PolskaRom skazany za podpalenie 23-piętrowego bloku

Rom skazany za podpalenie 23‑piętrowego bloku

Na 5 lat pozbawienia wolności za usiłowanie
zabójstwa romskiej rodziny i podpalenie 23-pietrowego bloku w
Ludwigshafen (Niemcy) skazał Sąd Apelacyjny w Krakowie
37-letniego Roma Mariusza P. Wyrok jest prawomocny.

23.11.2006 15:00

Sąd utrzymał w ten sposób wyrok sądu pierwszej instancji. Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzednio sąd nie dopatrzył się dowodów winy Mariusza P. i uniewinnił go od zarzutu. Na skutek apelacji prokuratury wyrok uniewinniający został uchylony i sprawa ponownie trafiła do sądu, gdzie zakończyła się wyrokiem skazującym.

Sprawa dotyczy wydarzeń z września 1993 roku w Ludwigshafen. Według prokuratury, Mariusz P. rozlał benzynę na 13 piętrze wieżowca, przed drzwiami mieszkania, w którym znajdowała się rodzina jego romskiej żony. W pożarze ranne zostały trzy osoby, w tym 5-letnia dziewczynka i jej matka. Obie odniosły poparzenia blisko 30% powierzchni ciała. W przypadku dziewczynki konieczne były liczne operacje. Straty w wyniku pożaru wyniosły 200 tys. marek niemieckich.

Rok później do Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie wpłynął wniosek prokuratora generalnego z Frankenhal (RFN) o ściganie obywatela polskiego Mariusza P.

Mariusz P. został zatrzymany dopiero w 2001 roku. Prokuratura zarzuciła mu, że działając w zamiarze usiłowania zabójstwa sześciu osób, podłożył ogień w wieżowcu, powodując pożar zagrażający życiu i mieniu.

Tłem sprawy miały być nieporozumienia rodzinne. Mariusz P. był związany z córką jednego z pokrzywdzonych w pożarze. Po tradycyjnych zaślubinach wyjechał z żoną do USA, a potem do Niemiec. Tam - według zeznań rodziny żony - porzucił ją, a kiedy wzięła sobie innego męża - wrócił i postanowił się zemścić. Przed pożarem dzwonił do innych mieszkańców wieżowca, ostrzegając ich, żeby się wyprowadzili, ponieważ może się coś zdarzyć. W dniu tragedii był w wieżowcu - tak twierdził portier, który go rozpoznał "na 95%". Proces był poszlakowy.

W procesie toczącym się przed krakowskim sądem Mariusz P. nie przyznał się do winy. Początkowo został uniewinniony, jednak w drugim procesie sąd uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości. Zdanie to podzielił sąd apelacyjny i utrzymał w mocy wyrok skazujący Mariusza P. na 5 lat pozbawienia wolności.

Sąd apelacyjny stwierdził, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Zastosował jednak nadzwyczajne złagodzenie kary, motywując to tym, iż u oskarżonego stwierdzono niski poziom rozumienia nawet stosunkowo prostych sytuacji społecznych i w związku z tym, w momencie czynu miał on ograniczoną poczytalność.

Źródło artykułu:PAP
sąddomniemcy
Zobacz także
Komentarze (0)