ŚwiatRokita żądny władzy?

Rokita żądny władzy?


Szef klubu Platformy Obywatelskiej Jan Rokita powiedział, że chciałby być premierem bo - jak podkreślił - "być prezydentem jest przyjemniej, ale to premier ma władzę".

Rokita żądny władzy?
Źródło zdjęć: © PAP

04.12.2003 | aktual.: 04.12.2003 07:11

Gość "Salonu Polityki" w "Klubie Pod Jaszczurami" powiedział także, że nie obawia się kandydatury Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta, choć uważa, że doprowadziłoby to do zmniejszenia politycznej roli prezydentury w Polsce.

Sceptyczny w kwestii prezydentury

"W Polsce politycy, którzy przewodzą obozowi politycznemu i mają swoją chwilę, zostawiają na boku sprawy rządzenia państwa i uruchamiają kampanię mającą na celu wygrane wybory prezydenckie" - powiedział Jan Rokita pytany, czy zamierza startować w wyborach prezydenckich.

"Ja się boję wkraczać na tę samą drogę. Jeśli jest szansa na to, ażeby zmienić sposób rządzenia Polską na lepsze, a to można zrobić tylko przez rządy - to mi się wydaje wyzwaniem trudnym, ryzykownym i niebezpiecznym. Ale realny wpływ na rządy kraju jest w ręku premiera" - uważa polityk PO.

Jego zdaniem, odpowiedź "w kategoriach hedonistycznych" jest prosta: "oczywiście że przyjemniej jest być prezydentem. Natomiast dopóki w Polsce konstytucja nie jest prezydencką, to realna możliwość naprawy sytuacji w Polsce jest w ręku premiera".

Podał przykład: "Jeżeli dziś mówimy, że premier i rząd w swoich decyzjach gospodarczych jest - bo jest - zakładnikiem grupy kilku oligarchów w Polsce i że z tego powodu wynika znaczna część nieprawości w polskiej gospodarce, to cóż można z tym zrobić będąc prezydentem? Można się tylko przypatrywać. Będąc premierem można to zmienić".

Z tego powodu polityk "bardzo sceptycznie" odnosi się do propozycji zostania prezydentem. "Mnie bardziej interesuje, żeby z większym ryzykiem coś w Polsce zmienić, niż żeby przez 10 lat celebrować urząd. Ale nie podejmuję żadnych definitywnych decyzji, bo te decyzje nie tylko do mnie będą należeć. Zobaczymy co będzie dalej, zobaczymy przede wszystkim, kto będzie miał realne szanse wygrać wybory prezydenckie z kandydatem lewicy w Polsce" - wyjaśnił.

Obawiam się kandydatury Kwaśniewskiej

Zdaniem Rokity, Jolanta Kwaśniewska, do niedawna traktowana przez plotkę jako hipotetyczny kandydat na prezydenta, "staje się realnym kandydatem na prezydenta".

"Żyjemy w takich czasach, że Schwarzenegger wygrywa wybory, dlaczego w związku z tym nie może wygrać Jolanta Kwaśniewska? - tak dzisiaj myślą w moim przekonaniu politycy SLD" - powiedział polityk.

Wyjaśnił, że bardzo szanuje panią prezydentową, która wydaje mu się osobą ze wszech miar sympatyczną, ładnie ubierającą się, godnie zachowującą się w roli żony głowy państwa i godnie reprezentującą Polskę.

"Natomiast mam w tej sprawie taki pogląd, jaki mieć musi profesjonalny polityk: najwyższe urzędy w państwie wymagają czegoś więcej niż tylko i wyłącznie bycia sympatycznym, miłym, czegoś więcej niż tylko umiejętności podobania się ludziom. Wymagają woli, odwagi, wiedzy o państwie" - powiedział.

"Oczywiście Jolanta Kwaśniewska nie ma żadnej wiedzy o państwie. Oczywiście nie wiemy w ogóle, jakim Jolanta Kwaśniewska jest politykiem, oczywiście nie wiemy w ogóle nawet, jakie Jolanta Kwaśniewska ma poglądy na państwo, bo nigdy ich nam nie przedstawiła" - argumentował.

"Nie jestem zwolennikiem tej kandydatury, obawiam się tej kandydatury. Uważam, że na prawicy należy szukać kandydata, który spróbuje wygrać z panią Jolantą Kwaśniewską, jeśli ona do tych wyborów stanie. Jednocześnie nie uważam, ażeby jakieś wielkie nieszczęścia spadły na Polskę w sytuacji, gdyby pani Jolanta Kwaśniewska wygrała wybory. Za główny skutek takiego wyboru uważam zmniejszenie politycznej roli prezydentury w Polsce" - zaznaczył.

Nicea, albo śmierć

Rokita uważa, że jest szansa by Polska osiągnęła w sprawie Konstytucji Europejskiej wszystko to, czego chciała. Pomocne w zdobyciu takiej pozycji okazało się hasło "Nicea albo śmierć", które wzmocniło stanowisko rządu.

Hasło to, obśmiewane przez prezydenta i intelektualistów, "tak naprawdę okazało się hasłem, które zmobilizowało rząd Millera do tego, ażeby skutecznie postawić się w obronie polskich interesów". "Jestem bardzo dumny, że w odpowiednim momencie udało nam się to hasło sformułować. W znacznym stopniu dzięki sile tego hasła pozycja Polski uległa tak zasadniczemu utwardzeniu. Stało się tak dlatego, że hasła w polityce odgrywają wbrew pozorom dużą rolę"- stwierdził Rokita.

Źródło artykułu:PAP
prezydentwyboryrokita
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)