Rokita: wniosek PiS o komisję śledczą wynika ze strachu
Zdaniem wiceszefa PO Jana Rokity, wniosek PiS
o powołanie komisji śledczej do zbadania "naruszeń wolności słowa"
wynika ze strachu polityków tej partii przed zbadaniem sprawy
inwigilacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej".
Politycy PiS zapowiedzieli w czwartek złożenie wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej, do której należałoby m.in. "wyjaśnienie okoliczności inspirowania przez służby specjalne przekazów medialnych naruszających ład demokratyczny".
Wnioskodawcom chodzi szczególnie o udział "niektórych mediów w sprawie tzw. inwigilacji prawicy, rozbijania legalnych stronnictw politycznych oraz odwołania" rządów: J.Olszewskiego w 1992 roku, W.Pawlaka w 1995 roku, J.Oleksego na przełomie lat 1995/96 oraz tzw. sprawy Anny Jaruckiej w roku 2005.
Do zadań komisji należałoby też "sprawdzenie związków 'wielkiego biznesu', grup lobbingowych, jak również 'aferzystów' i przestępców ze źródłami finansowania mediów oraz ich wpływu na ukazujące się w mediach przekazy".
Komisja miałaby też zbadać zasadność wydatków spółek Skarbu Państwa na usługi doradcze, konsultingowe, firmy PR-owskie oraz kontrakty reklamowe i ocena ich zgodności z interesem społecznym.
Według Rokity, próba zbudowania komisji śledczej do zbadania przyczyn odwołania rządów Olszewskiego, Pawlaka i Oleksego albo "próba badania wydatków na promocję i reklamę tysiąca spółek Skarbu Państwa, jest żartem".
Ale żartem groźnym i nikczemnym, bo wynikającym ze strachu przed zbadaniem jednej prostej sprawy: czy dwoje dziennikarzy "Rzeczpospolitej" było inwigilowanych na polecenie Ministerstwa Sprawiedliwości, w sposób sprzeczny z konstytucją i niezgodny z zasadą wolności słowa, czy też nie - powiedział Rokita.
Tygodnik "Neewsweek" opisał w ubiegłym tygodniu akta śledztwa sprzed pięciu lat, wszczętego na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego.
Według tygodnika, kazali oni tropić dziennikarzy 'Rzeczpospolitej' Annę Marszałek i Bertolda Kittela. Podstawą śledztwa była notatka Elżbiety Kruk - ówczesnej szefowej gabinetu politycznego L. Kaczyńskiego - że ma informacje, iż Marszałek i Kittel otrzymali zlecenie wyeliminowania z życia politycznego Marka Kempskiego (wojewody śląskiego), Jerzego Widzyka (ministra transportu) i L. Kaczyńskiego.
W środę PO ogłosiła, że wystąpi o powołanie komisji śledczej w sprawie domniemanej inwigilacji dziennikarzy "Rz". Rokita powiedział, że przygotowany jest projekt uchwały Sejmu w sprawie powołania tej komisji śledczej "w bardzo konkretnej wąskiej sprawie, czyli do zbadania tego, czy prawdą jest, że w Ministerstwie Sprawiedliwości wydano polecenie inwigilacji dwójki dziennikarzy 'Rzeczpospolitej'".
Ponieważ w tę decyzję mogą być nieformalnie zaangażowani ludzie, którzy piastują dziś najwyższe funkcje państwowe, dobrze żeby zbadała to komisja śledcza - powiedział polityk Platformy.
Dodał, że badanie prowadzone przez komisję powinno być krótkie - trwać kilka tygodni, a raport z jej prac powinien "jednoznacznie wskazywać na to, czy w tej sprawie prawdziwe są rewelacje 'Newsweeka', czy też deklaracje członków PiS".
Rokita powiedział, że ma pewną trudność z komentowaniem wniosku PiS o komisję śledczą do zbadania naruszeń wolności słowa, bo "odczuwa wstyd, że w ogóle coś tak absurdalnego, a zarazem tak nieładnego mogło zostać złożone w polskim parlamencie". To jest przyczynek do przekształcania - ze strachu - polskiego parlamentaryzmu w kpinę- ocenił.