Rokita: otrzymuję listy z pogróżkami
Jan Rokita, lider PO, otrzymuje anonimowe listy z pogróżkami odkąd - jak mówił w TVN24 -
"bracia Kaczyńscy zaczęli publicznie nawoływać do nienawiści do
niego".
13.10.2006 | aktual.: 14.10.2006 07:04
Rokita zaprezentował trzy listy pisane na maszynie i przysłane do niego w piątek. Zacytował fragment jednego z nich: "Grzecznie prosimy - na razie - o rychłe wyprowadzenie się z tej dzielnicy. Nie potrzebny nam tu taki plugawy osobnik. Długo czekać nie będziemy. Saska Kępa dla Polaków".
To jest efekt działalności Jarosława i Lecha Kaczyńskich. To jest efekt wzywania do nienawiści - powiedział Rokita i zapowiedział, że sprawę zgłosi do prokuratury.
Przywołał film Jerzego Kawalerowicza "Śmierć prezydenta" o zabójstwie Gabriela Narutowicza. Endecy nie zabili Gabriela Narutowicza. Endecy o Narutowiczu mówili językiem, którym Jarosław i Lech Kaczyński mówią dzisiaj o mnie. A najpierw były takie listy - powiedział Rokita.
Jak mówił, listy otrzymuje od momentu kiedy powiedziano, że jest zbrodniarzem, że to, co robi, jest na granicy mordu. A powiedziały to - mówił Rokita - nie jakieś przypadkowe osoby, tylko prezydent mojego państwa, o którym, w dniu jego wyboru, pomimo, że była to moja porażka polityczna, powiedziałem: "To jest mój prezydent". I powiedział to premier mojego państwa. A wie pan dlaczego? Dlatego, że odmówiłem zdrady Platformy Obywatelskiej, do której mnie próbowali namawiać i zmusić przez wiele miesięcy, żeby rozbić opozycję - oświadczył Rokita.
Z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. SB i UOP Jana Lesiaka wynika, że w pierwszej połowie lat 90. UOP posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania.
Premier J. Kaczyński uważa, że Rokita musiał wiedzieć o inwigilacji prawicy na początku lat 90. Jan Rokita musiał o tym wiedzieć, jeśli wręcz (tego) nie inspirował - powiedział m.in. Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, Rokita, który był szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej - w latach 1992 - 1993 powinien odejść z życia politycznego.
W wywiadzie dla "Dziennika" premier powiedział, że przed rokiem, w trakcie negocjacji koalicyjnych z PO, przyjął wobec Rokity "postawę abolicyjno-amnezyjną". Dziennikarze pytali premiera, czy teraz taką postawę przyjmie wobec Samoobrony. J. Kaczyński odpowiedział: Nie porównujmy rzeczy nieporównywalnych. W tamtym przypadku mamy do czynienia z ciężkim przestępstwem przeciwko demokracji, bo poza mordami, to już jest najcięższe przestępstwo, jakie można popełnić, natomiast w tym wypadku chodzi o partie, które, powiedzmy sobie, mają różnego rodzaju wady, ale któż jest bez wad.
Według relacji szefa PO Donalda Tuska, prezydent powiedział podczas wtorkowych konsultacji politycznych w rozmowie z Tuskiem, że Rokita jest "autorem zbrodni przeciwko demokracji".
Rokita twierdzi, że kancelarii premiera, którą kierował na początku lat 90., "nic nie łączyło" ze służbami specjalnymi. Zaznaczył, że nigdy nie był odpowiedzialny za służby specjalne ani za UOP. Przypomina, że jeszcze przed rokiem J.Kaczyński twierdził, że według jego wiedzy nie można w tej sprawie postawić zarzutów nikomu z Platformy Obywatelskiej.
W piątkowej rozmowie z TVN24 Rokita powiedział też, że przewiduje "zdecydowane zwycięstwo" Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych, które pozwoli jej na "realne rządzenie" krajem.