ekonomiczne, np. stańmy się tygrysem eksportowym, niech nasze linie lotnicze latają w najdalsze zakątki świata, przyjmijmy 10 mln Ukraińców, nadajmy im obywatelstwo i bądźmy państwem 50-milionowym. Żeby Polacy mogli się poczuć dumni, że są Polakami. Jeśli nie damy im takiego programu, to zawsze wybiorą Kaczyńskiego, który obiecał powstanie z kolan i inne absurdy. Tylko nasze aspiracje muszą być realistyczne - stwierdził były prezes LPR.
Były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego tłumaczy też, dlaczego odrzucił złożona mu ofertę "współudziału w rozbiorze Samoobrony, przejęciu jej posłów i utrzymania koalicji" w 2007 roku. - Zrozumiałem, że Jarek zmierza do dyktatury. A moje tradycje rodzinne, tak krytykowane przez „Wyborczą”, są prawicowe, ale demokratyczne. Nie wyobrażałem sobie przyłożenia ręki do tego, żebyśmy mieli znowu reżim sanacyjny. Wtedy widzieli to tylko ci, którzy byli bliżej Kaczyńskiego, np. ja i Radek Sikorski - stwierdził.
Zobacz także:* Komisja ds. Amber Gold: Roman Giertych chce, aby Marek Suski przeprosił Michała Tuska*
Dopytywany skąd wiedział o takich planach Jarosława Kaczyńskiego odparł, że z rozmów z nim. - Władza jest narkotykiem, niektórzy nie potrafią się oprzeć. Mnie to właśnie odrzuciło od Kaczyńskiego. Przecież ja nie pokłóciłem się z nim o poglądy polityczne, tylko dlatego, że chciał zmiany ustroju na autokrację. Ustrój państwa to coś ponad poglądami. Żeby móc się spierać o poglądy, musi być demokracja. Jeśli ktoś kwestionuje ustrój, inne spory nie mają znaczenia - tłumaczył w rozmowie z Donatą Subbotko z "Gazety Wyborczej".
- To kulturalny pan, który potrafi zastraszyć. Nie lubi ludzi, którzy mu się przeciwstawiają. Dlatego uważam, że rozłam między nim a Dudą jest trwały. Jarek nie wybacza. Prezydent musiałby na kolanach przynieść ustawę identyczną jak tamta i podać ją w zębach - ocenił Jarosława Kaczyńskiego jego były koalicjant.
Jego zdaniem "Kaczyński jest sprytny". - Odsłonił się przede mną tylko dlatego, że uwierzył w mój wizerunek cynika. Mówił, że Trybunał będzie nasz, media będą nasze, Polsat jest już dogadany, ustawa dekoncentracyjna rozwiąże problem TVN, a Sąd Prasowy poradzi sobie z dziennikarzami. Ten projekt leżał na stole, Ziobro go przygotowywał. Byłoby pozamiatane - mówił w rozmowie z "GW" Giertych. - Dzisiaj mają ten sam kierunek. Nie żeby Polska była lepsza, tylko żeby utrzymać władzę. Kaczyński - jak Maduro - przygotowuje machinacje prawne na wypadek, gdyby nie miał zwycięstwa wyborczego - dodał.
Na pytanie, jakie machinacje przygotowuje odparł, że prezes PiS chciałby doprowadzić do sytuacji, "w której kandydaci są rejestrowani przez komisję, na czele której stanie jakaś pani Przyłębska". - Po to żeby on rządził do końca życia. Nadal będzie prezesem partii, a premierów będzie zmieniał jak generalny inspektor sił zbrojnych Piłsudski - stwierdził Giertych.
Giertych podkreślił kilkakrotnie w rozmowie, że prezesowi PiS zależy tylko na władzy. Stwierdził, że "świetnie wyczuwa nastroje Polaków. Rozpoznaje, co jest w danym momencie falą wznoszącą, i próbuje na nią wskoczyć". Sam jednak - jak mówi Giertych - "nie ma poglądów". - Młodzi ludzie idą na prawo, więc Kaczyński idzie za nimi. Używa ich postulatów, ale nie dla wielkości Polski, tylko swojej. To istota jego poglądów - stwierdził w rozmowie z "GW".
Źródło: "Gazeta Wyborcza'